We wtorek 27-letnia Witalia Diaczenko (WTA 132) wróciła z 6:7, 2:5 i pokonała 6:7(3), 7:6(3), 6:4 mistrzyni Wimbledonu 2004 Marię Szarapową po trzech godzinach i ośmiu minutach walki. Rosjanka nigdy wcześniej nie wygrała meczu w głównej drabince londyńskiego Szlema. Do II rundy wielkoszlemowej imprezy awansowała po raz trzeci. Po raz ostatni dokonała tego w Rolandzie Garrosie 2015. Po licznych kłopotach zdrowotnych tenisistka z Moskwy znów może cieszyć się grą w tenisa.
- Wolę nie mówić, ile tego było, bo będziecie zszokowani - stwierdziła, gdy ją zapytano o szczegóły wszystkich kontuzji i operacji, które przeszła. - Mogę powiedzieć, że ostatnia miała miejsce w kwietniu, czyli rok temu. Wróciłam do gry w sierpniu i potem znowu miałam problemy plecami. Myślę, że napiszę książkę po zakończeniu kariery, aby wszyscy zrozumieli, przez co przeszłam - stwierdziła Diaczenko, która po raz drugi zmierzyła się z Szarapową. W 2015 roku w II rundzie Rolanda Garrosa urwała utytułowanej rodaczce cztery gemy.
- Przynajmniej grając z Szarapową nie doznałam kontuzji. Na początku miałam problemy z nogą, ale dobrze, że czuję się zdrowa, mogę grać i kończyć mecze po moich doświadczeniach. Wychodziłam na wielkie korty przeciwko dobrym rywalkom i nie mogłam prezentować najlepszego tenisa, ponieważ wracałam po kontuzjach. Pamiętam ten koszmar w spotkaniu z Sereną w US Open. W końcu mogę pokazać swoją grę i jestem z tego zadowolona - mówiła Diaczenko. W 2015 roku w Nowym Jorku zmierzyła się z Sereną Williams. Rosjanka przegrywała 0:6, 0:2 i skreczowała.
- Moje marzenie to ponownie zagrać przeciwko Serenie albo Marii oraz być zdrową. Tak się właśnie stało. Dla mnie to są tenisistki, z którymi chciałam rywalizować, gdy byłam młodsza, więc cieszę się ze zwycięstwa nad Szarapową - powiedziała Diaczenko.
Rosjanka najwyżej w rankingu była notowana na 71. miejscu. Największe singlowe trofeum zdobyła w 2014 roku w Tajpej (challenger WTA z pulą nagród 125 tys. dolarów). W deblu święciła jeden triumf w głównym cyklu, siedem lat temu w Taszkencie w parze z Greczynką Eleni Daniilidou. Tenisistka z Moskwy w swoim dorobku ma 12 tytułów ITF w singlu i 13 w deblu.
Wielkoszlemowy debiut Diaczenko miał miejsce w Rolandzie Garrosie 2009. Obroniła wówczas osiem piłek meczowych i pokonał 2:6, 6:2, 10:8 Francuzkę Mathilde Johansson. Trzy lata temu w Paryżu wyeliminowała Szwajcarkę Stefanie Vögele. Był to ostatni wygrany przez nią mecz w wielkoszlemowym turnieju do tegorocznego Wimbledonu. Odprawiając Szarapową Diaczenko odniosła pierwsze zwycięstwo w głównym cyklu od turnieju w Baku z 2015 roku.
Zanim Rosjanka zmierzyła się z Szarapową, przeszła trzystopniowe kwalifikacje. Wygrała w nich z Brytyjką Samanthą Murray, Hinduską Ankitą Rainą i swoją rodaczką Sofją Żuk, mistrzynią juniorskiego Wimbledonu 2015. W czwartek 27-latka z Moskwy pokonała 6:4, 6:1 Sofię Kenin i po raz pierwszy awansowała do III rundy wielkoszlemowego turnieju. W sobotę zmierzy się z Jeleną Ostapenko, mistrzynią Rolanda Garrosa 2017. W 2015 roku obie tenisistki zmierzyły na trawie się w turnieju ITF w Ilkley. Diaczenko skreczowała przy stanie 0:5. Jeśli Rosjanka pokona Łotyszkę wróci do Top 100 rankingu.
ZOBACZ WIDEO Rosjanie niesieni dopingiem kibiców. Z Chorwacją powalczą o kolejną niespodziankę