Z powodu kontuzji biodra Andy Murray nie gra od lipca. Do rywalizacji chciał wrócić w aktualnie trwającym turnieju ATP w Brisbane. Brytyjczyk przybył na miejsce, znalazł się w drabince, ale we wtorek jednak wycofał się z udziału w imprezie. - Chcę przeprosić organizatorów turnieju za późne wycofanie się oraz wszystkich, którzy chcieli zobaczyć jak gram. Organizatorzy nie mogli być dla mnie bardziej pomocni i wyrozumiali. Dziękuję im za to - napisał na Instagramie.
Przerwa od tenisa Murraya trwa pół roku. Tenisista zdecydował się na zachowawcze leczenie. Ale przyznał, że operacja jest opcją, którą rozważa. - Przeżywam trudny okres. Szukałem rady u wielu specjalistów zajmujących się dolegliwościami bioder. Od czasu US Open zalecono mi ostrożność. Zrobiłem wszystko, co mi kazano, w sprawach rehabilitacji i ciężko pracowałem, aby spróbować wrócić na kort. Niestety, trenując w Brisbane z czołowymi tenisistami świata, nie byłem w stanie pracować na swoim poziomie, dlatego muszę ponownie rozważyć opcje. Jedną z nich jest kontynuowanie rehabilitacji i danie sobie więcej czasu na powrót do pełnej sprawności. Kolejną jest operacja, ale szanse na jej pomyślny rezultat nie są tak wysokie, jakbym oczekiwał, dlatego traktuję to jako drugą opcję i mam nadzieję, że jej uniknę. Jednak jest to coś, co muszę brać pod uwagę.
- Teraz jedyne, czego chcę, to grać w tenisa i występować w turniejach. Naprawdę tęsknie za tym i dam z siebie wszystko, aby wrócić. Aż do ostatnich miesięcy nie zdawałem sobie sprawy, jak bardzo kocham tę grę. Za każdym razem, kiedy budzę się ze snu lub drzemki, mam nadzieję, że jest już lepiej. I jest to dołujące, gdy wychodzę na kort i nie prezentuje takiego poziomu, by znów rywalizować - dodał.
Murray postanowił jeszcze zostać w Australii. Ma nadzieję, iż jego stan zdrowia się poprawi i że będzie mógł zagrać w wielkoszlemowym Australian Open (15-28 stycznia). - Zamierzam pozostać w Australii jeszcze przez kilka dni, aby sprawdzić, czy z moim biodrem jest lepiej. W weekend zadecyduję, czy tu zostanę na dłużej, czy wrócę do domu, by szukać kolejnych rozwiązań.
ZOBACZ WIDEO Dawid Celt mówi o cierpieniu Agnieszki Radwańskiej. "Każdy organizm ma swój kres"