Dziennik "L'Équipe" podał we wtorek, że w urynie tenisisty wykazano zawartość 146 nanogramów na mililitr narkotyku. Tego samego dnia Nicolas Lamperin przekazał mediom oświadczenie, w którym sprostował tę wartość do 151 ng/ml.
- Słabo poinformowana prasa odebrała takie echo w tej sprawie, że Pan Richard Gasquet miał w organizmie 1,45 mikrograma na mililitr kokainy. Te informacje są niewłaściwe - napisał w ów oświadczeniu.
- Badanie przeprowadzone na żądanie Międzynarodowej Federacji Tenisa (ITF) wskazało zawartość kokainy jako 151 ng / ml - czytamy dalej.
Dr William Lowenstein, specjalista od problemu uzależnień, wydał ekspertyzę w sprawie tenisisty. - Obecność narkotyku jest z pewnością bardzo niska. Wciągnął nosem śladową jego ilość - mówi francuskiej prasie.
Śladowa czy nie, Gasquetowi, dobremu chłopakowi z Beziers, kiedyś wielkiej nadziei Bleus, dwukrotnemu mistrzowi juniorskich turniejów wielkoszlemowych, grozi dyskwalifikacja od jednego do sześciu miesięcy. Za dwa miesiące stawi się przed trybunałem ITF. W niedzielę przyznał się do winy, od poniedziałku jest zawieszony. Ostatni mecz rozegrał 30 kwietnia w Rzymie.