Rywal Huberta Hurkacza. Gwiazda Wimbledonu, która nie kocha tenisa

PAP/EPA / FACUNDO ARRIZABALAGA  / Na zdjęciu: Matteo Berrettini
PAP/EPA / FACUNDO ARRIZABALAGA / Na zdjęciu: Matteo Berrettini

Trenuje go zięć Zbigniewa Bońka. Od tenisa wolał pływanie lub judo. Ostatecznie jednak do tenisa przekonał go młodszy brat Jacopo. I jak się okazuje - warto było przeprosić tenisową rakietę. Oto Matteo Berretti, rywal Polaka w półfinale Wimbledonu.

Na swoje pięć minut Matteo Berrettini musiał trochę poczekać. Przełomowy okazał się dla niego sezon 2019. Szturmem wdarł się do czołowej dziesiątki, której do dziś nie opuszcza. To efekt oszałamiających rezultatów, jakie osiągnął w 2019 roku. Podczas US Open zatrzymał się dopiero na półfinale. W międzyczasie wygrał także dwa turnieje ATP - w Stuttgarcie oraz Budapeszcie. W nagrodę wywalczył bilet do ATP Finals, gdzie swoją przygodę zakończył na fazie grupowej.

Cała rodzina kochała kort

Pochodzi z rodziny, w której tenis wpisany jest w krwiobieg. Grali jego dziadkowie, rodzice i brat. On do tenisa początkowo miał awersję. Pierwsze spotkanie z rakietą miał w wieku czterech lat. Nie czuł, że jest to coś, co dawałoby mu radość. - Pamiętam sytuację, jak moja mama oglądała mnie, kiedy grałem w tenisa. Był okropny wiatr. Zszedłem wtedy z kortu i powiedziałem, że nie chcę już nigdy więcej grać - wspomina w rozmowie Major Talk Berrettini.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: ale widok! Polska pięściarka relaksuje się na Karaibach

Przez kolejne lata trenował judo oraz pływanie. Do powrotu na kort namówił go wówczas pięcioletni brat, powiedział mu: - Chodź, spróbuj jeszcze raz. Myślę, że tym razem ci się spodoba.

Matteo zaufał mu i do dziś nie rozstaje się z rakietą. - Bardzo mu za to dziękuję - przyznaje Włoch.

Choć wydawać by się mogło, że mieszkańcy Półwyspu Apenińskiego optymizm mają w genach, to w przypadku 25-latka jest zdecydowanie na odwrót. Pozytywnym myśleniem stara się go zarażać młodszy brat, który mentalnie jest jego kompletnym przeciwieństwem. - Wielokrotnie, gdy go oglądałem, powtarzałem sobie, że muszę być taki jak on. Był moją inspiracją - mówił 25-latek.

Tenis nie jest najważniejszy

Duży wkład w zmianę Berrettiniego ma również jego dziewczyna Alja Tomljanović. Kiedy spędzają wspólnie czas, rozmawiają głównie na tematy prywatne albo oglądają filmy na Netflix. Chcą chociaż przez chwile zapomnieć o tenisie.

- Oczywiście tenis to wielka część naszego dnia, ale jak wychodzimy gdzieś razem, to próbujemy myśleć o innych aspektach naszego życia - podsumował dziewiąty tenisista świata.

Za kogo "Zibi" będzie trzymał kciuki?

W tej historii jest też polski wątek. Trenerem rzymianina jest Vincenzo Santopadre, prywatnie zięć Zbigniewa Bońka, prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej.

Włoch przyznaje, że szkoleniowiec miał niebagatelny wpływ na zmianę jego mentalności. Do dziś pamięta, gdy mając 14 lat, usłyszał od trenera: - Nie wiem, czy osiągniesz w tenisie jakiś sukces. Jestem jednak pewny jednego - z takim pesymistycznym nastawieniem na pewno nie ugrasz w tenisie niczego wielkiego.

Od tamtego momentu Santopadre cały czas czuwa także nad formą mentalną 25-latka.

W piątek przed Berrettinim kolejna szansa na awans do finału wielkoszlemowego. Na drodze stanie mu Hubert Hurkacz. Panowie grali ze sobą dwukrotnie, ostatni raz w Miami 2019 roku. Wtedy wygrał Hurkacz 6:4, 6:3.

Czytaj także:
Medytacja, książki Roberta Ludluma i… poker, czyli Hubert Hurkacz poza kortem
Hubert Hurkacz o krok od finału. Kiedy i gdzie oglądać półfinał Wimbledonu? 

Źródło artykułu: