Jest przeciwny szczepieniom, imprezował w czasie pandemii, teraz wyleciał z US Open. Zła passa Novaka Djokovicia

PAP/EPA / JASON SZENES / Na zdjęciu: Novak Djoković
PAP/EPA / JASON SZENES / Na zdjęciu: Novak Djoković

W 2020 roku Novak Djoković konsekwentnie psuje swój wizerunek. Słynny Serb sprzeciwiał się szczepionkom i zorganizował turniej, po którym kilku tenisistów zaraziło się koronawirusem. A teraz wyleciał z US Open za nieodpowiedzialne zachowanie.

- Nie uważasz, że takie zachowanie może cię kiedyś drogo kosztować? Jeśli kogoś trafisz...
- Jesteście niesamowici.
- Dlaczego uważasz, że to niesamowite?
- Bo zawsze wyciągacie takie rzeczy.
- Jeśli wciąż będziesz je robił...
- Ja ciągle je robię? Więc dlaczego mnie nie zawieszą?
- Nie sądzisz, że byłeś blisko?
- Blisko? Nie zawiesili mnie, więc nie było blisko.
- Gdyby ta piłka uderzyła kibica, sprawa mogłaby być poważna.
- Tak, mogła być. W O2 Arenie mógł też padać śnieg, ale nie padał.

To fragment rozmowy Djokovicia z dziennikarzem "The Mirror" Neilem McLemanem z października 2016 roku, po meczu Serba z Austriakiem Dominikiem Thiemem w turnieju ATP Finals w Londynie. W trakcie tamtego spotkania zdenerwowany Djoković wybił piłkę w trybuny. Trafił w puste krzesełko, więc lekkomyślne zachowanie nic go nie kosztowało. Tak jak kilka miesięcy wcześniej, gdy w czasie jednego ze spotkań Roland Garros rzucona przez niego rakieta przeleciała tuż obok sędziego liniowego.

Zapłacił wysoką cenę 

Teraz, w spotkaniu IV rundy US Open 2020 z Pablo Carreno Bustą, nie miał już tyle szczęścia. Pod koniec pierwszego seta "Nole" nie wykorzystał trzech piłek setowych, potem upadł na kort i poturbował lewy bark. Szybko wrócił do gry, ale stracił swoje podanie. Swoją frustrację wyładował wybijając piłkę za siebie. Trafił sędzię liniową w szyję. Kobieta upadła, miała wyraźne problemy z oddychaniem.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Lewis Hamilton zaskoczył sprzątaczkę. Tego się nie spodziewała

Djoković natychmiast do niej podbiegł i zaczął przepraszać. Ale kary nie uniknął. Wezwany na supervisor Międzynarodowej Federacji Tenisa Andreas Egli po kilkunastometrowej dyskusji zadecydował o wykluczeniu serbskiego gwiazdora z dalszego udziału w US Open. Ten próbował nakłonić go do zmiany zdania, przekonywał, że sędzia nie musi jechać do szpitala, że wstała od razu.

- Moja kariera, Wielki Szlem, kort centralny (...). Masz wiele opcji. Karny punkt, karny set - mówił. Nic jednak nie wskórał. Stracił szansę na czwarte w karierze zwycięstwo w nowojorskim turnieju, a także punkty do rankingu ATP i nagrodę pieniężną, które wywalczył dochodząc do 4. rundy. Dostał też dodatkową karę, bo nie przyszedł na obowiązkową konferencję prasową. Nie chciał rozmawiać z dziennikarzami, sytuację skomentował tylko na swoim profilu na Instagramie. Napisał, że jest "smutny i pusty". Przeprosił sędzię, kibiców i turniej US Open.

"Nie ma świętych krów"

Wielu uważa, że Djoković nie zasłużył na wykluczenie z turnieju, że uderzył sędzię nieumyślnie, nie chciał nikogo skrzywdzić. Swojego bohatera zaciekle bronią serbskie media, które piszą o skandalu i hańbie. Jednak przepisy są w takiej sytuacji bezlitosne. Za niebezpieczne lub lekkomyślne uderzeniu piłki na korcie albo uderzenie piłki z lekceważeniem konsekwencji zawodnika karze się dyskwalifikacją.

- Nie można było podjąć innej decyzji, nie ma świętych krów. Wiadomo, że było w tym dużo nieszczęścia, bo parę centymetrów i by sędzi nie trafił, dostałby co najwyżej ostrzeżenie. Trzeba ponosić konsekwencje takiego zachowania - powiedział w rozmowie z WP SportoweFakty były tenisista, a obecnie komentator Polsatu Sport Dawid Olejniczak. Dodał, że od takich asów jak Djoković oczekuje się na korcie więcej, niż od innych. - Dziwiła mnie ta sytuacja. Turniej układał się dla niego dobrze i moim zdaniem wygrałby całą imprezę. Jedynie mógł przegrać z samym sobą i to się stało.

