Walka o laur w świecie Down Under - zapowiedź turnieju mężczyzn Australian Open

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

W świecie "Down Under", jak mawiają Amerykanie, tenisiści rozegrają pierwszą z czterech batalii w 2015 roku o wielkoszlemowy laur. Tytułu będzie bronić Stan Wawrinka, ale faworyci są inni.

1
/ 7

Lider rankingu ATP, najbardziej utytułowany tenisista ostatnich edycji Australian Open i zarazem główny faworyt do mistrzostwa w tegorocznej edycji pierwszej lewy Wielkiego Szlema. Eksperci prestiżowego portalu tennis.com nie mają wątpliwości, właśnie Serbowi "na papierze" przyznając tytuł mistrzowski w Melbourne. Trudno z tym polemizować, bo Djoković wyrobił sobie w męskim tenisie niezwykle solidną pozycję, a w turniejach Wielkiego Szlema potrafi jak nikt inny wycisnąć z siebie ostatnią kroplę. [ad=rectangle] Kampanię 2015 belgradczyk tradycyjnie rozpoczął pokazówką w Abu Zabi, gdzie doszedł do finału, który oddał walkowerem Andy'emu Murrayowi z powodu choroby. Następnie pierwszy raz w karierze zagrał w Ad-Dausze i nie był to okazały debiut, bowiem przegrał z Ivo Karloviciem. Z tej porażki trudno wysnuwać sensacyjnie wnioski na temat (nie)dyspozycji Djokovicia, ale po raz kolejny potwierdziło się, że gdy zawieje wiatr, Serb traci co najmniej połowę własnej wartości.

Serb znakomicie czuje się w Melbourne, a tamtejsze korty bardzo mu odpowiadają. Ma na koncie już cztery zwycięstwa w tym turnieju i to właśnie w Australian Open odniósł swój pierwszy wielki triumf, wygrywając całą imprezę przed siedmioma laty. Także tutaj rozegrał - jak sam mówi - swój najlepszy mecz w karierze, pokonując w finale 2012 roku po fantastycznym boju Rafaela Nadala, a we wcześniejszym meczu półfinałowym w równie dramatycznych okolicznościach uporał się z Andym Murrayem.

Djoković wraca do Melbourne, aby odzyskać tron, który stracił w zeszłym roku na rzecz Stana Wawrinki. Przegrywając ćwierćfinał ze Szwajcarem, Nole poniósł pierwsza porażkę w Australian Open od 2010 roku i 27 spotkań. W przededniu startu turnieju tenisista z Belgradu wie, kto może mu zagrozić w realizacji misji. - Od pięciu-sześciu lat widuje Nadala, Federera i Murraya częściej niż własną matkę. Jesteśmy wielkimi rywalami i mamy w sobie ducha rywalizacji - powiedział.

2
/ 7

Federer wyraźnie odżył po kompletnie nieudanym sezonie 2013, w ubiegłym roku znów wygrywając turnieje ATP Masters 1000 (Cincinnati i Szanghaj) oraz zdobywając upragniony Puchar Davisa. Pod wodzą Stefana Edberga stawia na ofensywę, wciąż znakomicie funkcjonują serwis i forhend, a gdy tylko ma okazję, atakuje przy siatce. Niemniej w jego grze ciągle pojawiają się okresy zapaści i słowa Maestro, iż "gra najlepszy tenis w życiu" należy traktować nieco z przymrużeniem oka.

Helwet nie mógł sobie wyobrazić lepszego startu 2015 roku. W Brisbane zdobył 83. tytuł w karierze, a przede wszystkim stał się trzecim tenisistą w dziejach Ery Otwartej z 1000. wygranych meczów na koncie - To dla mnie wyjątkowy moment. Gram w tenisa od wielu lat, i to zwycięstwo wiele dla mnie znaczy. Nigdy nie zapomnę tego meczu - powiedział po tym sukcesie.

Biorąc pod uwagę tylko zwycięstwa w Australian Open, wspólnie z Djokoviciem Federer jest najbardziej utytułowanym z aktywnych tenisistów. Na kortach Melbourne Park triumfował w sezonach 2004, 2006-07 i 2010. Jednak od ostatniego mistrzostwa ani razu nie dotarł w tym turnieju do finału. - Mówią, że jestem geniuszem, a ja przecież jestem zwykłym człowiekiem - uśmiecha się Federer, pytany o imponującą listę osiągnięć.

Mimo 33 lat i wielu obowiązków rodzinnych, Maestro wciąż jest wymieniany jednych tchem w gronie kandydatów do tytułu. On sam podsyca nadzieję fanów, mówiąc: - W porównaniu z ubiegłym sezonem jestem bardziej spokojny o własną dyspozycję. Serwuję lepiej niż kiedykolwiek wcześniej. Zdecydowanie uważam, że wiele pomaga mi nowa rakieta. Mam zaufanie do własnej gry, mój forhend funkcjonuje bez zarzutu, bekhend też jest lepszy. Ostatnie mecze rozegrałem tak, jak powinienem.

