Polak od początku tego sezonu zarobił trzy razy więcej niż przez cztery ostatnie lata. - Za sam deblowy ćwierćfinał Wimbledonu dostałem 15 tys. funtów, prawie 80 tys. złotych. W styczniu w Australian Open nawet trochę więcej - zdradza w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".
- Do niedawna ledwo wiązałem koniec z końcem, a teraz mogę nawet coś odłożyć - mówi. I tak Kubot zatrudnił wspólnie z Marachem Ivana Machytkę, trenera przygotowania fizycznego, który współpracował z najlepszymi czeskimi zawodnikami.
Polsko-austriacki debel ma jasny cel: chcą zakwalifikować się do mistrzostw ATP, które odbędą się na koniec sezonu w Londynie. Pojedzie tam osiem najlepszych par cyklu. - Mamy ogromne rezerwy, ale na pewno nadejdzie moment kiedy powiemy sobie z Olim dość - tłumaczy.
Można przypuszczać, że obaj odpuszczą sobie na razie występy, nawet jeżeli przyszła małżonka Maracha pochodzi z tych samych stron świata co jedyny w przyszłym tygodniu turniej ATP w amerykańskim Newport.