Krótkie przemówienie to tradycja po finałowej rywalizacji w Wielkim Szlemie. Triumfatorzy dziękuję wtedy kibicom za wsparcie, trenerom za współpracę i cieszą się z osiągniętego sukcesu. Ten przywilej został odebrany Ashleigh Barty i Coco Vandeweghe, które w niedzielę pokonały Timeę Babos i Kristinę Mladenović w trzech setach. Organizatorzy nie zezwolili triumfatorkom na krótkie przemówienia.
Dla obu zawodniczek było to spore rozczarowanie. - Jestem po prostu oszołomiona, że nie mieliśmy żadnej ceremonii wręczenia nagród. Nie mogliśmy nikomu podziękować - mówiła Vandeweghe. Barty dodała, że została poproszona o opuszczenie kortu, gdyż do finałowej rywalizacji szykowali się Juan Martin del Potro i Novak Djoković.
- Szczerze mówiąc, nie sądzę, że byłoby dla nich zmartwieniem, gdyby mieli 10 lub 15 minut opóźnienia. Byłoby miło, gdybyśmy mogły podziękować naszym współpracownikom, bliskim i kibicom - dodała Barty.
Dla Barty i Vandeweghe był to pierwszy wielkoszlemowy triumf i jednocześnie największy sukces w dotychczasowej karierze. Finałowa konfrontacja miała kilka zwrotów akcji. Pierwszego seta wygrały Babos i Mladenović (6:3), ale dwie kolejne partie padły łupem Australijki i Amerykanki.
ZOBACZ WIDEO: Urszula Radwańska: Potrzebowałyśmy z Agą odciąć się od taty. To była dobra decyzja