W czwartek Iga Świątek nie rozegrała pełnego pojedynku. Jej rywalka, Amerykanka Danielle Collins, uznała w połowie drugiego seta, że nie jest już w stanie kontynuować meczu. Na tablicy wyników było wówczas 6:2, 3:0 dla mistrzyni Rolanda Garrosa 2020.
Świątek awansowała do półfinału zawodów WTA 500 w Adelajdzie. Po zwycięstwie cieszyła się, że może grać na Antypodach. - Kocham Australię. Mój pierwszy turniej juniorski wygrałam w Australii w singlu i w deblu [w 2017 roku w Traralgon - przyp. red.]. To świetny początek sezonu, nawet jeśli trzeba polecieć na koniec świata.
Nasza tenisistka może liczyć na wsparcie nie tylko polskich, ale także australijskich fanów. - Czuję wsparcie ze strony kibiców. Nawet gdy nie byłam faworytką, to zawsze znalazła się grupa fanów, która mnie wspierała i jestem im za to bardzo wdzięczna - wyznała w wywiadzie na korcie pochodząca z Raszyna 19-latka.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: wieloryb na brzegu. Co za zdjęcie Mariusza Pudzianowskiego!
Świątek opowiedziała potem, jak czuła się po przyjeździe do Melbourne, gdzie musiała odbyć obowiązkową dwutygodniową kwarantannę. Choć nie było to łatwe, to mogła trochę odpocząć po zwycięstwie w Paryżu. - W Australii po raz pierwszy mogłam się zrelaksować i nie martwić się o wszystko, co wydarzyło się po French Open - stwierdziła Polka, która po odpadnięciu w IV rundzie Australian Open 2021 poleciała na turniej do Adelajdy.
W piątek o godz. 5:30 naszego czasu Świątek powalczy o finał zawodów Adelaide International ze Szwajcarką Jil Teichmann. - Bardzo się cieszę, że nie jestem zmęczona po Australian Open. Czuję, że jestem w stanie wytrzymać fizycznie aż do turnieju w Dubaju - wyznała nasza reprezentantka, która w pierwszej połowie marca planuje zagrać na Bliskim Wschodzie w Dosze i w Dubaju.
Zobacz także:
Słynna tenisistka zaszczepiona na COVID-19. "To jedyny sposób na pozbycie się pandemii"
Piękny prezent na 40. urodziny. Legenda australijskiego tenisa trafi do Galerii Sław