W sezonie 2018 John Isner spisywał się znakomicie. Wygrał turniej ATP World Tour Masters 1000 w Miami, dotarł do półfinału Wimbledonu. Na koniec, dzięki rezygnacjom Rafaela Nadala i Juana Martina del Potro, wystąpi w Finałach ATP World Tour. - Zdaję sobie sprawę, że mam szczęście, że tu jestem - mówił na konferencji prasowej w Londynie. - Ale w wieku 33 lat zanotowałem świetne rozgrywki i jest to dla mnie bardzo satysfakcjonujące.
Amerykanin wyjawił, że świetną formę zawdzięcza szczęściu w życiu rodzinnym. - Ślub, który wziąłem w grudniu, zmienił moją mentalność. Nie gram już tylko dla siebie i jestem bardziej zrelaksowany. Najważniejsze w moim życiu są żona Maddie i córka Hunter. W przeszłości koncentrowałem się tylko na tenisie i na karierze - wyjaśniał.
W Finałach ATP World Tour 33-latek z Greensboro trafił do Grupy A obok Novaka Djokovicia, Marina Cilicia i Alexandra Zvereva. - Muszę być pozytywnie nastawiony i grać agresywnie. Muszę dobrze serwować i atakować przy siatce, bo w halowych warunkach wszyscy bardzo dobrze uderzają piłkę - ocenił.
Inauguracyjny mecz Isner rozegra w poniedziałek. O godz. 21:00 czasu polskiego zmierzy się z Djokoviciem. - Myślę, że to będzie dla mnie naprawdę łatwe - zażartował, po czym dodał już na poważnie: - Począwszy od Wimbledonu on miał znakomity sezon. Jest numerem jeden na świecie i wygrał ten turniej pięć razy. Ale jest też jednym z tenisistów do pokonania w tym tygodniu. Ja nie mam nic do stracenia. Jestem jednym z tych, na których mało kto stawia. To dla mnie dobra sytuacja.
ZOBACZ WIDEO Bundesliga: Hannover przerwał serię przegranych. Wygrał z Wolfsburgiem 2:1 [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]