Obserwatorzy byli pod wrażeniem gry 20-letniej Słowaczki. - Pierwszy set był jej prawdziwym koncertem - mówi "Przeglądowi Sportowemu" Robert Radwański, ojciec i trener najsłynniejszych polskich tenisowych sióstr. - To rywalka zaprezentowała się dojrzalej - przyznaje.
18-letnia Radwańska w swoim drugim występie w seniorskim Wimbledonie znów odpadła ze znacznie wyżej notowaną rywalką w drugiej rundzie. - Cibulkova zagrała lepiej niż się spodziewałam - mówiła. - Nie serwowałam tak dobrze, jak w pierwszym meczu. Trochę przy podaniu przeszkadzał mi wiatr. Nieudane skróty też odbierały pewność siebie - tłumaczyła.
Również przyznała, to co należne rywalce. - Jeśli się gra z Cibulkovą, trzeba być gotowym na długie wymiany. Ona naprawdę odbija wszystkie piłki, ciężko było mi je kończyć, chociaż grałyśmy na trawie. Walczyłam za mało agresywnie, niepotrzebnie czekałam w pierwszym secie na jej błędy, ona ich niemal nie popełniała - mówiła.
Według papy Radwańskiego Słowaczka miała w grze tylko jeden słabszy moment: gdy po jednym zagraniu zaczął ją boleć krzyż, po czym skorzystała z pomocy fizjoterapeuty. - Plecy chyba bardzo jej nie dokuczały, po korcie biegała dobrze i odbijała piłki normalnie - mówiła za to rakieta numer dwa polskiego tenisa.
Młodsza z sióstr Radwańskich jest zadowolona, że udało jej się przynajmniej obronić punkty rankingowe w trzecim turnieju wielkoszlemowym w sezonie. W czwartek czeka ją pojedynek deblowy w parze z Agnieszką, a po Wimbledonie turniej w szwedzkim Båstad, potem w Stambule.