Wielki tenis wraca w dobie pandemii. W poniedziałek, 31 sierpnia, w Nowym Jorku rozpocznie się US Open. W turnieju singlowym mężczyzn będziemy trzymać kciuki m.in. za Huberta Hurkacza. Polak nie jest wymieniany wśród głównych faworytów rywalizacji, ale zdaniem ekspertów może sprawić niespodziankę.
Sam Hurkacz odważnie mówi o swoich planach na najbliższy turniej wielkoszlemowy. - Spełnieniem marzeń będzie zwycięski finał po ograniu Djokovicia. Do każdego turnieju podchodzę z zamiarem jego wygrania. Jeżeli nie zwyciężam, to czuję niedosyt, który mobilizuje do cięższej pracy - podkreśla 23-latek w wywiadzie dla "Super Expressu".
Wspomniany Novak Djoković będzie największą gwiazdą męskiego US Open i głównym faworytem turnieju. W odróżnieniu od Serba, do Nowego Jorku nie przylecieli Rafael Nadal czy Roger Federer. Wielu tenisistów, mimo dużej liczby przypadków koronawirusa w USA, nie odpuściło jednak startu w US Open. W tym gronie jest właśnie także Hurkacz, który nie żałuje, że przyleciał do Stanów Zjednoczonych.
- Będą tutaj w środku, czuję się bardzo bezpiecznie. Nie miałem żadnych wątpliwości, czy przylecieć do Nowego Jorku. Cieszę się, że wreszcie odbędzie się jakiś turniej po tak długiej przerwie - mówi wrocławianin dla "SE".
W drabince singla mężczyzn Hurkacz został rozstawiony z numerem 24. Pierwszym przeciwnikiem wrocławianina będzie Niemiec Peter Gojowczyk. Jeśli nasz reprezentant wygra ten mecz, to na jego drodze stanie Hiszpan Alejandro Davidovich Fokina lub Austriak Dennis Novak. Z kolei w III rundzie może już czekać Argentyńczyk Diego Schwartzman (więcej TUTAJ).
Czytaj także: Kei Nishikori pokonał koronawirusa, ale w Nowym Jorku nie zagra
ZOBACZ WIDEO: Lotos PZT Polish Tour. Paula Kania-Choduń: Tenis w końcu sprawia mi przyjemność