Oksana Kałasznikowa wygrała ITF Bella Cup w Toruniu

Rozstawiona z ósemką Oksana Kałasznikowa wygrała w Toruniu piętnastą edycję ITF Bella Cup. Reprezentantka Gruzji w finałowym pojedynku pokonała w trzech setach Białorusinkę Ksenię Milewskaję. Decydujący mecz toczył się w zmiennych warunkach atmosferycznych – na przemian świeciło mocne słońce i padał deszcz.

W tym artykule dowiesz się o:

Tygodniowy turniej Bella Cup już od piętnastu lat odbywa się na kortach położonych tuż przy toruńskiej starówce. W przeszłości w rozgrywkach brały udział m.in. Marta Domachowska (wygrała w 2003 roku), Agnieszka Radwańska, a także kilka innych zawodniczek klasyfikowanych obecnie w czołowej setce rankingu WTA, w związku z czym zawody tradycyjnie reklamowane były jako okazja do obejrzenia tenisistek, które w przyszłości mają szansę daleko zajść. Spośród polskich zawodniczek najbliżej powtórzenia sukcesu Domachowskiej była rozstawiona z czwórką Anna Korzeniak, jednak odpadła w półfinale przegrywając z Ksenią Milewskają.

Niespełna 19-letnia Białorusinka w finale spotkała się ze swoją rówieśniczką Oksaną Kałasznikową z Gruzji (obydwie urodziły się w 1990 roku) i początek meczu wskazywał na to, że Korzeniak uległa przyszłej zwyciężczyni całego turnieju - Milewskaja wygrała bowiem pewnie pierwszego seta 6:3. Od tego momentu Białorusinka zaczęła jednak grać słabiej, a powodem było narastające zmęczenie. - Mając za sobą wiele spotkań rozegranych przez cały tydzień zaczęłam tracić siły i popełniałam w drugim i trzecie secie coraz więcej błędów. Rywalka to wykorzystała – powiedziała po meczu Milewskaja. Rzeczywiście, mimo udanego początku i wielu ładnych dla oka zagrań mająca polskie korzenie Białorusinka miała w dalszej fazie meczu coraz większe problemy z nawiązaniem równorzędnej walki i drugi set zakończył się zwycięstwem Kałasznikowej 6:4.

Gruzinka, w przeciwieństwie do swojej bardzo spokojnej rywalki, głośno wyrażała rozgoryczenie nieudanymi akcjami, sprzeciwiała się także grze przy pojawiających się co pewien czas opadach deszczu, jednak wyrównawszy stan meczu nie miała już żadnych kłopotów z wygraniem decydującego seta. Dwa przełamania szybko dały jej wyraźne prowadzenie i trzecia część spotkania była zdecydowanie najkrótsza – Kałasznikowa wygrała 6:2. Trudno jednak żeby było inaczej, gdy w końcówce Milewskaja miała chwilami problemy z przebijaniem przez siatkę nawet prostych piłek. Białorusince w tej sytuacji pozostało na pocieszenie zwycięstwo w turnieju deblowym wraz z Ukrainką Julią Beygelzimer.

Za zwycięstwo w Toruniu Oksana Kałasznikowa otrzymała czek o wartości 3000 dolarów. Gruzinka tuż po zakończeniu decydującego spotkania nie ukrywała radości z wygranej. - Jestem bardzo szczęśliwa, że wygrałam ten turniej. To moje drugie zwycięstwo w zawodach tej rangi, więc nie mogę jednoznacznie powiedzieć, że to największy sukces w karierze, jednak na pewno daje powody do zadowolenia. Bardzo podobało mi się w Toruniu, miasto jest piękne, turniej został dobrze zorganizowany. Mam więc nadzieję, że powrócę jeszcze do Polski, może na zawody wyższej rangi – powiedziała Kałasznikowa. Oprócz nagrody finansowej Gruzinka zdobyła także 25 punktów do rankingu WTA.

Finał singla:

Oksana Kałasznikowa (Gruzja, 8) - Ksenia Milewskaja (Białoruś, 6) 3:6, 6:4, 6:2.

Źródło artykułu: