WTA Los Angeles: Pennetta w półfinale, już bez Polek

Flavia Pennetta (nr 10) pokonała Wierę Zwonariową (nr 2) 6:4, 6:2 i awansowała do półfinału turnieju Women's Tennis Championships rozgrywanego na kortach twardych w Los Angeles (z pulą nagród 700 tys. dolarów).

W tym artykule dowiesz się o:

Włoszka, która w ubiegłym sezonie doszła tutaj do finału, obroniła sześć z siedmiu break pointów, a sama przełamała Rosjankę cztery razy. Przy własnym podaniu zdobyła 64 proc. punktów.

Obie zawodniczki spotkały się ze sobą po raz drugi. W 2002 roku w Sopocie zdecydowanie lepsza była Zwonariowa.

Dla Rosjanki był to pierwszy ćwierćfinał od czasu powrotu po poważnej kontuzji kostki. Zwonariowa wzmocniona znakomitymi występami w ubiegłym sezonie (zakończonym grą w wielkim finale Turnieju Mistrzyń) tegoroczne rozgrywki rozpoczęła od półfinału Australian Open i wygrania dwóch turniejów. W kwietniu w Charleston przytrafił się jej ten nieszczęsny uraz, który wykluczył ją ze startu we French Open.

Dla 27-letniej Pennetty będzie to trzeci półfinał z rzędu. Na początku lipcu w Bastad przegrała tylko z najwyżej rozstawioną Caroline Wozniacki, a tydzień później w Palermo nie było już na nią mocnych. Pokonała trzy swoje rodaczki: Robertę Vinci, Tathianę Garbin i w finale Sarę Errani. Awansując do półfinału imprezy w Los Angeles Włoszka odniosła dziewiąte zwycięstwo z rzędu. W poprzedniej rundzie wyeliminowała Nadię Pietrową i teraz na swoim koncie ma 10 zwycięstw nad zawodniczkami z czołowej 10.

- Od początku grałam bardzo dobrze. Mój serwis był dziś wieczorem znakomity i to była dla mnie bardzo ważna rzecz - powiedziała Pennetta. - Z Marią będzie bardzo ciężki mecz. Będę musiała grać tak, jak dziś wieczorem. Będę potrzebowała ponownie mojego serwisu - Włoszka odniosła się do swojej półfinałowej rywalki, z którą przegrała dotychczasowe dwa spotkania.

Pennetta, która w trzech kolejnych edycjach nie była w stanie wygrać w Los Angeles nawet jednego meczu, w ubiegłym sezonie doszła aż do finału przegrywając tylko z Dinarą Safiną.

Maria Szarapowa (WTA 61) w najlepszej czwórce turnieju z Los Angeles znalazła się po raz trzeci z rzędu. Rosjanka pokonała Urszulę Radwańską (WTA 71) 6:4, 7:5 po meczu, w którym obie zawodniczki walczyły z własną niemocą.

W drugim secie na 12 rozegranych gemów dziewięć kończyło się przełamaniami. Ula rozpoczęła od prowadzenia 2:0. Od stanu 1:0 dla Polki siedem gemów wygrały zawodniczki odbierające serwis. Radwańska nie potrafiła wykorzystać prowadzenia 40-0 w siódmym gemie. W końcówce Szarapowa zdołała opanować nerwy i od stanu 3:5 wygrała cztery gemy z rzędu. W meczu, który trwał jedną godzinę i 59 minut Rosjanka popełniła 13 niewymuszonych błędów (przy trzech asach), wykorzystała sześć z 14 break pointów oraz wygrała 57 proc. piłek przy własnym podaniu.

- To była kwestia przegrupowania i pozytywnego nastawienia - powiedziała Szarapowa o drugim secie. - Powoli, ale systematycznie, odnajduję swoją właściwą drogę na korcie. Wszystko co tracisz podczas tak długiej nieobecności to refleks, koordynacja ruchowo-wzrokowa i czuję, że to wraca. Czasami jest to posuwanie się stopniowo. Jest bardzo cienka linia między zwycięstwem a porażką w meczu tenisowym.

