W 2020 roku Kim Clijsters rozegrała pierwsze mecze od ośmiu lat. Wystąpiła w Dubaju, Monterrey i US Open, lecz nie zdołała wygrać ani jednego pojedynku. Pokazała jednak, że po tak długiej przerwie od czynnego uprawiania sportu nie zapomniała, jak się gra w tenisa.
Czterokrotna mistrzyni wielkoszlemowa miała powrócić do rywalizacji podczas Miami Open 2021 (22 marca - 4 kwietnia). Organizatorzy zawodów na Florydzie przyznali jej dziką kartę. Potem była liderka rankingu WTA miała polecieć do Charleston, gdzie w dniach 3-11 kwietnia panie zagrają na amerykańskiej mączce.
W niedzielę Clijsters poinformowała jednak, że nie wybiera się w najbliższych tygodniach do USA. O swojej sytuacji opowiedziała na Twitterze. "W październiku przeszłam operację prawego kolana, która pozwoliła mi naprawić szkody doznane w trakcie mojej kariery i zredukować ból. Skutki tego zabiegu były dobre - leczenie i rehabilitacja przebiegły dobrze i czułam się naprawdę pozytywnie" - napisała Belgijka.
"Jak słyszeliście, w styczniu przeszłam COVID. Mimo że objawy były łagodne, to moje plany treningowe zostały zakłócone. Ze swoim zespołem ćwiczyłam intensywnie przez kilka tygodni. Niestety, nie jestem przygotowana tak, jak powinnam, szczególnie jeśli chcę rywalizować z najlepszymi. To rozczarowujące i frustrujące. Wiedziałam, że będzie trudno, gdy rozpoczęłam tę podróż. Pojawiły się wyzwania, które są poza moją kontrolą. Nie jestem gotowa, aby zrezygnować" - dodała.
Clijsters wyznała, że przez najbliższe 3-6 tygodni podda się leczeniu, którego celem będzie walka z bólem. Potem zamierza spotkać się ze swoim sztabem i podejmie kolejne decyzje.
— Kim Clijsters (@Clijsterskim) March 14, 2021
Zobacz także:
Roger Federer podjął decyzję ws. występu w Dubaju
Andy Murray wycofał się z turnieju. Powodem radosna nowina
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: ukochana Cristiano Ronaldo pławi się w luksusach. Jacht, złota biżuteria...