Trener mistrzów NBA sprawdziłby Novaka Djokovicia w swoim zespole. "Mógłby grać na pozycji obrońcy"

Zdjęcie okładkowe artykułu: Getty Images / Julian Finney / Na zdjęciu: Steve Kerr
Getty Images / Julian Finney / Na zdjęciu: Steve Kerr
zdjęcie autora artykułu

Steve Kerr, pięciokrotny mistrz NBA jako koszykarz i trzykrotny w roli trenera, jest także fanem tenisa. Amerykanin przyznał, że uwielbia oglądać Rogera Federera, Rafaela Nadala i Novaka Djokovicia, którego mógłby sprawdzić w swoim zespole.

Steve Kerr jest ogromnym sympatykiem tenisa. - Uwielbiam tenis. US Open jest rozgrywany w dogodnym terminie, bo nasze obozy treningowe rozpoczynamy pod koniec września, dlatego możemy tutaj przyjechać i zawsze jest to dla nas wspaniały tydzień. Ci goście, którzy tu występują, są jednymi z najlepszych w historii - mówił w rozmowie z portalem atpworldtour.com.

Amerykanin widzi wiele podobieństw między tenisem a koszykówką. - Sposób poruszania się po placu gry jest bardzo podobny. To jeden z powodów, dla których uwielbiałem grać w tenisa. Teraz nie mogę tego robić, bo moje kolana już nie wytrzymują, ale w czasie zawodowej kariery często uprawiałem ten sport. Przed wykonaniem zagrania, musisz zejść na nogach. To podstawa koszykówki, ale też tenisa. Podobne są także ruchy w bok, w górę, w tył i przygotowania się do zagrań - wyjaśniał.

Kerr był wielkim koszykarzem (zdobył pięć mistrzostw NBA) oraz jest wybitnym trenerem (w roli szkoleniowca Golden State Warriors trzykrotnie wygrał NBA). Jako sympatyk tenisa, najbardziej lubi oglądać w akcji największych współczesnych graczy - Rogera Federera, Rafaela Nadala i Novaka Djokovicia.

ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 90. Urszula Radwańska: Potrzebowałyśmy z Agą odciąć się od taty. To była dobra decyzja

- Roger to Roger. Wszyscy uwielbiają go oglądać. Ale moim ulubieńcem jest Novak - wyjawił. - Bardzo lubię oglądać, jak się porusza. Jest tak szybki i zwinny, że wydaje się, iż pokrywa cały kort. Trudno też nie lubić Nadala. On jest wyjątkowy dzięki rotacji topspinowej, jaką nadaje swoim uderzeniom. W przeszłości kibicowałem Andy'emu Roddickowi, ale uwielbiam tych gości i kocham współczesną erę tenisa. Myślę, że jako kibice tenisa mamy szczęście żyć w czasach, w których występuje trzech z prawdopodobnie sześciu-siedmiu największych tenisistów w historii, a poziom jest niezwykle wysoki - ocenił 52-latek.

Kerr wspominał również spotkanie z Federerem, które miało miejsce w październiku zeszłego roku w Szanghaju. - To było niesamowite. Moi zawodnicy zasypywali go pytaniami. Draymond Green zapytał go: "Jak udaje cię się tak długo pozostać na szczycie?" Bo to jest właśnie to, czego chcemy dokonać z zespołem. Próbujemy, ale to jest niezwykle trudne. A Roger robi to od zawsze. Jego odpowiedź była bardo głęboka. Opowiadał, jak bardzo kocha swoje życie i o równowadze między pracą a życiem prywatnym. On kocha swoją rodzinę. Uwielbia codzienną rutynę wysyłania dzieci do szkoły, gry w tenisa i przygotowywania kolacji.

Zapytany, którego z tenisistów wziąłby do swojej drużyny, Kerr wskazał na Djokovicia. - Mógłbym go wziąć. Myślę, że mógłby grać na pozycji obrońcy. Bardzo dobrze porusza się na nogach i mógłby stanąć naprzeciw każdego. Myślę, że byłby też dobry w szybkim ataku. Chciałbym go zobaczyć na boisku do koszykówki - powiedział szkoleniowiec Golden State Warriors.

Źródło artykułu: