"Wielka Czwórka" dopuściła innych. Sezon 2017 przyniósł trzech nowych mistrzów turniejów Masters 1000
Pierwszy raz od 14 lat w jednym sezonie po tytuły w turniejach rangi ATP Masters 1000 sięgnie trzech tenisistów, dla których będzie to pierwsze mistrzostwo imprez tej rangi. To pokłosie piątkowych rozstrzygnięć zawodów w Paryżu.
Do ćwierćfinałów rozgrywanego w obecnym tygodniu turnieju ATP w Paryżu dotarło tylko dwóch tenisistów mających w dorobku tytułu rangi ATP Masters 1000 - Rafael Nadal i Marin Cilić. Obaj jednak nie przeszli do fazy półfinałowej. Hiszpan z powodu kontuzji kolana oddał walkowerem mecz Filipowi Krajinoviciowi, natomiast Chorwat przegrał 6:7(5), 5:7 z Julienem Benneteau.
W półfinałach Rolex Paris Masters Krajinović zmierzy się z Johnem Isnerem, a Benneteau zagra z Jackiem Sockiem. Co łączy tę czwórkę? Żaden nie ma w dorobku mistrzostwa w imprezie rangi "1000". Co więcej, tylko jeden z nich, Isner, był w finale zmagań złotej serii. Amerykanin grał o trofeum w 2012 roku w Indian Wells, w 2013 w Cincinnati oraz w ubiegłym sezonie w Paryżu. Za każdym razem bez powodzenia.To oznacza, że zwycięzca zawodów w hali Bercy sięgnie po premierowy tytuł na poziomie Masters 1000. Zarazem stanie się trzecim w tym sezonie tenisistą z debiutanckim trofeum złotej serii. Wcześniej dokonali tego Alexander Zverev, który nie znalazł pogromcy w Rzymie, oraz Grigor Dimitrow - triumfator w Cincinnati.
Po raz ostatni w jednym sezonie trzech lub więcej tenisistów zdobyło swój pierwszy tytuł ATP Masters 1000 przed 14 laty - w sezonie 2003. Wówczas po premierowe trofea w imprezach "1000" sięgnęło czterech graczy. Guillermo Coria zwyciężył w Hamburgu, Felix Mantilla w Rzymie, Andy Roddick w Toronto, a Tim Henman w Paryżu.
Od 2004 roku nie więcej niż dwóch tenisistów w tym samym sezonie zdobywało debiutanckie trofea na poziomie ATP World Tour Masters 1000. A w ostatnich latach zmagania tej rangi zostały zdominowane przez tenisistów z tzw. "Wielkiej Czwórki", do której należą Roger Federer, Rafael Nadal, Novak Djoković i Andy Murray. Skalę dominacji tych graczy najlepiej oddaje fakt, że w latach 2011-16 podzielili między siebie 50 z 54 rozegranych w tym czasie turniejów Masters 1000.
Sezon 2017 przyniósł pod tym względem delikatną zmianę. Tenisiści z "Big 4" dopuścili do pańskiego stołu innych. Pytanie, czy to zapowiedź zmiany warty, czy w przyszłym roku wszystko wróci do normy z poprzednich lat.
ZOBACZ WIDEO Szukasz sportowych emocji? Włącz WP Pilot
Oglądaj mecze WTA Tour z udziałem Igi Świątek, Magdy Linette i innych topowych zawodniczek w serwisie CANAL+ online (link sponsorowany)
-
Danonek Zgłoś komentarz
odpuszczający połowę turniejów. To wszystko sprawiło, że ktoś musiał wykorzystać szanse. Nie robiłbym jeszcze wielkich gwiazd z Zvereva oraz Thiema, bo swoje miejsca póki co głównie zawdzięczają kontuzjowanym rywalom. -
Jerry Jerry Zgłoś komentarz
nie grała, albo była nie w pełni dysponowana i była daleka od dobrej dyspozycji, jak np. Federer w finale w Montreal. Mimo wszystko akurat Zvereva należy docenić za to, że bez mrugnięcia okiem wykorzystał swoje szanse, nie przestraszył się tylko widząc niedysponowanego legendarnego rywala (tak samo się to tyczy Federera jak i Djokovica) poszedł jak po swoje. -
Starigniter Zgłoś komentarz
zmęczony i przegrał z Thiemem, ale pokonanie Novaka to nie łatwa sprawa. Montreal - Djokovic i Murray już nie grali, Nadal wtedy w ogóle bez formy, Federer kontuzjowany w finale - także średnie osiągnięcie. Cincinnati - kontuzjowani Andy, Novak i Roger nie zagrali, Rafa dalej bez formy. Paryż - kontuzjowani Andy, Novak, Rafa i Rog (bardziej już wymęczony, ale w jego wieku to nic nowego przecież). Wniosek: jeśli BIG 4 (a właściwie Big 3 lub 3,5) ominą kontuzje w przyszłym sezonie, to pewnie wygrają 9 z 9.