WTA Finals: nieoczekiwany zwrot akcji. Kiki Bertens pokonała Ashleigh Barty

PAP/EPA / ALEX PLAVEVSKI / Na zdjęciu: Kiki Bertens
PAP/EPA / ALEX PLAVEVSKI / Na zdjęciu: Kiki Bertens

Ashleigh Barty we wtorek mogła awansować do półfinału WTA Finals w Shenzhen. Tak się nie stało, bo Australijka przegrała z Kiki Bertens, która zastąpiła kontuzjowaną Naomi Osakę.

Trzeciego dnia Mistrzostw WTA w Shenzhen miał się odbyć mecz Ashleigh Barty z Naomi Osaką. Jednak Japonka, która w niedzielę pokonała po trzysetowym boju Czeszkę Petrę Kvitovą, wycofała się z imprezy z powodu kontuzji barku. Skorzystała na tym Kiki Bertens, która weszła jako rezerwowa. Zwycięstwo dałoby Barty awans do półfinału. Jednak Australijka przegrała z Holenderką 6:3, 3:6, 4:6.

Początek meczu był niestabilny z obu stron. Przede wszystkim borykały się z serwisem. Seria pomyłek kosztowała Bertens stratę podania w drugim gemie I seta. Barty nie podwyższyła na 3:0. Obroniła dwa break pointy, ale przy trzecim popełniła podwójny błąd. Minięciem bekhendowym po krosie Australijka zaliczyła przełamanie na 3:1. Głębokim returnem Holenderka znów odrobiła stratę. Bertens jednak popełniała coraz więcej błędów. Tymczasem Barty prezentowała się coraz solidniej, sprytnie się broniła i wyprowadzała zabójcze kontry. Krosem bekhendowym liderka rankingu wykorzystała break pointa na 4:2 i nie oddała przewagi. Set dobiegł końca, gdy w dziewiątym gemie Bertens wyrzuciła return.

Barty wykorzystywała bogatą paletę swoich zagrań. Sprytnie się broniła za pomocą slajsa, świetnie kontrowała, płynnie przechodziła z obrony do ataku, pokazywała skuteczność swojego woleja. Bardzo dobrze poruszała się po korcie, mało psuła, jej tenis był taktycznie uporządkowany. Bertens popisywała się pojedynczymi udanymi zagraniami, ale więcej było z jej strony błędów wynikających z pośpiechu, jednak w pewnym momencie sytuacja na korcie całkowicie się odwróciła.

Zobacz także - WTA Finals: pierwsza wygrana Samanthy Stosur i Shuai Zhang. Australijka i Chinka wróciły do gry o półfinał 

ZOBACZ WIDEO Stacja Tokio. Dramatyczne sceny na mistrzostwach świata. Artur Mikołajczewski: Dałem z siebie więcej niż mogłem

W gemie otwarcia II seta Holenderka odparła dwa break pointy, ale w trzecim oddała podanie pakując forhend w siatkę. Gorszy moment przytrafił się Australijce, która wyrzuciła drajw woleja i została przełamana. Bertens wciąż czuła się na korcie niepewnie i wydawało się, że liderka rankingu nie wypuści zwycięstwa z rąk, mimo gorszej gry. Kolejny błąd kosztował Holenderkę stratę serwisu w piątym gemie. Jednak trwał przestój Barty, której brakowało konsekwencji i pogubiła się. Bertens pokazała więcej cierpliwości i była skuteczniejsza. Kombinacją odwrotnego krosa forhendowego i smecza uzyskała przełamanie, a następnie utrzymała podanie z 0-30 i wyszła na 4:3. Gra liderki rankingu totalnie się posypała i popełniała błędy seriami. Nieudany slajs sprawił, że oddała serwis w ósmym gemie. Set dobiegł końca, gdy wyrzuciła loba.

Barty tkwiła w zagubieniu i oddała podanie na otwarcie III partii. Odparła trzy break pointy przy 0-40, ale przy czwartym popełniła prosty błąd. Przestrzelony forhend kosztował ją stratę serwisu w trzecim gemie. Bertens zmieniała kierunki i utrzymywała piłkę w korcie, z czym przez długi czas miała problemy, i to wystarczyło do rozregulowania liderki rankingu. W piątym gemie Australijka miała 40-0 i utrzymała podanie, ale po zażartej walce i obronie trzech break pointów. To natchnęło ją do walki, ograniczyła do minimum liczbę banalnych błędów i doszło do emocjonującej końcówki. Bertens wytrzymała napięcie i przy 5:4 utrzymała serwis. Rozpoczęła od podwójnego błędu, ale zdobyła cztery kolejne punkty. Mecz zakończyła zmuszając rywalkę do pomyłki głębokim forhendem.

W trwającym dwie godziny i dziewięć minut meczu miało miejsce 13 przełamań, z czego siedem dla Bertens. Obie tenisistki zdobyły po 97 punktów. Holenderce naliczono 30 kończących uderzeń i 43 niewymuszone błędy. Barty miała 25 piłek wygranych bezpośrednio i 41 pomyłek. Było to szóste spotkanie tych tenisistek i Bertens po raz pierwszy znalazła sposób na Australijkę. Po raz czwarty zmierzyły się w 2019 roku (Sydney, Miami, Pekin).

Bertens w zeszłym tygodniu rywalizowała w Zhuhai, gdzie w niedzielę wystąpiła w finale turnieju WTA Elite Trophy (uległa Arynie Sabalence). Holenderka notuje drugi singlowy występ w Mistrzostwach WTA. W ubiegłym sezonie doszła do półfinału. W drugim wtorkowym meczu Belinda Bencić pokonała Petrę Kvitovą, a to oznacza, że wszystkie tenisistki w grupie czerwonej zachowały szanse na awans do najlepszej czwórki.

WTA Finals, Shenzhen (Chiny)
Tour Championships, kort twardy w hali, pula nagród 14 mln dolarów
wtorek, 29 października

Grupa Czerwona:

Kiki Bertens (Holandia, 9) - Ashleigh Barty (Australia, 1) 3:6, 6:3, 6:4

Wyniki i tabele WTA Finals

Komentarze (1)
fanka Rożera
29.10.2019
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Barty nie jest Helwetką, więc nie ma w niej tej pasji, tej magii, jaką wnosi Dżentelmen Maestro z Bazylei. Australijczycy kojarzą się raczej z siłą, prerią, niektórzy mówią, że chodzą do góry n Czytaj całość