Pierwszym rywalem Huberta Hurkacza w Rolandzie Garrosie był Botic van de Zandschulp, który do turnieju dostał się przez trzystopniowe kwalifikacje. Dwa pierwsze sety zakończyły się wygraną Polaka, ale w obu przypadkach konieczny był tie-break. Później to zajmujący 154. miejsce w rankingu ATP Holender zaczął dochodzić do głosu i ostatecznie zwyciężył.
- Od trzeciego seta zacząłem grać trochę słabiej - wyjaśnił w rozmowie z Eurosportem Hubert Hurkacz. - Musiałem od nowa budować swoją grę. Ostatecznie nie wszedłem na poziom, na jakim chciałbym grać - dodał.
Choć w trakcie meczu Hurkacz korzystał z pomocy fizjoterapeuty, podkreślił, że to nie problemy zdrowotne były przyczyną jego porażki.
ZOBACZ WIDEO: #dziejsiewsporcie: wypadek za wypadkiem. Tak wyglądał wyścig w Genk
- Holender grał dobrze, walczył do końca. Niczym mnie nie zaskoczył. Do samego końca starałem się walczyć o każdy punkt. Myślałem, że będzie lepiej i w końcu uda mi się przejść pierwszą rundę - powiedział Hurkacz.
Historia występów 24-latka w Rolandzie Garrosie nie jest udana. Do drugiej rundy dotarł jedynie w 2018 roku. W trzech kolejnych edycjach odpadał już w pierwszym meczu. Polak pozostał jednak w Paryżu, gdzie z Szymonem Walkówem będzie grał w turnieju deblowym.
Czytaj także:
- Ranking WTA: Iga Świątek wysoko na 20. urodziny. Awans Magdy Linette
- Roland Garros: Kamil Majchrzak powalczy o pierwsze zwycięstwo. Na jego drodze nadzieja Francuzów