Jak popsuć swój wizerunek

Dla Djokovicia to dopiero pierwsza porażka na korcie w tym sezonie. Jednak poza kortem chyba żaden wielki sportowiec nie stracił w 2020 roku tyle co "Nole", jeśli chodzi o wizerunek. Jeszcze kilka miesięcy temu Serb był wzorem, idolem idealnym. Brak skandali, ułożone życie prywatne, fantastyczne sukcesy w tenisie. I opinia równego gościa, któremu ogromne pieniądze nie zawróciły w głowie, który potrafi na przykład zaprosić chłopca od podawania piłek pod swój parasol i popijać razem z nim wodę. Teraz coraz więcej osób zaczyna postrzegać 17-krotnego zwycięzcę turniejów wielkoszlemowych jako dziwaka, na dodatek nieodpowiedzialnego.

Turniej + impreza = koronawirus
 
W kwietniu, w szczytowym momencie pandemii COVID-19 w Europie Djoković stwierdził, że jest przeciwny szczepieniom i nie chciałby być do nich zmuszany. W czerwcu zaraził się koronawirusem, zapewne w czasie jednego z charytatywnych turniejów Adria Tour, które zorganizował na Bałkanach.

Tenisista nie miał nic przeciwko, by na trybunach w Belgradzie i Zadarze zebrały się setki kibiców bez zachowania jakichkolwiek zasad bezpieczeństwa w erze pandemii - nie było masek czy dystansu między sobą. Z kolei po zakończeniu turnieju w Belgradzie "Nole" zaprosił swoich gości - m.in. Dominika Thiema, Bornę Coricia, Grigor Dimitrowa i Viktora Troickiego - na dyskotekę. Po kilku dniach Corić, Dimitrow, Troicki, sam Djoković i jego żona poinformowali, że uzyskali pozytywny wynik testu na koronawirusa.

- To ogromna nieodpowiedzialność i gigantyczna niedojrzałość. W obecnej sytuacji, w jakiej znajduje się świat, nawet jeśli jesteś na Biegunie Północnym, to nie imprezuj, a na pewno nie publikuj tego na Instagramie. To brak jakiegokolwiek szacunku dla tego, co dzieje się na planecie - przekonywał Bruno Soares, dwukrotny mistrz wielkoszlemowy w deblu.

Joanna Sakowicz-Kostecka, była tenisistka a obecnie komentatorka TVP Sport, mówiła nam wtedy: - Jeśli ktoś podpisuje się za organizacją imprezy, to można powiedzieć, że jest kapitanem okrętu. I może ten jego okręt nie zatonął, ale wpadł na mieliznę. Przecież na tych zawodach w Serbii nie zostały zachowane żadne procedury, liczba kibiców była gigantyczna, kłuło w oczy ostentacyjne przytulanie tenisistów.

Dziwaczne teorie mistrza

Serb wydał wtedy oświadczenie, w którym przyznał się do błędu dot. zbyt wczesnej organizacji zawodów, jednak przy okazji zapewnił, że "warunki do jego organizacji zostały spełnione". Nie skomentował jednak wpuszczenia kibiców na trybuny, braku zasad dystansu społecznego, przez co naraził się na ostracyzm.

Przypomniano wypowiedzi Djokovicia, w których wątpił w istnienie koronawirusa i sprzeciwiał się obowiązkowym szczepieniom. Albo głoszone przez niego pseudonaukowe teorie o rzekomej możliwości "uzdrawiania" zanieczyszczonej wody za pomocą medytacji, mindfulness i modlitwy. Wspominano o słabości gwiazdora do lekarza i nauczyciela reiki (filozofia związana z akceptacją istnienia energii życiowej wypełniającej wszechświat) Żarko Ilicia oraz do Chervina Jafarieha, "guru" z branży wellness i właściciela firmy Cymbiotika, z którym "Nole" prowadził długie rozmowy na Instagramie. Widzowie tych transmisji słuchali między innymi o tym, jak można pozbyć się z organizmu toksyn za pomocą trampolin, albo o leczniczym oleju z węża, który firma Jafarieha sprzedaje po 50 dolarów za butelkę.

Na dyskwalifikacji się nie skończy?

Głoszenie dziwacznych tez, promowanie kontrowersyjnych osób, a przede wszystkim nieodpowiedzialne zachowanie w czasie pandemii, mocno nadszarpnęły znakomity wizerunek, na który Djoković pracował latami. - Długo go broniłem, ale zabrakło mi już argumentów - mówił nam Olejniczak w czerwcu, po koronawirusowej aferze.

Teraz, po wykluczeniu z US Open, które wpisuje się złą passę Serba w 2020 roku, też go nie broni. Zapowiada, że na dyskwalifikacji może się nie skończyć, że nie wyklucza zawieszenia Serba do końca sezonu albo na pół roku. "Nikt z władz ATP nie będzie za nim płakał, bo ostatnio bardzo im podpadł" - napisał na Twitterze.

Czytaj także:
Nick Kyrgios skomentował sytuację z Novakiem Djokoviciem. "Na ile lat zostałbym zdyskwalifikowany?"
Novak Djoković zdyskwalifikowany. Ekspert nie ma wątpliwości: Nie można było podjąć innej decyzji

Źródło artykułu: