Jeszcze w niedzielę Kristina Mladenović cieszyła się razem z Węgierką Timeą Babos z tytułu wywalczonego na kortach Rolanda Garrosa, ale szybko musiała przestawić się na trawę. Zadanie to skomplikowała fatalna pogoda, która storpedowała plany organizatorów. Jak zauważył trener Sascha Bajin, jego podopieczna trenowała w ciągu ostatnich dni na czterech różnych nawierzchniach: ziemnej, trawiastej, dywanowej i twardej.
- To był szybki zwrot, po tym jak w niedzielę rozegrałyśmy finał debla w Paryżu. Gdy zobaczyłam prognozę pogody w Nottingham na poniedziałek, to postanowiłam zostać w Paryżu i poćwiczyć na trawie w moim klubie. Popołudniu przyjechaliśmy tutaj pociągiem, ale we wtorek nie były rozgrywane żadne spotkania - relacjonowała Mladenović.
- We wtorek zagrałyśmy na kortach dywanowych w hali, a w środowy poranek na kortach twardych. W ten sposób zaliczyłam wszystkie możliwe nawierzchnie. Potem musiałam grać ostatni mecz dnia. Przygotowujesz się do sezonu na trawie, a przychodzi ci grać o godz. 23:00 na korcie twardym w hali - śmiała się po meczu aktualna liderka rankingu deblistek.
Przeciwniczką Mladenović była Magdalena Fręch, która wcześniej rozegrała dwa mecze na trawie w ramach eliminacji. - To trudna rywalka. Jest utalentowana i potrafi być groźna. Do tego miała już na koncie mecze w kwalifikacjach. Musiałam się skupić na sobie. Spodziewałam się trudnych warunków, ale udało mi się przejść dalej, co było dla mnie najważniejsze - stwierdziła reprezentantka Trójkolorowych, która wygrała z Polką 7:5, 6:2 i w czwartek zmierzy się z Australijką Astrą Sharmą.
Zobacz także:
Nottingham: wygrane Caroline Garcii i Donny Vekić
Den Bosch: Kirsten Flipkens odprawiła Łesię Curenko
ZOBACZ WIDEO "Podsumowanie tygodnia". Polska na autostradzie do Euro 2020. Czy Jerzy Brzęczek znalazł optymalne ustawienie?