Na tę chwilę Andy Murray i jego sympatycy czekali ponad 11 miesięcy. We wtorek Brytyjczyk rozegrał pierwszy oficjalny mecz po 342-dniowej przerwie spowodowanej kontuzją i operacją biodra. W I rundzie turnieju ATP w Londynie zmierzył się z Nickiem Kyrgiosem. - Bardzo za tym tęskniłem, bo uwielbiam grać w tenisa. Naprawdę bardzo się cieszę, że wyszedłem na kort i zagrałem. Tym bardziej że przed rozpoczęciem turnieju nie odbyłem wielu treningów - mówił po spotkaniu.
Murray ostatecznie przegrał z Australijczykiem 6:2, 6:7(4), 5:7. - Myślę, że wszystko poszło w porządku, choć na pewno mogłem zaprezentować się nieco lepiej, zwłaszcza na początku drugiego seta. Mój poziom momentami był dobry, a momentami zły. Ale przede wszystkim jestem zadowolony, że stanąłem do rywalizacji i grałem z szacunkiem - ocenił tenisista z Dunblane.
Szkot wrócił na kort, ale zachowuje dużą ostrożność. Zapytany o najbliższe plany, odparł: - Muszę poczekać i zobaczyć, co się wydarzy. W tej chwili nie wiem, co będzie dla mnie najlepsze i nie wykluczam żadnej opcji. Nie wykluczam, że w przyszłym tygodniu zagram w Eastbourne albo w turnieju pokazowym, by nabrać ogrania, ani tego, że nie wystąpię w Wimbledonie.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: polska modelka dopingowała kadrę Nawałki
Wimbledon bez Ciebie ...... to jak nie Wimbledon !