Tenisiści z wielką niecierpliwością czekają na tegoroczny US Open. To pierwszy turniej wielkoszlemowy od wybuchu pandemii koronawirusa. Prestiżowe zawody mają się rozpocząć 31 sierpnia i potrwają do 13 września.
Na amerykańskich kortach zobaczymy Magdę Linette. Polska tenisistka już dotarła do Nowego Jorku. Najpierw zagra w turnieju Western & Southern Open, a potem przyjdzie czas na US Open. Zdradziła, jak wyglądają restrykcje.
- Uczestnicy pierwszego zostali poproszeni o pozostanie w hotelu, ale za jego opuszczenie nie grożą sankcje. Inaczej sprawa wygląda w US Open. Tutaj karą jest wydalenie, grzywna pieniężna i absencja w przyszłym roku! Przebywając w Nowym Jorku, ciężko spędzać wolny czas w hotelu, jednak musimy się do tego dostosować - mówi Polka w "Super Expressie".
ZOBACZ WIDEO: Lotos PZT Polish Tour. Paula Kania-Choduń: Tenis w końcu sprawia mi przyjemność
Nie ma zatem mowy o zwiedzaniu Nowego Jorku. Zawodnicy będą mogli wychodzić z hotelu tylko na korty. Linette jednak tłumaczy, że choć obawia się zakażenia koronawirusem, to nie może sobie pozwolić na pozostanie w domu.
- Mogę odpowiedzieć z poziomu osoby, która musi opłacić swój sztab. Z tego punktu widzenia jest bardzo ważne dla mnie, aby ten turniej się odbył. Jednak również sporo ryzykuję, ponieważ przemieszczam się, a to wiąże się z możliwością zarażenia koronawirusem. Zgadzam się na te warunki, bo dla mnie kluczowa jest możliwość kontynuowania kariery. Z pełną świadomością podejmuję ryzyko - wyjaśnia.
Tenis. US Open bez Simony Halep. Wiceliderka rankingu WTA wycofała się >>
Tenis. US Open: występ Garbine Muguruzy pod znakiem zapytania. Hiszpanka walczy z czasem >>