W czwartkowym półfinale Australian Open 2018 Marin Cilić pokonał 6:2, 7:6(4), 6:2 Kyle'a Edmunda. - Zacząłem ten mecz nie tak, jakbym chciał. Już na samym początku musiałem bronić się przed przełamaniem. W pierwszych trzech, czterech gemach nie grałem na dobrym poziomie, ale później znalazłem właściwą drogę. Ważny był drugi set, który ograniczał się jedynie do serwisu i ewentualnie pierwszej piłki w wymianie. Ale na szczęście rozegrałem świetny tie break, w którym koncentrowałem się na każdym kolejnym punkcie - mówił na konferencji prasowej.
Chorwat był zadowolony ze swojej postawy. - To był inny mecz niż w ćwierćfinale z Rafą Nadalem. Graliśmy na mniejszej intensywności, nie było tak wielu wymian. Ze swojego występu jestem bardzo zadowolony. Gdy w półfinale turnieju wielkoszlemowego, meczu o tak wielką stawkę, wygrywasz bez straty serwisu, to jest to duże osiągnięcie - stwierdził.
Wygrywając, Cilić został pierwszym w historii reprezentantem swojego kraju w finale Australian Open w singlu. - Uważam, że rozgrywam świetny turniej i gram na wysokim poziomie. Czuję się bardzo dobrze, również pod względem fizycznym, pomimo tego, że mam za sobą kilka ponad trzygodzinnych meczów.
Dla 29-letniego mieszkańca Monte Carlo będzie to trzeci wielkoszlemowy finał w karierze. W meczu o tytuł US Open 2014 pokonał Keia Nishikoriego natomiast w Wimbledonie 2017 uległ Rogerowi Federerowi. - Mam za sobą jedno wspaniałe doświadczenie związane z wielkoszlemowym finałem i jedno mniej przyjemne. Myślę, że dzięki temu będzie mi łatwiej skupić się na nadchodzącym meczu. Moją motywacją jest zwycięstwo. Wiem, że przystępując do gry, będę musiał być skoncentrowany i gotowy do walki już od pierwszego punktu - powiedział.
W niedzielnym finale (początek o godz. 9:30) Cilić zagra z Hyeonem Chungiem bądź z Rogerem Federerem. Z Koreańczykiem grał dotychczas trzykrotnie i wszystkie mecze wygrał. Z kolei z Federerem ma bilans 1-8. - Chunga pokonałem kilka razy, ale w ciągu ostatnich miesięcy bardzo poprawił swoją grę. Uważam, że dojrzał i gra naprawdę dobry, miły do oglądania tenis. To wspaniały defensor, który potrafi też mocno uderzać. Ewentualnego meczu z Federerem nie będę traktował jako rewanżu za Wimbledon. Wtedy nie mogłem dać z siebie wszystkiego, co najlepsze. Ale takie rzeczy w tenisie się zdarzają - ocenił Chorwat.
- To, że znów wystąpię w finale turnieju wielkoszlemowego, jest wspaniałe. Gdy wygrywałem US Open, prezentowałem świetny tenis, ale trudno było mi utrzymywać najwyższy poziom przez dłuższy czas. Sądzę, że się rozwinąłem i teraz gram jeszcze lepiej. Dlatego z niecierpliwością czekam na finał - dodał.
ZOBACZ WIDEO Witold Bańka: To sygnał dla związków sportowych