Andy Murray walczy z czasem. Chce zdążyć na turniej w Brisbane

WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Na zdjęciu: Andy Murray
WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Na zdjęciu: Andy Murray

Andy Murray walczy o powrót do rywalizacji na zawodowych kortach. Brytyjczyk miał już przed świętami przenieść się do Australii, ale ciągle pozostaje w kraju.

Trzykrotny mistrz wielkoszlemowy nie był widziany na zawodowych kortach od porażki w ćwierćfinale Wimbledonu z Amerykaninem Samem Querreyem. Kontuzja biodra wyeliminowała Andy'ego Murraya z drugiej części sezonu 2017 i pozbawiła szansy walki o pozostanie numerem jeden w klasyfikacji ATP. Brytyjczyk nie poddał się operacji, lecz zdecydował się wypocząć i wyleczyć.

Parę tygodni temu Murray poleciał na Florydę, gdzie mógł w spokoju przygotowywać się do nowego sezonu. Stamtąd miał już przed Świętami Bożego Narodzenia udać się do Australii, aby szybciej zaaklimatyzować się do panujących na Antypodach warunków. Tymczasem brytyjskie media donoszą, że realizacja powyższych planów opóźnia się. Pochodzący z Dunblane tenisista był w ostatnim czasie widziany razem ze swoim szkoleniowcem Jamie'em Delgado na londyńskich kortach Wimbledonu i Raynes Park.

Brytyjskie media nie są przekonane do tego, czy klasyfikowany obecnie na 16. pozycji Murray jest już w pełni sił, aby móc grać w tenisa na odpowiednim poziomie. Sam zawodnik zapowiadał, że jeśli nie będzie zdrowy, to nie poleci do Australii. Impreza w Brisbane rozpocznie się 31 grudnia, a 15 stycznia zostanie zainaugurowany pierwszy wielkoszlemowy turniej sezonu - Australian Open 2018. Organizatorzy Brisbane International cały czas wierzą, że były lider rankingu ATP powita Nowy Rok na Antypodach.

ZOBACZ WIDEO Manchester United poległ w Bristolu i odpadł z rozgrywek - zobacz skrót [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Komentarze (0)