20 wygranych turniejów WTA, finały i półfinały Wielkiego Szlema, wygrany turniej Masters, wyróżnienia, nagrody. Agnieszka Radwańska miała wielką karierę. Miała, bo w środę postanowiła ogłosić jej zakończenie. Kluczowy wpływ na taką decyzję miały jej problemy ze zdrowiem, które ciągnęły się od wielu miesięcy.
Krakowiankę czeka nowy etap w życiu. Dzięki świetnej postawie na światowych kortach stała się osobą rozpoznawalną wszędzie i z pewnością szybko odnajdzie się w nowej roli, jakakolwiek ona będzie. Bo że propozycje się posypią, nie ma żadnej wątpliwości.
Wydaje się, że zakończenie kariery przez Radwańską to największy problem nie dla niej, ale dla polskiego tenisa, który w tym momencie stracił lidera. Przez ostatnie kilkanaście lat to ona ciągnęła za uszy tę dyscyplinę sportu w Polsce. Chociaż oczywiście zdarzały się i wielkie sukcesy innych.
Przecież swoje wielkie chwile przeżywał Jerzy Janowicz, który potrafił dotrzeć do półfinału Wimbledonu czy toczyć wyrównane pojedynki z Rogerem Federerem. Z kolei Łukasz Kubot wygrał w deblu Australian Open a poprzedni rok zakończył jako numer jeden w rankingu ATP w grze podwójnej. Finalistami debla US Open byli też Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski.
ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 90. Urszula Radwańska: Mój cel to powrót do czołowej "30" światowego tenisa
Fakty są jednak takie, że ten ostatni zakończył karierę, do tego momentu powoli będzie zbliżać się Kubot, a dalsza przygoda Janowicza z zawodowym sportem stoi pod wielkim znakiem zapytania. Brak Radwańskiej powoduje, że robi się pewna pustka.
- Są ogromne powody do niepokoju. Pojawiło się kilku młodych zawodników z potencjałem, ale gdzie jest reszta? Wprawdzie nigdy nie mieliśmy dużej grupy juniorów, ale obecnie nie mamy żadnego zaplecza. Agnieszka Radwańska dla polskiego tenisa jest jak Adam Małysz dla skoków. Tyle tylko, że jej potencjału kompletnie nie wykorzystano i obawiam się, że może już być za późno - tak przed rokiem ostrzegała w rozmowie z WP SportoweFakty Joanna Sakowicz-Kostecka, była tenisistka, a obecnie ekspertka i komentatorka TVP Sport.
Czy coś się w tym czasie zmieniło? Tak. W tym roku zachwyciła nas Iga Świątek, która znakomicie spisywała się w pierwszej połowie sezonu, a w czerwcu wygrała juniorski Wimbledon. 17-latka to ogromny talent, nie brakuje opinii, że największy w naszej historii. Na jej sukcesy na największych turniejach WTA musimy jednak poczekać.
- Jeśli ktoś wygrywa juniorski Wimbledon, to naturalne, że ludzie zaczynają się interesować. Spodziewają się, że za parę lat będziemy równie kibicować, tak jak przy Agnieszce, emocjonować się wynikami. Iga ma ogromny potencjał, to opinie nie tylko z polskiego środowiska - mówi nam dzisiaj Sakowicz-Kostecka. Jej zdaniem musimy uzbroić się w cierpliwość.
- To na pewno nie będzie druga Agnieszka Radwańska i musimy się do tego przyzwyczajać. To będzie zupełnie inna osoba, gra, styl i ścieżka rozwoju. Musimy uzbroić się w cierpliwość. Iga spokojnie ma lat naście na to, żeby zrealizować cele, które sobie założyła, a są one bardzo ambitne - dodaje.
Kariera Świątek jest zarządzana przez odpowiednich ludzi (Warsaw Sports Group i jej ojciec, Tomasz), którzy nie chcą się spieszyć. I dobrze. Z tym że musimy się liczyć, że w najbliższym czasie nastolatka będzie powoli wchodziła do dorosłego tenisa. Talentem jest także jej rówieśniczka, Maja Chwalińska i w jej przypadku również trzeba być bardzo cierpliwym.
Nie można zapominać o Magdzie Linette, która jest 82. w rankingu WTA. 26-latka potrafiła w tym roku osiągnąć trzecią rundę Australian Open, co już jednak nazwano ogromnym sukcesem. Umiejętności widać też u 20-letniej Magdaleny Fręch, jednak ma ona za sobą dopiero pierwszy sezon, w którym udało się jej awansować do głównej drabinki na turniejach Wielkiego Szlema.
Co wśród mężczyzn? W ostatnich miesiącach bardzo duży krok w swojej karierze wykonał Hubert Hurkacz, który dotarł do ćwierćfinału turnieju ATP Next Gen i awansował na 82. miejsce w rankingu ATP. 21-latek ma duże możliwości a Wojciech Fibak porównuje go Andy'ego Murraya. Ale czy odniesie kiedykolwiek sukces na Wielkim Szlemie? To wciąż wielka niewiadoma.
Szanse na sukcesy następców więc są, jednak nie w najbliższych latach. Obyśmy nie musieli na kolejne chwile radości czekać tak długo, jak na Agnieszkę Radwańską.
Jak już się pisze artykuł na ten temat, to chociaż można by było podać jakieś konkrety, uniknąć błędów, podać konkretne analizy.