- Nie miałem wystarczająco wiele czasu, aby być gotowym do gry w Waszyngtonie. To ta sama kontuzja lewego biodra, której doznałem w momencie nagłego skrętu w ubiegłym tygodniu w Atlancie - wyjaśnił przyczyny rezygnacji Nick Kyrgios, który w turnieju w Waszyngtonie miał wystąpić w singlu i w deblu.
Australijczyk z kłopotami z biodrem zmaga się od dłuższego czasu. Uraz dał znać o sobie w piątek podczas ćwierćfinału turnieju w Atlancie przeciw Cameronowi Norrie'emu. Tenisista z Canberry wówczas skreczował przy stanie 5:7, 0:3.
Kyrgios zapewnił jednak, że uraz nie jest bardzo poważny, a z turnieju w Waszyngtonie wycofał się dlatego, bo nie chce popełniać błędów z przeszłości, gdy występował nie w pełni sprawny, co później negatywnie odbijało się na jego zdrowiu. - Fizjoterapeuta zalecił mi kilka dni odpoczynku i rehabilitacji. To oczywiście rozczarowujące, ale jestem pewien, że w przyszłości jeszcze otrzymam szansę, by wystąpić w Waszyngtonie - tłumaczył.
Powrót do rozgrywek Kyrgios planuje już w przyszłym tygodniu, w Toronto. - Na tym etapie, w perspektywie zbliżających się turniejów ATP Masters 1000 i US Open, nie mogę ryzykować pogłębienia się kontuzji. W zeszłym roku podczas US Open nie byłem w pełni zdrowy, dlatego w tym chcę tego uniknąć - dodał.
ZOBACZ WIDEO Dziwna decyzja organizatorów mistrzostw Europy. Hołub-Kowalik: Pierwszy raz jest coś takiego