Elina Switolina w trakcie Wimbledonu 2019 miała trochę szczęścia, ale potrafiła mu pomóc. W II rundzie zmierzyła się z Margaritą Gasparian. Ukrainka przegrała pierwszą partię 5:7, a w drugiej prowadziła 6:5, gdy Rosjanka skreczowała z powodu skurczów. Później Switolina straciła jeszcze tylko jednego seta, z Marią Sakkari. Po przegraniu czterech wielkoszlemowych ćwierćfinałów, awansowała do upragnionego półfinału.
W 2017 roku w ćwierćfinale Rolanda Garrosa Switolina prowadziła 6:3, 5:1 z Simoną Halep i miała piłkę meczową, ale ostatecznie przegrała 6:3, 6:7(6), 0:6. Później odbyły się cztery konfrontacje tych tenisistek i trzy razy lepsza była Ukrainka. W lutym tego roku w Dosze Rumunka wróciła z 1:4 w trzecim secie i zwyciężyła 6:3, 3:6, 6:4. W czwartek o godz. 14:00 czasu polskiego na korcie centralnym Wimbledonu po raz pierwszy zmierzą się na trawie.
Switolina wcześniej nigdy nie doszła w głównym cyklu do półfinału na trawie. Początek tego sezonu był dla niej trudny z powodu problemów z kolanem. Do Wimbledonu przystąpiła z bilansem tegorocznych meczów 14-11. Po osiągnięciu w marcu półfinału w Indian Wells, w żadnym z sześciu kolejnych turniejów nie wygrała dwóch spotkań z rzędu. W Londynie zapisała się w historii jako pierwsza Ukrainka, która doszła do wielkoszlemowego półfinału w singlu kobiet. W grze pojedynczej mężczyzn Andriej Miedwiediew doszedł do finału Rolanda Garrosa (1999).
ZOBACZ WIDEO: Forma Piątka i Milika mobilizacją dla Lewandowskiego? "Współpracujemy, a nie rywalizujemy. Zyskują wszyscy"
- Do Londynu przyjechałam bez wielkich oczekiwań, bo nigdy nie grałam tutaj dobrze. Wcześniej, przede wszystkim kilka razy w Rolandzie Garrosie, miałam ogromne aspiracje i pojawiało się duże ciśnienie. Tutaj odrzucam od siebie presję i dobrze sobie z tym radzę. Chodzi tylko o to, aby odnaleźć moją grę i się nią cieszyć. Nie myśleć za dużo o tym, co może się wydarzyć - stwierdziła Switolina na konferencji prasowej po ćwierćfinałowym meczu z Karoliną Muchovą. W ubiegłym roku w Mistrzostwach WTA w Singapurze Ukrainka święciła największy triumf w karierze.
Zobacz także - Elina Switolina powstrzymała Karolinę Muchovą. Największy półfinał Ukrainki
Halep w półfinale Wimbledonu zagra po raz drugi (2014). W tej fazie wielkoszlemowej imprezy znalazła się po raz pierwszy od czasu triumfu w Rolandzie Garrosie 2018. W Paryżu nie obroniła tytułu. Odpadła w ćwierćfinale po porażce z Amandą Anisimovą. - Przekonałam się, jak to jest przegrać po zdobyciu tytułu. Nikt z tego powodu nie zginął - mówiła Rumunka na konferencji prasowej po wygranym ćwierćfinale z Shuai Zhang. - Do Londynu przybyłam zrelaksowana. Przyjechałam zmotywowana, by zobaczyć, jak dobrze mogę grać na trawie. Czuję się szczęśliwa, gdy wychodzę na kort. Myślę, że to mi bardzo pomaga - stwierdziła tenisistka z Konstancy.
Jedynego seta Halep straciła ze swoją rodaczką Mihaelą Buzarnescu. Nie znaczy to jednak, że pozostałe mecze wygrywała łatwo. W I rundzie z Alaksandrą Sasnowicz wróciła z 2:5 w drugiej partii. Najspokojniejsze zwycięstwa odniosła nad Wiktorią Azarenką i Cori Gauff. Jednak w spotkaniu z Białorusinką również musiała odrabiać straty. Od 1:3 zdobyła 11 z 12 kolejnych gemów.
Czytaj także - Simona Halep przetrwała napór Shuai Zhang. Drugi półfinał Rumunki w Londynie
Rumunka przekonała się, że na trawie również może grać bardzo dobry tenis. - Mam teraz dużo większe doświadczenie. Jestem pewniejsza siebie. Kocham trawę. Po raz pierwszy mówię coś takiego - stwierdziła uśmiechnięta Halep, która po raz dziewiąty zmierzy się ze Switoliną (bilans 4-4). Jedyny tytuł na trawie tenisistka z Konstancy zdobyła w 2013 roku w Den Bosch. W czwartek wystąpi w siódmym wielkoszlemowym półfinale i powalczy o piąty finał, pierwszy w Londynie.