W sobotę 19-letnia tenisistka z Raszyna przeszła do historii polskiego sportu. Jako pierwsza reprezentantka naszego kraju została mistrzynią Wielkiego Szlema. W finałowym meczu French Open 2020 Świątek pokonała rozstawioną z numerem 4 Amerykankę Sofię Kenin 6:4, 6:1.
- Mecz potoczył się mniej więcej tak, jak się spodziewałem - mówi nam Corretja, który w swojej bogatej tenisowej karierze dwukrotnie dotarł w Paryżu do finału (1998, 2001). Były zawodnik numer 2 rankingu ATP, a obecnie ekspert telewizji Eurosport, przed meczem przewidywał, że więcej będzie zależało od Polki, niż od Amerykanki, bo to ona jest agresywniejsza i uderza mocniej. A najważniejsza będzie głowa Świątek.
- Iga bardzo dobrze zaczęła, co sprawiło, że się zrelaksowała i nabrała przekonania, że może wygrać. Potem Kenin wyrównała, przełamała Igę, kiedy ta serwowała na wygranie pierwszego seta. Ale moim zdaniem Idze było łatwiej wygrać tę partię odbierając podanie przy wyniku 5:4, niż kiedy miała prowadziła 5:3 i miała serwis. I tak się stało, bo Polka bardzo dobrze returnowała - tłumaczy Corretja.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: zachowanie chłopca od piłek hitem netu
- W drugim secie Świątek dyktowała warunki, a Kenin miała problemy z bieganiem po korcie. Zwłaszcza w ostatnich trzech, czterech gemach. Jednak nie dlatego Iga wygrała. Zwyciężyła, bo była lepsza, agresywniejsza, od samego początku grała z większym przekonaniem, niż jej rywalka. Trzeba jednak odnotować, że pod koniec spotkania Sofia poruszała się z trudem. Gdyby była w pełni sprawna, Iga pewnie i tak by wygrała, ale raczej nie 6:1. Byłoby więcej walki - uważa jeden z najlepszych tenisistów na świecie przełomu XX i XXI wieku.
Wśród polskich ekspertów i komentatorów w czasie finału oraz tuż po nim pojawiły się głosy, że Kenin wzięła przerwę w drugim secie nie po to, żeby skorzystać z pomocy medycznej, a w celu wybicia Polki z rytmu. Corretja jest pewien, że to nieprawda.
- Można by było się nad tym zastanawiać, gdyby po powrocie na kort Sofia skakała po korcie jak króliczek. A ona się męczyła - zwraca uwagę dwukrotny finalista Rolanda Garrosa. - Było widać, że coś jest nie w porządku. Pewnie wzięła tę przerwę po to, żeby zobaczyć, czy uda się jakoś zaradzić tym problemom, ale się nie udało. A nie będąc w stanie dobrze poruszać się po korcie Kenin nie miała szans z Igą - podkreśla.
Finał turnieju kobiet z 2020 roku nie zostanie zdaniem Corretji meczem, do którego będzie się wracało latami. - Skończyło się wynikiem 6:4, 6:1, drugi set trwał jakieś 25 minut, jedna z zawodniczek w kilku ostatnich gemach zmagała się z urazem. To nie było pamiętne spotkanie. Ale samą zwyciężczynię zapamiętamy na długo. Będziemy mówić, że Roland Garros 2020 wygrał ktoś nowy, młoda dziewczyna z charakterem, która grała agresywny tenis - uważa ekspert Eurosportu.
Na koniec rozmowy z WP SportoweFakty Corretja podkreśla, że wielka kariera Igi Świątek dopiero się zaczyna. - Na pewno to nie jest jej ostatnie zwycięstwo w Wielkim Szlemie - mówi.
Czytaj także:
Legendy żeńskiego tenisa gratulują Idze Świątek. "Uwielbiam oglądać jak grasz!"
Roland Garros. Iga Świątek nie będzie hucznie świętować wygranej. "Na Pola Elizejskie nie ruszymy