Październikowa powódź pozbawiła życia 13 osób i spowodowała ogromne straty materialne. Rafael Nadal natychmiast udzielił pomocy poszkodowanym. Obiekty jego akademii stały się tymczasowym schronieniem dla potrzebujących. Do tego 17-krotny mistrz wielkoszlemowy osobiście włączył się w usuwanie skutków żywiołu.
- To było straszne i smutne - powiedział w wywiadzie dla CNN. - To wszystko wydarzyło się w sąsiedniej wiosce, położonej zaledwie pięć czy sześć kilometrów od nas. To był trudny dzień - dodał były lider rankingu ATP.
W doświadczonej przez powódź miejscowości Sant Llorenc żyje dużo krewnych ze strony matki Nadala. Nikomu na szczęście nic się nie stało, ale życie straciła kuzynka jednego z najlepszych przyjaciół tenisisty i jej mały syn. - Bardzo przeżyłem tę tragedię. Było mi bardzo smutno z powodu ludzi, którzy stracili swój dobytek czy życie, którego nikt im nie zwróci - wyznał Hiszpan.
Nadal nie mógł przejść obojętnie na ludzką tragedię. Świat obiegły zdjęcia, jak tenisista pomaga usuwać skutki powodzi z jednej z posesji. - Gdy następnego dnia wyszedłem na kort, to po 10 minutach powiedziałem wszystkim, że nie jestem w stanie trenować. Razem z przyjaciółmi postanowiliśmy wrócić w to miejsce - powiedział Rafa.
ZOBACZ WIDEO: Rok rozczarowań w polskiej piłce. "Lepiej już było"