- Sukcesy w Paryżu i Londynie bardzo mi pomogły. Dodało mi to sporo pewności na korcie. Skupiałem się na każdym kolejnym pojedynku i cieszyłem się grą - powiedział dziennikarzom Chun Hsin Tseng.
W niedzielnym finale gry pojedynczej Wimbledonu 2018 Tajwańczyk pokonał Brytyjczyka Jacka Drapera 6:1, 6:7, 6:4. Dzięki temu umocnił się na pierwszym miejscu w rankingu juniorów. Tseng nie chce jednak być jak starszy od niego o 10 lat rodak Tsung-Hua Yang, który po sukcesach w kategorii do 18 lat zupełnie się zatracił w rozgrywkach zawodowych.
- W tym roku zagram jeszcze w juniorskim US Open i igrzyskach olimpijskich młodzieży. Od następnego sezonu rozpocznę regularne starty w profesjonalnych turniejach - wyznał. - Moja rodzina jest dla mnie największym wsparciem. Ojciec od samego początku jest moim trenerem, dlatego powinienem im podziękować za to, że przez cały czas mi pomagają - dodał.
Dla Tsenga wzorem do naśladowania jest najlepszy azjatycki tenisista ostatnich lat, Japończyk Kei Nishikori. - Jest moim idolem, ponieważ jest najlepszym azjatyckim tenisistą. Uważam, że gram podobnie do niego, dlatego bardzo chcę być taki jak on - zauważył Tajwańczyk, który miał już przyjemność poznać swojego idola. - Gdy miałem 12 lat, trenował razem z Nickiem Bollettierim na kortach IMG podczas turnieju Eddie Herr. Podszedłem do niego i zapytałem, czy mogę sobie zrobić z nim zdjęcie.
Tseng nie ma wątpliwości, że dla wielu azjatyckich graczy ważne są sukcesy takich tenisistów jak Kei Nishikori, Michael Chang czy Na Li. - Osiągane przez nich wyniki mogą pomóc innym azjatyckim zawodnikom w uwierzenie we własne umiejętności i stanowić motywację do dalszej gry, aby być takim jak oni.
ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 84. Rafał Fronia: Upór Mackiewicza stawia go za wzór, ale ja w życiu bym tego nie zrobił