Potwierdziła się reguła, że jeśli Novak Djoković dochodzi do finału Australian Open, to nie przegrywa. W niedzielę dziewiąty raz w karierze zagrał w meczu o tytuł w Melbourne i ponownie wygrał. Tym razem pokonał 7:5, 6:2, 6:2 Daniła Miedwiediewa.
- Bardzo potrzebowałem triumfu w tym turnieju - mówił podczas konferencji prasowej, cytowany przez puntodebreak.com. - W zeszłym roku po dyskwalifikacji z US Open, która miała na mnie duży wpływ pod względem psychicznym, miałem wzloty i upadki. Ten sezon chciałem rozpocząć dobrze i czuję, że to zwycięstwo da mi dodatkową pozytywną energię.
Serb podkreślił, że tytuł w Australian Open "wiele go kosztował". - Każdy triumf daje szczególne wrażenia, ale tego nie da się porównać z jakimkolwiek innym. Nie było łatwo przejść kwarantannę. Pod względem emocjonalnym był to najtrudniejszy turniej wielkoszlemowy, w jakim wystąpiłem. Ale myślę, że te tygodnie bardzo mi pomogą w przyszłości.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Kamil Glik wyglądał jak RoboCop
Zapytany o swojego finałowego rywala, odparł: - Jestem zaskoczony jego miłymi słowami podczas ceremonii na korcie. Chcę mu za nie podziękować. Jest świetnym i skromnym facetem. To nie był jego dzień, ale nie wątpię, że czeka go wspaniała kariera i w przyszłości częściej będzie występował na największej scenie.
Dla Djokovicia to 18. wielkoszlemowy tytuł i zbliżył się do rekordzistów w klasyfikacji wszech czasów, Rogera Federera i Rafaela Nadala, którzy zdobyli po 20 trofeów w Wielkim Szlemie. - Miałem szczęście wygrać wiele turniejów wielkoszlemowych. Każdy kolejny daje mi więcej radości, bo wiem, że wraz z upływem lat jest mi trudniej je zdobywać - zaznaczył 33-latek.
Belgradczyk odniósł się również do swojego stanu zdrowia. W trakcie meczu III rundy z Taylorem Fritzem doznał kontuzji mięśni brzucha i podał w wątpliwość dalszy udział w turnieju. Gdy dwa dni później bez żadnych oznak urazu rywalizował z Milosem Raoniciem, pojawiły się opinie kwestionujące stopień jego kontuzji.
- Martwiłem się o to. Perspektywa mojej dalszej gry nie wyglądała realistycznie. Jeszcze na dwie godziny przed meczem z Raoniciem nie wiedziałem, czy będę mógł wystąpić. Ale ból okazał się do zniesienia i zaakceptowałem fakt, że będzie mi doskwierał w trakcie rywalizacji - wyjaśnił.
- Oczywiście, sam tego nie dokonałem. Wielką pracę wykonali ludzie ze sztabu medycznego oraz mój fizjoterapeuta. Dzięki Bożej łasce udało mi się to osiągnąć i jestem za to wdzięczny - dodał.
Serb ujawnił, że jego walkę o powrót do sprawności będzie można zobaczyć w filmie dokumentalnym, który realizuje. - Wiem, że były spekulacje, iż nie da się tak szybko dojść do zdrowia. Każdy ma prawo do własnej opinii. To, co zrobiliśmy w ciągu tych dni, wszyscy będą mogli zobaczyć pod koniec roku, bo kręcimy dokument. Sfilmowałem wiele rzeczy, które robiłem w Melbourne, a także podczas sześciu ostatnich miesięcy.