Najlepszy wielkoszlemowy występ w karierze Anastasiji Sevastovej (WTA 18) dobiegł końca w półfinale. Po drodze Łotyszka odprawiła dwie tenisistki z Top 10 rankingu, Ukrainkę Elinę Switolinę i Amerykankę Sloane Stephens, mistrzynię nowojorskiej imprezy sprzed roku. W meczu o finał US Open tenisistka z Lipawy prowadziła 2:0 z Sereną Williams (WTA 26), ale straciła pięć gemów z rzędu i ostatecznie przegrała 3:6, 0:6.
- Miałam swoje szanse w obu setach. Ale to, jak potoczyła się pierwsza partia, trochę wpłynęło na moje poczynania w drugiej. Nie powinnam zostać dwa razy przełamana w pierwszym secie. W obu przypadkach miałam piłki gemowe. Jednak Serena miała trochę szczęścia. Później zaczęła czuć się lepiej, a trudno się z nią gra, gdy wyjdzie na prowadzenie. W drugiej partii pozostała skupiona. Starałam się w jej gemach, ale dobrze serwowała. Jak na moje standardy, returnowałam w porządku. Ale ciężko cokolwiek zrobić, gdy ktoś serwuje 198 km/h - powiedziała Łotyszka. W czwartym gemie pierwszej partii miała dwie okazje na 3:1, a w szóstym oddała podanie ze stanu 40-15.
Sevastova wierzy, że świetny występ w Nowym Jorku będzie miał pozytywny wpływ na jej końcówkę sezonu. - Mogę grać z najlepszymi tenisistkami na świecie. Pokonałam dwie z Top 10 rankingu. Z Serenę może nie pokazałam najlepszego tenisa, ale wciąż było w porządku. Miałam moje szanse w pierwszym secie. Wiem, że mogę tam być, po raz pierwszy jestem w wielkoszlemowym półfinale. Potrzebuję kilku dni, aby to wryło się w moją pamięć. Może teraz nabiorę pewności siebie - stwierdziła 28-latka z Lipawy.
- W Azji będzie inaczej. Zobaczymy, co się wydarzy. Czuję trochę moje ciało. Jestem zmęczona, boli tu i tam. Ale będę lepiej przygotowana niż w poprzednich latach. Jestem pewna siebie i gram dobrze. Zobaczymy, co się stanie w Wuhanie, Tokio i Pekinie. To będą trzy długie tygodnie - kontynuowała Sevastova, która w ubiegłym roku z dwóch dużych chińskich turniejów odpadła w I rundzie.
ZOBACZ WIDEO: Urszula Radwańska: Potrzebowałyśmy z Agą odciąć się od taty. To była dobra decyzja
W spotkaniu z Williams nie funkcjonowały skróty, które są bardzo pewnym elementem w repertuarze Sevastovej. - Byłam za daleko, gdy próbowałam je posyłać. Dropszoty nie działały dzisiaj tak dobrze, ale gra była bardzo szybka i w takiej sytuacji trudno się nimi popisywać. Lepiej wyglądały slajsy - stwierdziła Łotyszka.
- Serena grała bardzo dobrze. Świetnie serwowała. Trudno mi było returnować. Wywierała ogromną presję na pierwszą, drugą piłkę w wymianie i było to dla mnie niełatwe wyzwanie. Jednak dobrze się poruszałam. Dobrze weszłam w grę. Wiedziałam czego się spodziewać, byłam gotowa. Później mój tenis wyglądał coraz gorzej, a Serena była coraz lepsza - mówiła Sevastova.
Williams zdobyła 24 z 28 punktów przy siatce. - Wywierała na mnie większą presję biegając do przodu. Nie wiem, czy to było dla mnie zaskakujące. Chciała kończyć punkty, była agresywna i chodziła do siatki - oceniła Łotyszka, która po raz pierwszy zmierzyła się z amerykańską zdobywczynią 23 wielkoszlemowych tytułów.
Sevastova po powrocie na korty przeżywa wspaniałe chwile. W maju 2013 roku zakończyła karierę z powodu problemów zdrowotnych. Dwa lata później wróciła do rywalizacji. Wygrała turnieje na Majorce (2017) i w Bukareszcie (2018). W sumie w swoim dorobku ma trzy tytuły. Pierwszy wywalczyła osiem lat temu w Oeiras. Zanotowała trzy świetne występy w US Open. W dwóch poprzednich sezonach osiągnęła w Nowym Jorku ćwierćfinał. W 2016 roku Łotyszka wróciła do Top 50 rankingu, a w październiku 2017 znalazła się na najwyższym w dotychczasowej karierze 15. miejscu.
Tenisistka z Lipawy tego lata w Ameryce Północnej odniosła trzy zwycięstwa nad rywalkami z Top 10 rankingu. Oprócz Switoliny i Stephens, pokonała Julię Görges w Montrealu. Jako pierwsza w historii Łotyszka doszła do półfinału US Open. W tym roku w Nowym Jorku Sevastova osiągnęła również ćwierćfinał debla w parze z Anastazją Pawluczenkową.