Justin Gimelstob nie trafi do więzienia. Sąd wydał wyrok w sprawie byłego tenisisty

Getty Images / Julian Finney / Na zdjęciu: Justin Gimelstob
Getty Images / Julian Finney / Na zdjęciu: Justin Gimelstob

Justin Gimelstob uniknie więzienia w głośnym procesie o pobicie, do którego doszło 31 października 2018 roku. Były amerykański tenisista musi jednak mieć się na baczności.

W tym artykule dowiesz się o:

Sąd w Los Angeles skazał Justina Gimelstoba na trzy lata zawieszenia i 60 dni prac społecznych. Amerykanin będzie musiał również zapłacić odszkodowanie. To efekt jego zachowania z zeszłorocznego Halloween, gdy w przebraniu pilota z filmu "Top Gun" zaatakował na ulicy i brutalnie pobił Randalla Kaplana.

Znany przedsiębiorca spacerował wraz z rodziną, gdy Gimelstob powalił go na ziemię i krzycząc "zabiję cię", zadał ponad 50 ciosów w głowę. Jak się okazało, atak i związany z nim stres sprawił, że będąca w pobliżu żona Kaplana poroniła. - Lekarze powiedzieli mi, że do czasu ataku ciąża przebiegała perfekcyjnie. Jedynym powodem poronienia jest stres związany z zaistniałą sytuacją. Justin nie spełnił swojego życzenia o zabiciu Randalla, ale zabił za to małą dziewczynkę - zeznała Madison Kaplan.

Gimelstob nie przyznał się do winy podczas pierwszego posiedzenia sądu. Zapowiedział za to, że przedstawi swoją wersję wydarzeń, która rzuci inne spojrzenie na całą sprawę. Były tenisista powiedział, że został sprowokowany do takiego zachowania, ponieważ Kaplan w obraźliwych słowach wyraził się na temat jego ojca Barry'ego, który zmarł kilka dni wcześniej. Przed ogłoszeniem wyroku wyznał, że przemoc jest niedopuszczalna i nie powinien tak reagować.

Gimelstob wspiął się w sezonie 1999 na 63. miejsce w rankingu ATP, a wspólnie z Venus Williams wygrał rok wcześniej Australian Open i Rolanda Garrosa w grze mieszanej. W ostatnim czasie pracował jako trener (m.in. Johna Isnera) i ekspert telewizyjny. Teraz przedstawiciele Tennis Channel będą z nim rozmawiać w sprawie kontynuowania współpracy. Podobnie uczyni ATP. Amerykanin reprezentował interesy tenisistów i zasiadał w zarządzie, ale po wydaniu werdyktu sądu jego los będzie zależał od rady zawodniczej. Warto dodać, że wielu graczy widziało Gimelstoba jako prezesa ATP po zakończeniu kadencji Chrisa Kermode'a.

Zobacz także:
Barcelona: Fernando Verdasco wygrał mecz przyjaciół
Budapeszt: Radu Albot i Filip Krajinović w II rundzie

ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Kosmiczny mecz w Lidze Mistrzów i kontrowersje przy użyciu VAR-u?

Komentarze (0)