Występ Andy'ego Murraya w imprezie ATP w Brisbane od początku stał pod znakiem zapytania. Brytyjczyk wprawdzie przyjechał na miejsce i znalazł się w turniejowej drabince, ale zastrzegł, że decyzję, czy zagra, podejmie dopiero po kilku dniach treningów. Nie był bowiem pewny swojej dyspozycji.
Z powodu kontuzji biodra Murray pauzuje od lipca. W ubiegłym tygodniu pojawił się na korcie w Abu Zabi, by rozegrać pokazowy set z Roberto Bautistą. - Pod względem mentalnym czuję się lepiej. Jedyną rzeczą, która mnie niepokoi, jest biodro - mówił na konferencji prasowej przed początkiem zawodów.
W Brisbane miał rozegrać pierwszy turniej od Wimbledonu. Miał, ale nie zagra. We wtorek, czyli na dwa dni przed swoim inauguracyjnym meczem, wycofał się z turnieju.
W II rundzie Brisbane International (w I rundzie otrzymał wolny los) rywalem Murraya miał być Ryan Harrison. Teraz miejsce Brytyjczyka jako tzw. "szczęśliwy przegrany" zajmie Yannick Hanfmann.
Następnym turniejem w planie startów Murraya jest wielkoszlemowy Australian Open (15-28 stycznia).
ZOBACZ WIDEO: Dawid Celt o cierpieniu Agnieszki Radwańskiej. "Każdy organizm ma swój kres"