Dla Urszuli Radwańskiej był to piąty ćwierćfinał w karierze i trzeci w tym sezonie. Walkę o półfinał przegrywała kolejno z Yung-Jan Chan (Bangkok 2007), Sabine Lisicki (2008), Magdaleną Rybarikovą (Birmingham 2009) i przed tygodniem z Timeą Bacsinszky (Stambuł 2009). Ula do ćwierćfinału awansowała bez walki, po tym jak Chinka Na Li (nr 12) wycofała się z powodu kontuzji prawego kolana. Wcześniej Polka odniosła wartościowe zwycięstwo nad Dominiką Cibulkovą (nr 7).

W najlepszej czwórce turnieju w Los Angeles nie zagra żadna Polka. Wcześniej niemiłą niespodzianką sprawiła Agnieszka Radwańska (nr 8), która przegrała z Soraną Cirsteą (WTA 28) 6:7(4), 1:6, 5:7. Polka w pierwszym secie odrabiała straty od stanu 2:5. Od początku grała się jej ciężko, ale i Rumunka wzniosła się na bardzo wysoki poziom, przez co w meczu było bardzo dużo emocji.

- Jest bardzo duża różnica w porównaniu z tym, jak z nią zagrałam w zeszłym tygodniu - powiedziała Cirstea, która w pierwszej rundzie turnieju w Stanford w meczu z Radwańską ugrała tylko jednego gema. - Musiałam mocniej powalczyć w końcówce. Kiedy ona serwowała, by wygrać mecz przy 5:4 w trzecim secie skupiłam się na tym, by pozostać w meczu. Dzisiaj byłam cierpliwa i dlatego wygrałam.

Nic dwa razy się nie zdarza, a w przypadku Polki można powiedzieć, że trzy gładkie zwycięstwa nad Cirsteą to i tak bardzo dobry wynik. Przed tygodniem w Stanford Polka niemiłosiernie ograła Rumunkę oddając jej tylko jednego gema. We wcześniejszych dwóch spotkaniach Cirstea była w stanie urwać krakowiance cztery gemy. W piątkowy wieczór polskiego czasu postawiła Polce bardzo ciężkie warunki i mimo problemów z nogą, nie dała sobie odebrać zwycięstwa biorąc rewanż za te upokarzające porażki.

Agnieszka nie broniła żadnych punktów za ubiegły sezon, więc tak naprawdę powodów do rozpaczy nie ma. Wprawdzie po raz ósmy w tym sezonie odpadła w ćwierćfinale, ale kolejną szansę na przeskoczenie tej bariery będzie miała już w przyszłym tygodniu w Cincinnati.

Rywalką Cirstei w walce o finał będzie znakomicie dysponowana Samantha Stosur (nr 13), która wyeliminowała pogromczynię Dinary Safiny z poprzedniej rundy Chinkę Jie Zheng (nr 14). Australijka przegrywała 4:6 i 1:3, ale zwyciężyła 4:6, 6:3, 6:4 po dwóch godzinach i jednej minucie walki. Dla Australijki, która w ubiegłym tygodniu w Stanford pokonała Serenę Williams, będzie to drugi półfinał z rzędu.

Women's Tennis Championships, Los Angeles (USA)

WTA Premier, kort twardy, pula nagród 700 tys. dol.

piątek, 7 sierpnia 2009

wyniki

ćwierćfinały gry pojedynczej:

Flavia Pennetta (Włochy, 10) - Wiera Zwonariowa (Rosja, 2) 6:4, 6:2

Sorana Cirstea (Rumunia) - Agnieszka Radwańska (Polska, 8) 7:6(4), 1:6, 7:5

Samantha Stosur (Australia, 13) - Jie Zheng (Chiny, 14) 4:6, 6:3, 6:4

Maria Szarapowa (Rosja) - Urszula Radwańska (Polska) 6:4, 7:5

pary półfinałowe:

Flavia Pennetta - Maria Szarapowa

Sorana Cirstea - Samantha Stosur

Komentarze (0)