Wimbledon: Novak Djoković wygrał jednostronny finał i zdobył czwarty tytuł w Londynie

Getty Images / Michael Steele / Na zdjęciu: Novak Djoković, siedmiokrotny mistrz Wimbledonu
Getty Images / Michael Steele / Na zdjęciu: Novak Djoković, siedmiokrotny mistrz Wimbledonu

Serb Novak Djoković pokonał reprezentanta RPA Kevina Andersona i po raz czwarty został mistrzem wielkoszlemowego Wimbledonu.

W niedzielę Novak Djoković (ATP 21) wystąpił w 22. wielkoszlemowym finale, a Kevin Anderson (ATP 8) w drugim. Po raz pierwszy w historii w meczu o tytuł w imprezie tej rangi doszło do starcia Serba z tenisistą z Afryki. Były lider rankingu zwyciężył 6:2, 6:2, 7:6(3) i po raz czwarty został mistrzem Wimbledonu. Pierwszy i drugi set były totalną dominacją Djokovicia, dopiero w trzecim Anderson dostarczył trochę emocji (miał pięć piłek setowych).

Anderson rozpoczął mecz w najgorszy możliwy sposób. W pierwszym gemie oddał podanie podwójnym błędem. Reprezentant RPA sprawiał wrażenie zmęczonego maratonami z poprzednich rund i sparaliżowanego stawką pojedynku w świątyni tenisa. Grał nerwowo, szybko i nieskutecznie, zrywał uderzenia, spóźniał się do piłek. Zupełnie nie czytał zagrań Djokovicia. Serb zmieniał kierunki, rozrzucał rywala po narożnikach głębokimi piłkami i go spokojnie punktował. Były lider rankingu uzyskał drugiego przełamanie i prowadził 4:1. Do końca kontrolował sytuację i utrzymał wysoką przewagę. Set dobiegł końca, gdy Anderson w ósmym gemie wyrzucił forhend.

W II partii Anderson nie odmienił swojego oblicza. Był ospały w swoich ruchach i schematyczny. Nie był w stanie nawiązać walki z solidnym w defensywie oraz precyzyjnym w grze z kontry i w ofensywie Djokoviciem. W pierwszym gemie Serb zaliczył przełamanie zaskakując rywala zagraniem na linię. Po podwójnym błędzie tenisisty z RPA były lider rankingu miał dwa break pointy na 4:1. Anderson podanie oddał wyrzucając forhend daleko poza kort. Później złapał trochę luzu, zagrał kilka dobrych piłek, w tym pięknego woleja, i wypracował sobie break pointa w ósmym gemie. Jednak na Djokoviciu nie zrobiło to wrażenia. Dobrze skonstruowaną akcją ofensywną wymusił na rywalu nieudany slajs. Wynik seta na 6:2 Serb ustalił wygrywającym serwisem.

ZOBACZ WIDEO Eksperci zgodni ws. nowego selekcjonera Polaków. "Musi mieć jakąś koncepcję"

Anderson szukał szybkich rozstrzygnięć, bo w dłuższych wymianach nie miał żadnych szans na nawiązanie walki z regularnym Djokoviciem. Reprezentant RPA ograniczył liczbę prostych błędów, lepiej zaczął operować krosami i dzięki temu w III secie gra się wyrównała. Szczęśliwym bekhendem po taśmie Anderson uzyskał break pointa na 5:3. Pogubił się i pospieszył marnując okazję dużym błędem z bekhendu. To było jednak jedno z niewielu jego nieprzemyślanych zagrań w tej fazie meczu. Był skuteczny z głębi kortu, ale popisał się też kilkoma świetnymi wolejami.

Djokoviciowi coraz trudniej przychodziło zdobywanie punktów. Jakość jego serwisu spadła, ale przetrwał bez szwanku. W najważniejszych momentach pokazał mentalną siłę. W 10. gemie Serb popełnił trzy podwójne błędy, ale obronił dwie piłki setowe (wolej, kros forhendowy). Przy 5:6 odparł trzy setbole (dwa wygrywające serwisy, forhend). To był koniec emocji w meczu. W tie breaku Anderson poszedł do siatki po dwóch nieprzygotowanych akcjach i Djoković skarcił go bezlitośnie. Błąd forhendowy tenisisty z RPA dał Serbowi cztery piłki meczowe. Wykorzystał drugą z nich wygrywającym serwisem.

W trwającym dwie godziny i 19 minut meczu Anderson zaserwował więcej asów (10-6) i miał więcej kończących uderzeń (26-20). Reprezentant RPA popełnił też 32 niewymuszone błędy, a Djoković zrobił ich tylko 13. Serb zdobył 52 z 68 punktów przy swoim pierwszym podaniu. Obronił siedem break pointów, a sam wykorzystał wszystkie cztery szans na przełamanie.

Anderson po drodze rozegrał dwa niezwykłe maratony. W ćwierćfinale odrodził się z 0-2 w setach, obronił piłkę meczową i pokonał 2:6, 6:7(5), 7:5, 6:4, 13:11 Rogera Federera. W półfinale wygrał 7:6(6), 6:7(5), 6:7(9), 6:4, 26:24 z Johnem Isnerem po sześciu godzinach i 33 minutach walki. Na tym wyczerpały się pokłady jego sił fizycznych i mentalnych. W finale poderwał się do walki w trzeciej partii, ale nie udało mu się wykorzystać żadnej z piłek setowych. Trzeci rok z rzędu finał Wimbledonu został rozstrzygnięty w trzech setach.

Djoković w drodze do ćwierćfinału stracił po secie z Kylem Edmundem i  Keiem Nishikorim. W półfinale po kosmicznej batalii, toczonej na przestrzeni dwóch dni, zwyciężył 6:4, 3:6, 7:6(9), 3:6, 10:8 Rafaela Nadala. Mecz ten trwał pięć godzin i 15 minut, co czyni go drugim najdłuższym półfinałem Wimbledonu. Serb podwyższył na 6-1 bilans meczów z Andersonem. Było to ich pierwsze starcie od 2015 roku, gdy w IV rundzie Wimbledonu Djoković wygrał 6:7(6), 6:7(6), 6:1, 6:4, 7:5.

Anderson po raz drugi wystąpił w finale imprezy tej rangi. W US Open 2017 przegrał z Rafaelem Nadalem. W meczu o tytuł w Wimbledonie wystąpił jako drugi tenisista z RPA, po Brianie Nortonie (1921). Djoković wywalczył 13. wielkoszlemowy tytuł i na liście wszech czasów wyprzedził Roya Emersona. Więcej triumfów na swoim koncie mają tylko Roger Federer (20), Rafael Nadal (17) i Pete Sampras (14). W poniedziałek Serb wróci do Top 10 rankingu. Anderson znajdzie się na najwyższym w karierze piątym miejscu.

The Championships, Wimbledon (Wielka Brytania)
Wielki Szlem, kort trawiasty, pula nagród 34 mln funtów
niedziela, 15 lipca

finał gry pojedynczej:

Novak Djoković (Serbia, 12) - Kevin Anderson (RPA, 8) 6:2, 6:2, 7:6(3)

Program i wyniki turnieju mężczyzn

Źródło artykułu: