Ostatnie tygodnie Matteo Berrettini spożytkował na treningi i poprawę stanu zdrowia. - Po tym, jak wyleczyłem kontuzję barku, zająłem się nadgarstkiem, kostką i plecami. Żyję z urazami, ale moim priorytetem jest utrzymanie formy - mówił w wywiadzie dla "La Gazetta dello Sport".
Włochy bardzo mocno ucierpiały w wyniku pandemii koronawirusa. COVID-19 spowodował śmierć ponad 33 tys. ludzi oraz wywołał ogromne straty gospodarcze. - Byłem w kontakcie z rodziną i wiem, jak trudna była sytuacja - powiedział rzymianin. - Jednak nie możemy się poddać. Musimy iść do przodu i być zjednoczeni. To klucz do odnowienia naszego życia.
Choć sytuacja w ojczyźnie poprawia się, ósmy aktualnie tenisista świata pozostaje w USA. - Byłem na Florydzie, gdzie trenowałem u Francesa Tiafoe'a. Nie wróciłem jeszcze do Włoch. Mam kilka opcji, ale wciąż czekam, by podjąć ostateczną decyzję - wyjawił.
Berrettini wyraził nadzieję, że świat, w tym rozgrywki tenisowe, wróci do normalnego funkcjonowania. Chciałby też, aby powiodły się plany zorganizowania turnieju w Rzymie. - W połowie czerwca zostanie podjęta decyzja w sprawie US Open i prawdopodobnie to określi los pozostałych turniejów. Fajnie byłoby, gdyby odbył się Internazionali BNL d'Italia w Rzymie. To mój domowy turniej i bardzo go lubię.
Szef francuskiego tenisa do Gaela Monfilsa: Roland Garros odbędzie się
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Mistrz olimpijski jest strażakiem. Zbigniew Bródka opowiedział o pracy w czasach zarazy