Novak Djoković w środę został zatrzymany na lotnisku w Melbourne. Tam najpierw unieważniono jego wizę, a następnie przewieziono go do rządowego hotelu.
Warunkiem wjazdu do Australii jest bowiem pełne zaszczepienie na koronawirusa. Serb nie przyjął jednak szczepionki i nie zamierza tego robić. Przyznano mu "medyczny wyjątek", ale to nie wystarczyło.
Teraz o jego być albo nie być w Australian Open walczą prawnicy, którzy starają się uchylić decyzję straży granicznej. Rozprawa ma odbyć się w poniedziałek, a Serb otrzymał jedynie zapewnienie, że... będzie mógł swobodnie opuścić kraj.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: szalony trening Pudzianowskiego. "Gorąco było dziś, -10°C"
W obronie jednego z najlepszych tenisistów świata stanęła jego rodzina, która w Belgradzie protestuje przeciwko decyzji australijskich władz. Są też ogromne zastrzeżenia do tego, jak i gdzie przetrzymuje się Djokovicia.
- To nie są ludzkie warunki - grzmi matka tenisisty Dijana, cytowana przez "Eurosport". Dodaje, że ma tylko dwa posiłki dziennie - bez śniadania - i nie może opuścić pokoju.
- Nie ma prawdziwego okna, żeby wyjrzeć na park, może patrzeć tylko na ścianę - dodała. - Nie ma dla niego możliwości wykonywania jakichkolwiek ćwiczeń fizycznych, ani treningu. Jedyne, co może zrobić, to zostać w łóżku i patrzeć, co tu robimy, jak walczymy o niego. Mamy nadzieję, że nam się uda.
- Mamy nadzieję, że sąd nie będzie stronniczy i wyda właściwy werdykt. Wtedy Novak wyjdzie z tego jako zwycięzca, jako wolny człowiek - przyznał z kolei jego brat Djordje.
Australian Open rozpocznie się dokładnie za tydzień, w poniedziałek 17 stycznia.
Zobacz także:
Wymarzony powrót do touru Rafaela Nadala. Hiszpan mistrzem w Melbourne
Bez zaskoczenia w finale. Była liderka rankingu z pierwszym tytułem w Australii