3
/ 7

Akcje Rafy od dawna nie stały tak nisko. Nic dziwnego. Minione miesiące to walka Hiszpana z kłopotami zdrowotnymi i, co z tym związane, formą daleką od tej, do której przyzwyczaił. Nadal w Melbourne pojawił się niepewny własnej dyspozycji - z ostatnich 13 meczów wygrał tylko siedem, zaliczając porażki z tenisistami o wiele niżej notowanymi, których w przeszłości ogrywał z uśmiechem na ustach.

Na turniej przygotowawczy przed pierwszej lewą Wielkiego Szlema Nadal wybrał Ad-Dauhę. W singlu sensacyjnie przegrał w I rundzie, ale na pocieszenie zdobył tytuł w deblu, tworząc parę z Juanem Monaco. - Miło jest rozpocząć sezon od tytułu, nawet jeżeli to tylko debel. To wspaniałe uczucie. Gdy szybko odpadniesz w singlu, debel to idealny sposób, aby pozostać w rytmie - mówił.

Hiszpan w Melbourne po raz pierwszy swój niezwykły potencjał zademonstrował w 2004 roku, gdy jako 18-latek wyeliminował w III rundzie będącego wówczas u szczytu formy Lleytona Hewitta. Jednak pod względem dokonań Australian Open jest najsłabszym wielkoszlemowym turniejem Nadala. Wygrał tu "tylko" raz, w 2009 roku, pokonując w pasjonującym finale Federera. Kolejne wielkie szanse miał przed trzema laty, gdzie przegrał finałową bitwę z Djokoviciem, i w zeszłym sezonie, przegrywając z Wawrinką.

Jednak Nadala, nawet w formie będącej  jedną wielką niewiadomą, nie można skreślać. Majorkanin to tenisista, który rozkręca się wraz z każdym kolejnym rozegranym meczem. Ale na razie przede wszystkim zrzuca z siebie rolę faworyta. - Za każdym razem, gdy wracasz do tenisa, masz poczucie że jesteś daleko od najlepszej dyspozycji. Ja potrzebuję dobrej gry, a sposobem na jej osiągnięcie są wygrane mecze Nie uważam się za jednego z faworytów tego turnieju. Skłamałbym, mówiąc, że mogę wygrać tę imprezę - powiedział.

4
/ 7

Końcówka roku to czas wielkich zmian w obozie Murraya. Szkot rozstał się ze swoimi  wieloletnimi współpracownikami Danielem Vallverdu i Jezem Greenem, którzy nie mogli znaleźć nici porozumienia z trenerką najlepszego brytyjskiego tenisisty, Amelie Mauresmo. Do jego obozu miał dołączyć również Loic Courteau, lecz Murray nie jest przekonany do tego pomysłu.

Brytyjczyk w 2015 roku nie rozegrał jeszcze oficjalnego spotkania. W okresie noworocznym zwyciężył w turnieju pokazowym w Abu Zabi, a następnie reprezentował barwy swojej ojczyzny w Pucharze Hopmana, wygrywając wszystkie trzy gry singlowe, m.in. z Jerzym Janowiczem.

Australian Open to jedyny turniej wielkoszlemowy, w którym Murray trzykrotnie grał w finale. Jednak za każdym razem przegrywał mecze o tytuł - w 2010 roku z Federerem i w latach 2011 oraz 2013 Djokoviciem. W ubiegłym sezonie przygodę z Melbourne zakończył na ćwierćfinale, gdzie na jego drodze stanął szwajcarski Maestro.

Murray liczy, że tegoroczny start na kortach Melbourne Park będzie dla niego udany. - Miałem dwa bardzo dobrze obozy przygotowawcze: w Miami i w Dubaju. W tym tygodniu czułem się bardzo dobrze. Jestem w innej sytuacji w porównaniu z zeszłym roku, gdy w Melbourne wracałem do gry po długiej pauzie. Z niecierpliwością czekam na start - zapowiedział.

5
/ 7

W ubiegłorocznej edycji Australian Open Wawrinka zachwycił cały tenisowy świat i w olśniewającym stylu sięgnął po tytuł, po drodze ogrywając Djokovicia i Nadala. Tym samym wyszedł z cienia Federera, z którym 11 miesięcy później zdobył dla w historii szwajcarskiego tenisa Puchar Davisa.

Ten sezon, podobnie jak poprzedni, Wawrinka zainaugurował w Madrasie, gdzie bez straty seta obronił mistrzowskie trofeum. Dla Szwajcara to ósmy tytuł w 12-letniej zawodowej karierze, w tym trzeci zdobyty w jedynej imprezie rangi ATP World Tour rozgrywanej w Indiach.

