Nie wierzyłem w to, co czytam. Iga Świątek została zaatakowana przez internautów po tym, jak napisała na Twitterze: "Jestem podekscytowana - zostałam częścią rodziny Rolex. To dla mnie ważne, bo uświadamiam sobie, jaką drogę pokonałam. Od bycia dzieckiem oglądającym w telewizji, jak Roger podnosi trofea z zegarkiem na nadgarstku do posiadania własnego - zegarka, nie trofeum (jeszcze?)."
Sygnał do natarcia dał znany prorządowy publicysta Piotr Semka, który napisał: "Czy też bylibyście podekscytowani gdybyście zostali częścią rodziny Rolex? Czy byłoby to dla was ważne i uświadomiłoby to wam jaką drogę pokonaliście? A tak serio. Póki co to chyba pijarowcy pokonali Igę Świątek."
Semka tłumaczył się potem, że chodziło o użycie słowa "rodzina". Jak wiadomo, dla jakiejś części Polaków rodzina to dwa pojęcia. Jest to więc rodzina w pojęciu tradycyjnym, bądź Rodzina Radia Maryja.
Tak działa dziś ten biznes. Jest rodzina i są ambasadorowie marek. Reklama próbuje przekroczyć pewne granice, zdobyć zaufanie. Zwłaszcza reklama prestiżowej marki, która ma się kojarzyć z wyższymi wartościami. Są więc te słowa używane nieprzypadkowo.
ZOBACZ WIDEO: Czy Iga Świątek zagra na igrzyskach olimpijskich w Tokio? Psycholog zdradza szczegóły
Nieprzemyślany i mało rozsądny wpis Semki obudził polskiego hejtera, który nie przegapi okazji do ataku. Superprestiżowy kontrakt z jednym z gigantów na rynku zegarków stał się pretekstem do kolejnej bitwy ideologicznej.
Mieliśmy wysyp absurdalnych wpisów z serii "Daj Ci Boże jak najgorzej". Semka powinien być bardziej świadomym tego, kim jest jego odbiorca. Dzięki "wujkom dobra rada" młoda polska tenisistka już wie, że powinna mieć więcej pokory i zająć się graniem a nie reklamowaniem. A jeśli nie, to skończy jak "nieudany" tenisista Jerzy Janowicz.
Niektórzy nazywają to podatkiem od luksusu. Jesteś na szczycie, zarabiasz ogromne pieniądze, dotykasz świata niedostępnego dla zwykłych śmiertelników, więc musisz pogodzić się, że hejterzy są, byli i będą i że cię dopadną.
W czasach przed mediami społecznościowymi każdy gdzieś tam klął sobie pod nosem we własnym domu, dziś każdy może napisać to, co myśli, a jeszcze przy odrobinie szczęścia, jego przemyślenia staną się obiektem dyskusji. Podobnie jest z publicystami, którzy walczą o uwagę słuchacza, stąd wiele komentarzy mocno kontrowersyjnych, przekraczających granicę - jak w tym wypadku.
Żeby nie zwariować, sportowiec dziś musi umieć odłączyć się od bodźców zewnętrznych, to jeden z elementów gry.
Na szczęście spotkało się to z dość zdecydowaną reakcją sporej części kibiców i dziennikarzy.
Pamiętam, jak Polacy oburzali się na piłkarzy kadry, którzy reklamowali różne produkty przed mistrzostwami świata 2002 roku. Od tego czasu sporo się jednak zmieniło. Warto pamiętać, że kariera sportowca jest krótka i reklamy są częścią jego biznesu. Najlepsi zarabiają więcej z reklam niż z gry, co nie jest niczym nadzwyczajnym.