Novak Djoković został zdyskwalifikowany z US Open 2020 po tym, jak podczas meczu IV rundy z Pablo Carreno trafił piłką arbiter liniową. Bezpośrednio po tym zdarzeniu Serb nie zabrał głosu i nie stawił się na konferencji prasowej. Dopiero kilka godzin później opublikował przeprosiny na Instagramie.
Po raz pierwszy publicznie w tej sprawie Djoković wypowiedział się w poniedziałek. Uczynił to podczas spotkania z mediami w Rzymie, gdzie w tym tygodniu weźmie udział w turnieju Internazionali BNL d'Italia.
- Zaraz po tym, jak to się stało, trudno mi było to wszystko zaakceptować. Przez kilka dni byłem w szoku. Ta dyskwalifikacja mną wstrząsnęła - mówił, cytowany przez agencję AFP.
ZOBACZ WIDEO: US Open. Wojciech Fibak o dyskwalifikacji Novaka Djokovicia: To mogą być historyczne konsekwencje dla tenisa
Serb ma świadomość, że słusznie został zdyskwalifikowany. - Przepisy są jasne. Akceptuję to. I muszę iść dalej - podkreślił. - Po meczu sprawdziłem, co z sędzią. Powiedziała, że nic jej nie jest i że nie ma poważnych obrażeń. Uderzenie w nią było nieoczekiwane i niezamierzone. Ale, kiedy uderzasz piłkę w taki sposób, jak ja to zrobiłem, możesz trafić kogoś, kto jest na korcie.
- Zdaję sobie sprawę, że mam wybuchy, taki jest mój typ osobowości jako gracza. Nie sądzę, żebym kiedykolwiek zapomniał o tej sytuacji. To jedna z takich spraw, które zostają w twojej pamięci do końca życia - powiedział.
- Nie jestem doskonały. Mam wady. W trakcie kariery przechodziłem przez wiele wzlotów i upadków, starając się w mniejszym bądź większym stopniu kontrolować swoje emocje. Na korcie musisz radzić sobie z dużą intensywnością i presją, więc czasami takie sytuacje się zdarzają - stwierdził.
- Nie mogę obiecać ani zagwarantować, że już nigdy w życiu nie zrobię czegoś podobnego. Ale na pewno będę się starał, by coś takiego się nie powtórzyło - zaznaczył.
Aktualny lider rankingu ATP chce wyciągnąć wnioski z tej sytuacji. - Psychicznie i emocjonalnie pracuję tak samo ciężko jak fizycznie, aby być jak najlepszą wersją siebie na korcie i poza nim. Ale w życiu wszystko jest możliwe. Przyjmuję to jako wielką lekcję.
Djoković cieszy się, iż tak szybko wraca do rozgrywek. - Dobrze jest mieć turniej, który zaczyna się dziesięć dni później. Im szybciej wznowię rywalizację, tym szybciej pokonam to wspomnienie.
Zmagania w Rzymie Serb, czterokrotny mistrz tego turnieju, rozpocznie w środę lub w czwartek. W swoim pierwszym meczu zmierzy się z Tennysem Sandgrenem bądź Salvatore Caruso.
Marcin Motyka: Dominic Thiem - mistrz wyczekiwany, którego nie da się kwestionować