W niedzielę Hubert Hurkacz (ATP 20) rozpoczął czwarty występ w Rolandzie Garrosie. Po trzech startach miał bilans meczów 1-3. Rywalem Polaka był debiutujący w paryskiej imprezie 25-letni Botic van de Zandschulp (ATP 154), więc szansa na II rundę była duża. Holender przeszedł trzystopniowe kwalifikacje i na tym nie poprzestał. Hurkacz prowadził 2-0 w setach, ale przegrał 7:6(5), 7:6(4), 2:6, 2:6, 4:6.
Od początku van de Zandschulp bardzo dobrze operował forhendem, posyłając głębokie i szybkie piłki z dużą rotacją. Hurkaczowi nie było łatwo złapać swój rytm. Obaj dobrze serwowali i były tylko dwa przełamania. W szóstym gemie Holender oddał podanie ze stanu 40-15 pakując forhend w siatkę. W siódmym Polak odparł trzy break pointy przy 0-40, ale nie uniknął straty serwisu psując forhend w dłuższej wymianie.
Hurkacz miał problemy w 11. gemie, ale zniwelował dwa break pointy. W tie breaku Polak zachował cierpliwość. Pokazał aktywny, precyzyjny i sprytny tenis. Nie uniknął przestoju, bo prowadził 4-0, by pozwolić się dogonić. Jednak chaos go nie ogarnął, a pogubił się przeciwnik. Przy 5-5 van de Zandschulp popełnił podwójny błąd. Hurkacz seta zwieńczył wygrywającym serwisem.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Jest moc. Nietypowy trening Wildera
Na otwarcie II partii van de Zandschulp oddał podanie wyrzucając forhend. Holender jednak cały czas mądrze się bronił i posyłał głębokie piłki z rotacją. Hurkaczowi brakowało większej siły rażenia z bekhendu, a z forhendu również miał problemy z kończeniem wymian. Świetną akcją z głębokim bekhendem i ostrym forhendem Holender zaliczył przełamanie na 4:4.
W ważnych momentach Hurkacz znów dokonywał dobrych wyborów, nie zadrżała mu ręka i wykonywał solidną pracę na nogach. Tymczasem van de Zandschulp w tie breaku ponownie spisał się słabiej. Przy zagraniach z forhendu zabrakło u niego precyzji i zawiódł go return. Polak seta zakończył wygrywającym serwisem.
Na początku IV partii Hurkacz mógł przełamać rywala, ale zmarnował szanse i pokazał gorsze oblicze, nad którym nie potrafił zapanować. Bekhendu nadal nie był w stanie odnaleźć, ale forhendem również nie otwierał sobie kortu. Przez to coraz częściej pozostawał w defensywie i był spóźniony do mających nadal dobrą jakość zagrań van de Zandschulpa.
Hurkacz miał trzy break pointy na 2:0, ale dwa zmarnował błędami, a przy jednej rywal obronił się smeczem. Później sytuacja potoczyła się bardzo szybko. W trzecim gemie Polak popełnił podwójny błąd, a kompletnie nieudany atak przesądził o stracie serwisu. Lawinowa seria pomyłek sprawiła, że wrocławianin ponownie oddał podanie i przegrywał 1:4. Do końca nie odzyskał blasku i tkwił w bezradności. W ósmym gemie set dobiegł końca, gdy zepsuł return.
Polak nie zdążył złapać oddechu, a w IV secie Holender błyskawicznie wyrobił sobie ogromną przewagę. Kolejne błędy Hurkacza dały van de Zandschulpowi przełamanie w pierwszym gemie. Wrocławianina opuściło wszystko, nawet serwis. Sytuacja stała się beznadziejna, gdy przestrzelił forhend i przegrywał 0:3.
Pozbawiony ducha walki Hurkacz uderzał piłki niechlujnie, całkowicie bez kontroli, z nieprzygotowanych pozycji. Źle wyglądał od strony fizycznej. Bardzo dużo do życzenia pozostawiała praca nóg. Kiepsko się ustawiał i spóźniał się do zagrań przeciwnika. Aktywny, zmieniający kierunki van de Zandschulp spokojnie utrzymał przewagę dwóch przełamań. Seta zakończył forhendem.
Droga przez mękę trwała. Hurkacz odparł dwa break pointy w pierwszym gemie V seta, ale trzeci został przez van de Zandschulpa wykorzystany kończącym forhendem. Później Polak korzystał z przerwy medycznej z powodu problemów z reką i zaczął prezentować się lepiej. Trafił kilka świetnych piłek z forhendu, ale jego zryw był spóźniony.
Holender wytrzymał presję i nie pozwolił się przełamać. Jedyną szansę na odrobienie straty Hurkacz miał w czwartym gemie, ale van de Zandschulp obronił się asem. Polak operował piłką staranniej, był na korcie agresywniejszy. Jednak przeciwnik nie padł na kolana, nie popełniał prostych błędów, do końca bardzo dobrze funkcjonował jego forhend. Tego samego nie można napisać o Hurkaczu, który na początku III seta popadł w marazm i lepsza gra w V partii nie mogła zatrzeć złego wrażenia. Mecz zakończył się, gdy w 10. gemie Polak wpakował forhend w siatkę.
W trwającym trzy godziny i 41 minut meczu Hurkacz zaserwował 11 asów, z czego 10 w pierwszych dwóch setach. Polak wykorzystał tylko dwa z ośmiu break pointów. Van de Zandschulp na przełamanie zamienił siedem z 14 szans. Holender posłał 55 kończących uderzeń przy zaledwie 35 niewymuszonych błędach. Hurkacz miał 44 piłki wygrane bezpośrednio i 62 pomyłki.
Hurkacz po wspaniałym triumfie w Miami mocno obniżył loty. W Monte Carlo, Madrycie, Rzymie i Rolandzie Garrosie wygrał łącznie jeden mecz. W stolicy Włoch skreczował w starciu z Włochem Lorenzo Musettim z powodu osłabienia organizmu.
Van de Zandschulp odniósł pierwsze zwycięstwo w wielkoszlemowej imprezie. W II rundzie Holender zmierzy się z Hiszpanem Alejandro Davidovichem Fokiną.
Roland Garros, Paryż (Francja)
Wielki Szlem, kort ziemny, pula nagród 34,367 mln euro
niedziela, 30 maja
I runda gry pojedynczej:
Botic van de Zandschulp (Holandia, Q) - Hubert Hurkacz (Polska, 19) 6:7(5), 6:7(4), 6:2, 6:2, 6:4
Program i wyniki turnieju mężczyzn
Czytaj także:
Znamy godzinę pierwszego meczu Igi Świątek! W poniedziałek zagra też Kamil Majchrzak
Iga Świątek pod wrażeniem Rafaela Nadala. "Byłoby wspaniale"