Sezon 2017 w męskich rozgrywkach stał pod znakiem dominacji Rafaela Nadala i Rogera Federera. Hiszpan zdobył sześć tytułów, w tym dwa wielkoszlemowe (Roland Garros i US Open) oraz zakończył rozgrywki na pierwszym miejscu w rankingu ATP. - Nie można być zaskoczonym wynikami Rafy. On jest jednym z najlepszych tenisistów w historii i jego chęć walki jest niesamowita - powiedział Juan Carlos Ferrero w rozmowie z IB Times.
Hiszpan uznał, że sukcesy jego rodaka to spora zasługa pracy szkoleniowej Carlosa Moyi. - Carlos to jeden z czołowych tenisistów swoich czasów. Dzięki jego pracy Rafa poprawił kilka elementów. Tenis Rafy stał się prostszy, ale jednocześnie bardziej agresywny. Rafa świetnie dostosował się do nowego stylu i może czerpać radość z przebywania na korcie - wyjaśniał mistrz Roland Garros 2003.
Federer natomiast w sezonie 2017 wygrał siedem turniejów, zdobył dwa wielkoszlemowe mistrzostwa (Australian Open i Wimbledon) oraz awansował na drugie miejsce w klasyfikacji singlistów. - Biorąc pod uwagę liczbę turniejów, w których Roger wystąpił, był to jego najlepszy sezon w karierze, bo wygrał niemal wszystko, co mógł. Roger zna siebie lepiej niż kiedykolwiek. Wie, jakie ma ograniczenia, i na tej podstawie ustawia swój kalendarz startów. Jednym z kluczy do sukcesów Rogera w minionym sezonie był fakt, że skupił się na czerpaniu przyjemność z wygrywania i na swoich ramionach nie nosi już takiego ciężaru - ocenił Ferrero.
37-latek jest zdania, że w przyszłorocznych rozgrywkach Nadal i Federer już nie będą tak dominować. Tym bardziej że do gry po długotrwałych kontuzjach powrócą Novak Djoković i Andy Murray. - Powroty po tak długiej przerwie nie są łatwe. Ale oni są jednymi z najwspanialszych tenisistów w rozgrywkach i nie mogę doczekać się, gdy znów zobaczę ich w szczytowej formie.
- Spodziewam się bardzo wyrównanego sezonu. Tenisiści z "wielkiej czwórki" będą musieli stawić czoła tenisistom młodego pokolenia, a także tym, którzy 2017 rok zakończyli w czołowej "dziesiątce" rankingu i chcą tam pozostać. Nie można także zapominać o Stanie Wawrince i Keiu Nishikorim, którzy od dłuższego czasu są kontuzjowani - wymienił Ferrero. - To będzie dla nich trudny rok - dodał.
ZOBACZ WIDEO: Morderczy wyczyn reprezentanta Polski. "To było moje życiowe zwycięstwo"