Fala upałów, jaka w ostatnich kilkunastu dniach nawiedziła Australię, dotarła do Melbourne. W czwartek słupek rtęci w mieście dochodził do 40 stopni Celsjusza. - Warunki były brutalne, jedne z najtrudniejszych, w jakich przyszło mi występować - przyznał Novak Djoković.
69 stopni przy nawierzchni kortu
Serb przez dwie godziny i 45 minut rywalizował z Gaelem Monfilsem (4:6, 6:3, 6:1, 6:3). Podczas tego meczu temperatura na korcie Rod Laver Arena wynosiła 39 stopni Celsjusza w cieniu. Ale gdy pokuszono się o pomiar tuż przy nawierzchni kortu, słupek rtęci zatrzymał się na 69 stopniach.
- Trudno było oddychać. Przez dwa sety grałem bez tchu. W zimie trenowałem w Miami, więc sądziłem, że jestem przyzwyczajony do upałów. A przez 40 minut umierałem na korcie. Miałem zawroty głowy. Myślę, że doznałem udaru cieplnego. Próbowałem się chłodzić wodą i ręcznikiem z lodem, ale moje ciało cały czas było rozgrzane - dzielił się swoimi spostrzeżeniami Monfils.
Byli na granicy
Obaj tenisiści zgodnie przyznali, że gra w takich warunkach była igraniem ze zdrowiem. - Podjęliśmy duże ryzyko - ocenił Francuz, który podczas meczu zmagał się z kryzysem fizycznym. Wtórował mu Djoković: - To był jeden z tych dni, kiedy musisz być twardy psychicznie. Gdy stajesz w obliczu gry w takich warunkach, ma to na ciebie wpływ również pod względem mentalnym.
Mimo tak ekstremalnych warunków pogodowych, organizatorzy nie podjęli decyzji ani o przerwaniu gier, ani o zasunięciu dachu nad kortem. - Wiem, że istnieje czynnik biletów, że ludzie są nieszczęśliwi, kiedy mecze są przerywane. Rozumiem też, że nasz sport stał się branżą, której my, tenisiści, jesteśmy częścią. Ale myślę, że istnieje pewna granica, a najważniejsze jest zdrowie. A to było na granicy - powiedział Serb.
W przeszłości bywało gorzej
Pogoda dała się we znaki nie tylko Djokoviciowi i Monfilsowi. Juan Martin del Potro i Karen Chaczanow walczyli w 40-stopniowym upale przez trzy godziny i 45 minut. - 40 stopni Celsjusza to zbyt wysoka temperatura, by grać w tenisa. To był ogromny wysiłek i niebezpieczeństwo dla zdrowia. Ale przetrwałem - mówił Argentyńczyk, który zwyciężył 6:4, 7:6(4), 6:7(0), 6:4.
Uprzywilejowani mogli się poczuć natomiast Roger Federer i Jan-Lennard Struff. Ich mecz został zaplanowany jako ostatni pojedynek dnia, gdy na termometrach było "tylko" 31 stopni. Szwajcar, który wygrał 6:4, 6:4, 7:6(4) i uniknął skwaru, wyjawił, że nie prosił organizatorów o wyznaczenie jego meczu w sesji nocnej na Rod Laver Arena. - Oczywiście, że jestem zadowolony, iż grałem wieczorem, ale mógłbym też zagrać w dzień. Mieszkam w Dubaju, gdzie temperatura osiąga 45 stopni, więc 38 wydaje się być w porządku - skomentował zeszłoroczny mistrz turnieju.
Na organizatorów spadła lawina krytyki. Del Potro, Federer i Djoković jednak zgodnie przypomnieli, że ogromne upały w Melbourne to coś normalnego. Australian Open od zawsze kojarzył się z olbrzymim skwarem i arcytrudnymi warunkami. - Pamiętam, że kiedy tu grałem w przeszłości, warunki były identyczne - wspominał Delpo. - Kilka lat temu mieliśmy cztery kolejne dni z temperaturą przekraczającą 40 stopni. Teraz będą dwa. Gra w takich warunkach to duże wyzwanie, na które trudno się przygotować - dodał Federer.
Piątek będzie jeszcze cieplejszy
W czwartek pogoda zgotowała tenisistom piekło. A w piątek, kiedy swój mecz będzie rozgrywać Magda Linette (o godz. 11:00 lokalnego czasu zmierzy się z Denisą Allertovą), ma być jeszcze gorzej. Jak wynika z prognoz, temperatura może wynosić aż 42 stopnie Celsjusza. - Życzę chłopakom powodzenia - stwierdził Monfils, gdy usłyszał tę informację. Jednocześnie zaapelował do kolegów z kortu, aby nie ryzykowali i nie kontynuowali rywalizacji za wszelką cenę. - Czasami narażamy się na zbyt duże ryzyko. W takich sytuacjach musisz postępować mądrze. Jeśli nie możesz grać dalej, poddaj mecz. To nie wstyd.
Bo najważniejsze jest zdrowie.
ZOBACZ WIDEO: Na czym polega praca drugiego trenera Agnieszki Radwańskiej? "Obowiązków jest bardzo dużo"