ATP Challenger Bytom: Panfil na własnej ziemi nie gorszy od Janowicza

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Jerzy Janowicz (ATP 297) i Grzegorz Panfil (ATP 323) awansowali we wtorek do drugiej rundy challengera ATP w Bytomiu (pula nagród 30 tys. euro). Dzień wcześniej pierwszy szczebel już teraz najbardziej pomyślnej dla Polaków edycji tej imprezy pokonał Marcin Gawron (ATP 310).

W tym artykule dowiesz się o:

W ostatnich dwóch latach tylko jeden reprezentant gospodarzy kwalifikował się do 1/8 finału. W 2007 roku był to Michał Przysiężny (dziś ATP 540), który we wtorek, startując z "dziką kartą", ubrany na biało-czerwono, bardzo łatwo uległ kontrowersyjnemu Serbowi Borisowi Paszanskiemu (ATP 196). Uczestnik drugiej rundy w ubiegłym sezonie, Panfil, w meczu dnia nie zawiódł oczekiwań własnych kibiców.

21-letni zabrzanin, jak mówi, "kupę lat" trenuje na kortach bytomskiego Górnika, który nazywa swoim "rodzinnym" klubem. - Powróciłem tutaj po serii bardzo nieudanych startów i mam nadzieję, że ten turniej stanie się początkiem czegoś lepszego - powiedział po zwycięstwie 6:3, 6:2 nad Attilą Balazsem (ATP 354).

- Mecz ułożył się bardzo dobrze od samego początku - relacjonował Panfil. - Przełamałem go w pierwszym secie, do czego dorzuciłem własny serwis - mówił o spotkaniu, w którym natychmiast odrobił stratę własnego podania, ciągle bombardując drugą połowę kortu płaskimi uderzeniami, z którymi w żaden sposób nie radził sobie młodszy Węgier.

Leworęczny blondyn zaserwował pięć asów, ale jego ogólna dyspozycja mogła napawać optymizmem. - Gra była dobra. Moje główne atuty: forehand i serwis funkcjonowały dzisiaj w stu procentach - przyznał.

Przy stanie 4:2 w drugiej partii Panfil lekko się rozkojarzył. - Różne myśli chodzą w takich momentach po głowie, ale najważniejsze, że wszystko ułożyło się dobrze już na samym początku - powiedział. Drugiego seta zaczął od kolejnego przełamania, a potem po prostu utrzymywał serwis.

- Jestem zadowolony, bo ostatnie turnieje, jak sięgam pamięcią, nie były zbyt udane. Nie potrafiłem przejść pierwszej rundy challengera, przegrywając chyba z siedem razy w pierwszej rundzie - przywołał swoje dokonania, a my sprawdziliśmy: licząc kwalifikacje, liczba się zgadza.

Panfila czeka w czwartkowym starciu z Janem Hájkiem (ATP 193) wyzwanie poprawienia wyniku sprzed roku. - Zanim pomyślimy o ćwierćfinale, to czeka mnie starcie z czołowym kiedyś, można powiedzieć, tenisistą świata - powiedział, choć nieco zagalopował się w przyznaniu zaszczytów Czechowi, który najwyższe w karierze, 71. miejsce w rankingu światowym, osiągnął przed trzema laty.

Janowicz mocny w niepogodę

W godzinę, przy ciągle mżącym deszczu, pewny krok do drugiej rundy wykonał Janowicz. - Pogoda była nie za wygodna dla tenisistów: piłki były mokre, więc wolne - stwierdził łodzianin, który najlepiej czuje się w dokładnie innych warunkach, na szybkich kortach.

Ukrainiec Iwan Sergiejew (ATP 307) miał od Polaka więcej szans na przełamanie, ale w decydujących momentach to nastoletnia nadzieja naszego tenisa był mądrzejszy w poczynaniach. - Starałem się atakować od samego początku. Znałem swojego przeciwnika, bo widziałem go już nie raz. Wiedziałem, że jedyną właściwą taktyką jest atak przez jego backhand, bo ma bardzo szyki forehand. Udawało mi się to od samego początku - powiedział Janowicz, który wygrał 6:4, 6:4.

Druga rakieta Polski zaczął od wygrania gema serwisowego Sergiejewa, ale stracił tę przewagę. - Gdy odłamał mnie od 3:1 był troszkę zdenerwowany, bo widział przed sobą szansę - powiedział dwumetrowiec z Łodzi. - W drugim secie cały czas kontrolowałem sytuację - dodał.

W tej partii znów o wyniku decydowała przewaga jednego przełamania. Janowicz stracił podanie gdy nie zagrażało to już bardzo ostatecznemu rozstrzygnięciu, przy stanie 5:2. - To było bardziej moje rozluźnienie, niż niepewność. Przy 5:4 utrzymałem przewagę i doprowadziłem mecz do końca - powiedział.

Fochy gwiazdora

Obserwowany bacznie przez Magdalenę Grzybowską 18-latek w swoim najlepszym występie w Bytomiu (w ubiegłym roku przegrał z Panfilem) zagra w drugiej rundzie nieoczekiwanie nie z Josselinem Ouanną (ATP 121), turniejową "jedynką", a z jego pogromcą, Guillermo Olaso (ATP 390).