Prócz zeszłorocznego triumfu, najlepszym rezultatem Wawrinki na kortach Melbourne Park jest ćwierćfinał sprzed trzech sezonów, w którym przegrał z Federerem. Na dziewięć startów w Australian Open lozańczyk nigdy nie odpadł w I rundzie.

Największymi atrakcjami dwóch ostatnich edycjach były pojedynki Wawrinki z Djokoviciem. W 2013 roku przegrany przez Helweta w IV rundzie 10:12 w piątym secie i wygrany w ubiegłym sezonie w ćwierćfinale 9:7 w piątej partii. W tym sezonie drogi tych tenisistów znów mogą skrzyżować się, tym razem w 1/2 finału.

6
/ 7

W 2014 roku Nishikori pisał historię japońskiego tenisa. Jako pierwszy reprezentant Kraju Kwitnącej Wiśni wszedł do czołowej "10" rankingu ATP, zagrał w finale turnieju rangi ATP Masters 1000, wystąpił w Finałach ATP World Tour oraz zagrał w finale imprezy wielkoszlemowej - US Open. W tym sezonie 25-latek z Shimane ma potwierdzić swoją przynależność do ścisłej światowej czołówki.

Przed Australian Open Nishikori wystąpił w Brisbane. Podobnie jak przed rokiem w imprezie Brisbane International doszedł do półfinału, gdzie po tie breaku trzeciego seta przegrał z Milosem Raoniciem.

W Australian Open Japończyk grał pięciokrotnie. W trzech ostatnich startach nie przegrywał przed 1/8 finału, a najlepszy wynik zanotował w 2012 roku, gdy przegrał z Andym Murrayem.

Bez wątpienia Nishikori do kandydat do wielkoszlemowych zwycięstw. - On może wygrać każdy z czterech turniejów wielkoszlemowych. Żadna nawierzchnia nie jest dla niego problemem - potwierdza jego trener Michael Chang. Ale czy stanie się w tym roku w Melbourne?

7
/ 7

Niekoniecznie faworyci, ale zawsze groźni

Listę tenisistów, którzy mogą pokrzyżować szyki faworytom, musi otwierać Tomas Berdych. Czech zna smak wielkoszlemowego finału, ale ma już 30-lat i to dla niego ostatni dzwonek, aby odnieść sukces. Berdych szukał nowego impulsu. Chciał nawiązać współpracę z Ivanem Lendlem, ale spotkał się z odmową, więc zatrudnił Daniela Vallverdu, który wraz Lendlem doprowadził do życiowych sukcesów Murraya.

Nie można również zapominać o Davidzie Ferrerze. Wprawdzie Hiszpan wydaje się mieć najlepsze lata za sobą, ale dzięki swojej waleczności jest w stanie sprawić problemy każdemu tenisiście na świecie.

Głodni sukcesu są młodzi, zdolni i należący już do ścisłej czołówki Milos Raonić i Grigor Dimitrow. Na wybuch formy w każdej chwilo stać Gaela Monfilsa czy Ernestsa Gulbisa. Groźni u siebie będą Australijczycy - Bernard Tomic, Nick Kyrgios, Thanasi Kokkinakis i Lleyton Hewitt, dla którego to prawdopodobnie ostatni występ w Australian Open.

Jedynym reprezentantem Polski, który wystąpi w głównej drabince imprezy w Melbourne Park, będzie Jerzy Janowicz. Łodzianin w dwóch minionych sezonach dochodził do III rundy tej imprezy, ale w tym roku los nie był łaskawy i już na otwarcie będzie musiał się zmierzyć z jednym z pięciu mistrzów wielkoszlemowych w stawce - Juanem Martínem del Potro.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty
Komentarze (25)
avatar
Fabby
18.01.2015
Zgłoś do moderacji
5
0
Odpowiedz
Moje serce niezmiennie za Andy'm Murray'em. On bardzo dobrze się czuje w Australii. Kiedy jeszcze trwała faza 'Andy Murray will win a Grand Slam', to wróżono mu to raczej w Melbourne. Trzy fina Czytaj całość
avatar
Fanka Rogera
18.01.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Oczywiście się zgadzam aczkolwiek Rafa chyba się pozbył tego wyrostka...  
margota
18.01.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Hejka :) Ja mam jednego faworyta : FEDERER :)) Anduś spartoli bo nie wytrzyma kondycyjnie i nerwami, Djoko wyznaczył sobie poprzeczkę, której nie przeskoczy a Nadal zrobił błąd, ze nie usunął Czytaj całość
avatar
erefka
17.01.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Djoko faworyt. Straszna szkoda że Fed i Muzza się polosowali w 1/4. Serce za Fedem. Jeżeli tylko Nadal wyleci to wszystko się może zdarzyć, bo Feda to już sama jego obecność paraliżuje.  
avatar
FanRadwana
17.01.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
No to po piąty tytulik Nole! Liczę na kolejny spektakl ze Stanem.