Dotychczas rywalizacja Huberta Hurkacza (ATP 13) z Pablo Carreno (ATP 16) obejmowała dwa pojedynki. W 2015 roku Hiszpan odwrócił losy spotkania i pokonał naszego reprezentanta w II rundzie challengera Pekao Szczecin Open. Po sześciu latach obaj znów trafili na siebie, ale tym razem w 1/8 finału zawodów ATP Masters 1000 w Cincinnati. W Ohio znów górą był starszy z graczy, po dwóch tie breakach. 24-latek z Wrocławia bardzo chciał rewanżu i już po miesiącu dostał szansę. W finale halowej imprezy ATP 250 w Metz okazał się lepszy i wygrał po 80 minutach 7:6(2), 6:3.
Hurkacz zaczął od pewnego utrzymania serwisu, ale już w trzecim gemie pojawiły się problemy. Po krótkiej wymianie Carreno wypracował dwa break pointy, a nasz reprezentant popełnił wówczas drugi podwójny błąd i pierwsze przełamanie stało się faktem. Polak zbytnio się tym nie przejął. Cierpliwie czekał na swoje okazje i taka nadarzyła się w ósmym gemie. Po błędzie Hiszpana 24-latek z Wrocławia miał break pointa i nie bał się wówczas zaryzykować. Rywal ruszył do siatki, a "Hubi" idealnie trafił bekhendem w linię i było po 4.
Ponieważ przełamań już nie było, o losach premierowej odsłony zadecydował tie break. W rozgrywce tej ważnym momentem była sytuacja przy stanie 2-2, gdy nasz reprezentant sprawdził wywołany przez liniowego aut. Punkt został powtórzony, a Hurkacz objął prowadzenie, którego już nie oddał. W 13. gemie Carreno wyraźnie stracił pewność swoich uderzeń i dał się zdominować. Hiszpan przegrał sześć piłek z rzędu, a przy setbolu zepsuł forhend i w takich okolicznościach to nasz tenisista był bliżej tytułu.
ZOBACZ WIDEO: To jedna z najpiękniejszych WAGs świata. Tym wideo podbija internet
Hurkacz na pewno może żałować tego, że nie wykorzystał wielkiej szansy na początku drugiego seta. Jego 30-letni przeciwnik zdawał się być sparaliżowany niepowodzeniem z poprzedniej partii. W pierwszym gemie popełnił parę błędów i Polak miał trzy break pointy. Przy trzecim 13. tenisista świata rozegrał ładną akcję, którą zakończył smeczem. Nasz reprezentant nie cieszył się jednak długo prowadzeniem. Po zmianie stron stracił serwis, choć w gemie było już 40-15. Carreno zachował chłodną głowę i po świetnym minięciu przy siatce doprowadził do wyrównania w secie na po 1.
Walka na korcie rozgorzała na nowo. Hurkacz zaatakował tym razem w siódmym gemie. Carreno znów ogarnęła niemoc przy własnym podaniu. Hiszpan przegrał parę wymian i stracił serwis. Polak nie oddał już prowadzenia. W dziewiątym gemie zrobił wszystko, aby zwieńczyć pojedynek i dołożył jeszcze jednego breaka. Wyrzucony przez Hiszpana forhend zakończył spotkanie.
Hurkacz pokonał brązowego medalistę igrzysk olimpijskich w Tokio i został triumfatorem zawodów Moselle Open 2021. To jego czwarty tytuł w głównym cyklu, ale pierwszy wywalczony poza terytorium USA. Wcześniej triumfował w Winston-Salem (2019) oraz Delray Beach i Miami (2021). Za zwycięstwo w Metz "Hubi" otrzyma czek na sumę 41,1 tys. euro oraz 250 punktów do rankingu ATP. Dzięki temu awansuje w poniedziałek na 12. pozycję.
Po krótkiej przerwie na odpoczynek Hurkacz przystąpił jeszcze do walki o tytuł w deblu. Wspólnie z Janem Zielińskim pokonał parę Hugo Nys (Monako) i Arthur Rinderknech (Francja) 7:5, 6:3 (więcej tutaj).
Moselle Open, Metz (Francja)
ATP 250, kort twardy w hali, pula nagród 419,4 tys. euro
niedziela, 26 września
finał gry pojedynczej:
Hubert Hurkacz (Polska, 1) - Pablo Carreno (Hiszpania, 2) 7:6(2), 6:3
Zobacz także:
Korea Południowa czekała na to 18 lat
Urszula Radwańska grała w Nur-Sułtanie