Zwycięzca ubiegłorocznej imprezy cyklu Futures w Katowicach rozprawił się ze strojącym wielkopańskie maniery Francuzem, który w czasie ostatniego Roland Garros był bohaterem mediów nad Sekwaną. 22-latek z Tours w narodowym Wielkim Szlemie pokonał Marata Safina, byłego lidera światowego rankingu, wzbudzając powszechne zainteresowanie. Mimo, że najwyżej w karierze był na 120. miejscu na liście najlepszych.

We wtorek, po nocy z dobiegającą z jego hotelowego pokoju głośną muzyką i rozbawionymi głosami kobiet, na bytomskim korcie centralnym nie pokazał wielu atutów. Mimo, że na dzień dobry wygrał podanie Olaso, stracił własne na 2:2, a potem na 2:4. Niedługo potem zaczął swoje przedstawienie.

Czarnoskóremu przybyszowi z Francji nie podobała się nierówność po jego stronie kortu, daleko od linii końcowej, ale z powodu której zszedł na swoje stanowisko. Rozjemca meczu miał problem nawet ze zidentyfikowaniem feralnego miejsca, do kosmetyki którego, pod bacznym nadzorem Ouanny, zabrali się kortownicy.

Pogromca Safina uroczyście dał wyraz zakończeniu prac umyślnym wybiciem piłki w stronę sąsiadującego z obiektem parku. Po ostrzeżeniu sędziowskim wygrał drugiego seta, ale nie podołał przebojowemu Olaso w decydującej partii, przegranej do dwóch.

Bednarek, jeden mecz w trzy dni

Trudno było przypuszczać, że w tym samym czasie nie mniejszą "gwiazdą" od Ouanny okaże się inny uczestnik bytomskiego challengera i to na dodatek Polak. Matuesz Szmigiel (ATP 1910) okrutnie, 1:6, 3:6, obdarty ze złudzeń przez Francuza Jonathana Dasnieres de Veigy (ATP 313), nie potrafił zdobyć się na chwilę komentarza do swojej przygody z tenisem.

Drugiego dnia turnieju jako pierwszy z naszych zawodników zaprezentował się Mateusz Kowalczyk (ATP 782), który nie sprostał (dwukrotne 2:6) argentyńskiemu kwalifikantowi Nicolasowi Todero (ATP 483).

- Jak się nie wygrywa własnych podań, to nie da się wygrać meczu - skwitował. Przy dłuższych wymianach zawodnik KT Rudawa potrafił jednak zmusić do błędu rywala. - Przebłyski były, ale do wygranej to nie wystarczy - powiedział.

22-letni Kowalczyk znacznie lepiej radzi sobie w grze podwójnej: w Bytomiu broni tytułu. À propos, znów nie zdążył dokończyć swojego meczu deblowego Tomasz Bednarek, halowy mistrz Polski.

W środę pierwsze mecze drugiej rundy: Marcin Gawron gra z Laurent Recouderkiem (ATP 140), obrońcą tytułu.

ZRE Katowice Bytom Open, Bytom

ATP Challenger Tour, pula nagród 30 tys. euro + H

wtorek, 16 czerwca 2009

wyniki

pierwsza runda gry pojedynczej:

Guillermo Olaso (Hiszpania) - Josselin Ouanna (Francja, 1) 6:3, 3:6, 6:2

Ruben Ramirez (Hiszpania, 2) - Teodor-Dacian Craciun (Rumunia) 6:3, 6:0

Santiago Ventura (Hiszpania, 3) - Gabriel Trujillo (Hiszpania) 6:3, 6:3

Jan Hajek (Czechy, 6) - Yannick Mertens (Belgia) 6:4, 3:6, 6:3

Guillermo Alcaide (Hiszpania) - Miguel Angel Lopez (Hiszpania, 8) 6:1, 6:3

Jerzy Janowicz (Polska) - Iwan Sergiejew (Ukraina) 6:4, 6:4

Grzegorz Panfil (Polska) - Attila Balazs (Węgry) 6:3, 6:2

Artiom Smirnow (Ukraina, Q) - Andrea Arnaboldi (Włochy) 7:6(6), 6:3

Boris Paszanski (Serbia, 7) - Michał Przysiężny (Polska, WC) 6:3, 6:0

Nicolas Todero (Argentyna, Q) - Mateusz Kowalczyk (Polska, WC) 6:2, 6:2

Jonathan Dasnieres de Veigy (Francja) - Mateusz Szmigiel (Polska, WC) 6:1, 6:3

pierwsza runda gry podwójnej:

Pablo Santos (Hiszpania, 3) / Gabriel Trujillo (Hiszpania, 3) - Iwan Sergiejew (Ukraina) / Artiom Smirnow (Ukraina) 6:3, 6:3

Jan Hajek (Czechy, 4) / Dusan Karol (Czechy, 4) - Marcin Gawron (Polska, WC) / Jerzy Janowicz (Polska, WC) 6:4, 6:3

Źródło artykułu: