W tym artykule dowiesz się o:
2002, Serena Williams - Venus Williams 7:6(4), 6:3
W Wimbledonie były cztery mecze, w których siostry Williams rozstrzygnęły między sobą losy tytułu. Pierwszy taki finał odbył się w 2002 roku. Serena uzyskała przełamanie w czwartym gemie I seta, ale Venus, gdy przegrywała 4:5, zdobyła osiem punktów z rzędu. Młodszej z Amerykanek udało się doprowadzić do tie breaku, a w nim odskoczyła na 4-2, by parę chwil później przypieczętować partię asem.
W II secie Venus miała swoje szans na odrodzenie. Przy 1:1 uzyskała break pointa, ale Serena odparła go asem. Starsza z sióstr traciła cierpliwość i psuła coraz więcej piłek z głębi kortu, a młodsza imponowała skutecznością, szczególnie przy uderzeniach z bekhendu. W szóstym gemie Venus popełniła podwójny błąd i wpakowała forhend w siatkę. W ten sposób Serena zaliczyła przełamanie, ale po chwili czterema błędami oddała podanie. Szybko jednak odzyskała koncentrację. Wyszła na 5:3, a w dziewiątym gemie mecz zakończyła serią wspaniałych serwisów. [ad=rectangle] W całym meczu Serena popełniła 25 niewymuszonych błędów przy 20 kończących uderzeniach, a Venus miała 22 pomyłki przy 14 piłkach wygranych bezpośrednio. - Na początku roku powiedziałam sobie, że nie obchodzi mnie, co jeszcze wydarzy się w tym sezonie, ale chcę wygrać Wimbledon - wyjawiła Serena. - Triumf w Rolandzie Garrosie to był dodatkowy bonus, najbardziej zależało mi na Wimbledonie. Chciałam się stać członkiem tej renomy, zostać częścią historii. W kolejnych latach Amerykanka powiększała swoją kolekcję wielkich, i nie tylko, tytułów i ciągle nie ma dość.
- Ona dzisiaj była cudowna. Nie było między nami wielkiej różnicy, ale w niektórych punktach Serena grała piłki, których nie byłam w stanie sięgnąć - stwierdziła Venus. - Jednak bardzo miło jest widzieć Serenę tak dobrze grającą, ponieważ przez pewien czas nie potrafiła pokazać wszystkiego, co ma najlepsze w swojej grze. Do pewnego momentu wydawało się, że Venus będzie tą większą siostrą jeśli chodzi o osiągnięcia, ale Serena najpierw ją doścignęła, a następnie zdystansowała, stając się jedną z najwybitniejszych tenisistek w historii.
2003, Serena Williams - Venus Williams 4:6, 6:4, 6:2
Rok później siostry ponownie spotkały się w finale i znów lepsza okazała się Serena. Venus w półfinale z Kim Clijsters nabawiła się kontuzji brzucha. Poza tym w meczu o tytuł grała z obandażowanym lewym udem. Mimo to podjęła walkę i pokazała ogromny hart ducha.
Venus przełamała siostrę w drugim gemie I seta, do tego na sucho, a następnie także w czwartym i prowadziła 4:0. Serena odrobiła straty, ale przygrywając 4:5 i 0-30 popełniła podwójny błąd. Pierwszą piłkę setową obroniła, ale za drugą Venus seta zakończyła.
Do II partii obie tenisistki przystąpiły mocno zdenerwowane. Rozpoczęła się ona od trzech kolejnych przełamań. Później Serena podniosła poziom swojej gry, przestała popełniać proste błędy i to dało efekt w postaci jej prowadzenia 5:1. Venus udało się odrobić stratę jednego przełamania, ale Serena opanowała nerwy i wyrównała na 1-1. [ad=rectangle] W decydującej partii wielkich emocji już nie było. Venus serią prostych błędów oddała podanie w pierwszym serwisowym gemie, a następnie opuściła kort, korzystając z przerwy medycznej. Po wznowieniu gry próbowała coś jeszcze z siebie wykrzesać, ale niewiele jej to dało. W siódmym gemie Serena uzyskała drugie przełamanie w III secie, a następnie własnym serwisem przypieczętowała triumf.
- Venus okazała się silniejsza niż kiedykolwiek się tego spodziewałam - powiedziała Serena. - Grała dzisiaj wiedząc, że jest kontuzjowana. Pokazała, że jest prawdziwą wojowniczką i mistrzynią. - Oskarżano nas o wiele o rzeczy, które nigdy nie miały miejsca, więc musiałam dzisiaj wyjść na kort. Jednak jeśli nie byłby to finał Wimbledonu szanse na to, że zagram byłyby niewielkie - stwierdziła Venus, odnosząc się do tego, że posądzano je o to, że razem z siostrą i tatą Richardem decydują, która z nich w danym momencie wygrywa mecz.
2004, Maria Szarapowa - Serena Williams 6:1, 6:4
W 2004 roku swój pierwszy, i do tej pory jedyny, triumf w Wimbledonie święciła 17-letnia wówczas Maria Szarapowa. W I secie Rosjanka dała pokazał niesłychanie agresywnego i skutecznego tenisa. Pierwsze przełamanie uzyskała w czwartym gemie, po tym jak bekhend Sereny wyleciał poza kort. Na 5:1 podwyższyła krosem bekhendowym. Zamknięcie seta przysporzyło jej trochę trudności (zmarnowała trzy piłki setowe), ale w końcu dopięła swego. Partia ta trwała 30 minut.
Serena nie zamierzała się poddać i w II secie uzyskała przełamanie na 4:2. Szarapowa od razu odrobiła stratę, a w kolejnym gemie zagrała fantastycznego loba i to zagranie oklaskami nagrodziła sama Amerykanka. Ta piłka pozwoliła Rosjance na nowo w siebie uwierzyć i do końca grała znakomity tenis. Kluczowy okazał się dziewiąty gem, w którym Williams odparła trzy break pointy, ale i tak nie uchroniła się przed stratą podania. Po chwili Szarapowa przy własnym serwisie zapewniła sobie zwycięstwo, ostatni punkt zdobywając po błędzie forhendowym rywalki. Została pierwszą rosyjską mistrzynią Wimbledonu w singlu kobiet. [ad=rectangle] - Mój tata i ja przetrwaliśmy to razem. To jest niesamowita rzecz. Zdaję sobie sprawę z tego, jak trudno się to ogląda. Łatwiej się gra, więc wiem, ile mu zawdzięczam - mówiła Rosjanka, która przez lata razem z tatą Jurijem Szarapowem tworzyła nierozłączną drużynę. Williams wyglądała na rozczarowaną, że wymknęła się jej szansa na trzeci z rzędu triumf w Wimbledonie, ale pochwaliła przeciwniczkę. - To nie był mój dzień, ale Maria zagrała naprawdę dobry mecz i chciałam jej pogratulować zdobycia pierwszego wielkoszlemowego tytułu - stwierdziła Serena.
2008, Venus Williams - Serena Williams 7:5, 6:4
W 2008 roku odbył się trzeci finał Wimbledonu z udziałem sióstr Williams. Początek należał do Sereny, która wyszła na prowadzenie 3:1. Venus była jednak zdeterminowana, by po raz pierwszy pokonać swoją młodszą siostrą w finale londyńskiej imprezy. Odzyskała spokój i była bardzo dokładna w trudnych warunkach (tenisistki musiały zmagać się z wiatrem). Venus wyrównała na 4:4, a w 12. gemie set dobiegł końca, gdy Serena wpakowała bekhend w siatkę.
W II partii Serena coraz więcej psuła, a Venus nakręcała się z każdym kolejnym gemem. Zadanie ułatwił jej coraz lepiej funkcjonujący serwis. Zdarzyło się jej posłać pocisk z prędkością 208 km/h. W długim trzecim gemie obroniła sześć break pointów, ale nie uchroniła się przed przełamaniem. Stratę jednak natychmiast odrobiła. Wyrównała na 2:2, a pięć kolejnych gemów padło łupem zawodniczki serwującej. Po blisko dwóch godzinach walki Venus uzyskała dwie piłki meczowe przy 5:4. Pierwszą Serena obroniła asem, ale przy drugiej przestrzeliła bekhend. [ad=rectangle] Od US Open 2001 do Wimbledonu 2003 amerykańskie siostry spotkały się w sześciu z ośmiu wielkoszlemowych finałów. Serena zwyciężyła w pięciu z nich, w tym dwa razy w All England Club (2002, 2003). - Nie chciałam, by ten trend się utrzymał - powiedziała Venus, która wywalczyła swój piąty tytuł w Wimbledonie (wcześniej w 2000, 2001, 2005 i 2007). - Trochę ten bilans poprawiłam, teraz jest 2-5. Wciąż jestem z tyłu, ale pracuję nad tym. W 2008 roku w Londynie Venus zdobyła swój siódmy i do tej pory ostatni wielkoszlemowy tytuł w rywalizacji singlistek.
Trofeum trafiło w ręce starszej siostry Williams, ale to nie złagodziło goryszy porażki tej młodszej. - Nie jest łatwo. Na koniec dnia patrzę na nią po prostu jak na kolejną rywalkę - powiedziała Serena, która po raz drugi została pokonana w finale Wimbledonu.
2009, Serena Williams - Venus Williams 7:6(3), 6:2
W 2009 roku odbyła się ostatnia konfrontacja sióstr Williams w wielkoszlemowym finale. Lepsza okazała się Serena. W I secie nie wypracowała sobie ona żadnego break pointa, za to Venus stworzyła sobie dwie okazje na przełamanie, ale nie potrafiła wykorzystać żadnej z nich. W dziewiątym gemie Serena wróciła ze stanu 15-40. Pierwszego break pointa obroniła wygrywającym drugim serwisem z dużą rotacją, a przy drugim postraszyła siostrę wypadem do siatki i Venus nie wyszło minięcie. W tie breaku Serena zagrała popisowy tenis. Uzyskała przewagę dwóch mini przełamań. Seta zakończyła pięknym lobem.
W szóstym gemie II seta Venus oddała podanie podwójnym błędem. Serena utrzymała serwis na sucho (as i błędy siostry) i objęła prowadzenie 5:2. W ósmym gemie Venus z 0-30 wyrównała na 30-30, by następnie wyrzucić forhend. Serena zmarnowała pierwszego meczbola, a później dwa kolejne. W końcu jednak dopięła swego i mogła się cieszyć z tytułu, po tym jak bekhend Venus ugrzązł w siatce. W II partii starsza z Amerykanek nie mogła sprawnie poruszać się po korcie z powodu kontuzji lewego kolana. [ad=rectangle] - Ona była zbyt dobra, miała odpowiedź na wszystko - powiedziała Venus, nie chcąc tłumaczyć się problemami zdrowotnymi. - Nie narzekałam na początku, więc nie będę się uskarżać także teraz. Każdemu coś dolega, z czym musi się uporać. Chciałabym kilka rzeczy wykonać inaczej w tym meczu. Było blisko. Serena najtrudniejszą batalię stoczyła w półfinale z Jeleną Dementiewą, gdy obroniła piłkę meczową. - To jest coś niesamowitego, jakby to było błogosławieństwo - mówiła po finałowym meczu. - Czuję jakbym trzymała trofeum, które nie należy do mnie, tylko do Venus.
2010, Serena Williams - Wiera Zwonariowa 6:3, 6:2
W 2010 roku w drodze po tytuł Williams zaserwowała aż 89 asów, niemal trzy razy więcej od drugiej w tej statystyce jej siostry, Venus. Jej rywalką w finałowym meczu tym razem była Wiera Zwonariowa, która rozgrywała świetny życiowy sezon. Rosjanka w szóstym gemie musiała bronić break pointa, ale wybrnęła z opresji z klasą - zagrała znakomity forhend, a następnie posłała asa. Jedyne przełamanie w tej partii nastąpiło w ósmym gemie. Williams uzyskała je akcją z wolejem i potężnym forhendem po linii. Seta zakończył wyrzucony przez Zwonariową forhend.
W gemie otwarcia II seta Zwonariowa oddała podanie pakując forhend w siatkę. W piątym gemie Rosjanka odparła dwa break pointy przy 15-40 (wygrywający serwis, płaski forhend). Williams uzyskała jednak trzecią szansę a przełamanie, przy której Zwonariowa popełniła podwójny błąd. Wynik meczu na 6:3, 6:2 Amerykanka ustaliła pewnym smeczem. W ten sposób wywalczyła swój 13. wielkoszlemowy tytuł.
Finałowy mecz ze Zwonariową trwał tylko 67 minut. Serena pokonała Rosjankę po raz szósty w ich siódmym bezpośrednim starciu. Na Amerykankę nie było mocnych na londyńskiej trawie, a nie potrafiąca zagrać swojego najlepszego tenisa Zwonariowa nie dała rady zabrać Williams choć seta. Faworytka zanotowała 29 uderzeń kończących, dziewięć asów i zakończyła pomyślnie wszystkie 14 akcji pod siatką. Przy pierwszym podaniu Serena straciła zaledwie trzy punkty. [ad=rectangle] - Muszę pochwalić rywalkę za to, w jaki sposób przygotowała się do meczu ze mną. Zaczęła od mocnych uderzeń, potem je mieszała. Ja zawszę wolę zwyciężyć w dwóch setach, spędzić na korcie jak najmniej czasu. Moja taktyka polega na tym, by koncentrować się na swojej grze i zyskać kilka przełamań, bo potem przy momencie nieuwagi zawsze mam jakąś przestrzeń. Ten tytuł znaczy wiele, bo w końcu prześcignęłam na liście wszech czasów Billie [Jean King]. Biżuterię, w której grałam, pożyczyła mi Venus, ale nie zamierzam jej nic oddawać! Mam nadzieję, że tata prześle mi jakieś zdjęcia z turnieju - mówiła ze śmiechem Serena.
- Myślę, że to jak świetną rzeczą jest awans do finału uświadomię sobie dopiero później. Jestem zawiedziona i bardziej niż o wynik chodzi mi o samą dyspozycję. Meczu o tytuł w Wimbledonie nie gra się co dzień i dlatego mam żal do siebie, że nie potrafiłam pokazać swojego najlepszego tenisa. Serena tak naprawdę jednak nie dawała mi żadnych szans, choć mogłam być bardziej agresywna przy jej drugim podaniu, któremu nadaje wiele rotacji. Nie mogę powiedzieć, że źle serwowałam czy returnowałam, ale prawdziwe problemy pojawiały się w wymianach: może czasami prowadziłam je za długo, za mało atakowałam. Gdyby doszło do trzeciego seta, poradziłabym sobie lepiej, ale nie zdawałam sobie sprawy z tego, jak muszę przeciw niej zagrać. Jestem perfekcjonistką i nie uważam mojego wyniku za bajeczny. W pierwszych rundach nie grałam zbyt dobrze - powiedziała Zwonariowa, która w tym samym sezonie wystąpiła w finale US Open i przegrała z Kim Clijsters.
2012, Serena Williams - Agnieszka Radwańska 6:1, 5:7, 6:2
Trzy lata temu w Wimbledonie miała miejsce wspaniała polska bajka, która dobiegła końca dopiero w finale. Mecz rozpoczęła od podania Williams, która błyskawicznie wygrała gema: trzy serwisy i bekhend po linii. Kolejny trwał ponad sześć minut. Zestresowanej Radwańskiej udało się wygrać pierwszą ładną wymianę. Jednak Amerykanka uzyskała okazje na przełamanie i wykorzystała trzecią z nich. Kolejne minuty meczu nie przyniosły większych zmian na korcie. Przy stanie 5:0 i serwisie Radwańskiej, pojawiły się dwie piłki setowe dla utytułowanej rywalki. Krakowiankę uratował świetny serwis. Doprowadziła do równowagi, a chwilę później wygrała pierwszego gema w finale, kończąc go asem. Williams, zupełnie niezniechęcona, niedługo później wygrała partię, przy trzecim setbolu posyłając asa.
Z powodu deszczu mecz został przerwany na ponad 20 minut. Radwańska powróciła na kort jakby odmieniona. Szybko zdobyła pierwszego gema w drugiej partii. Williams wyglądała na zaskoczoną, ale odpłaciła się tym samym przy własnym serwisie. Będąc na fali i znakomicie returnując, Amerykanka zaliczyła przełamanie do zera. Kolejne minuty meczu należały do serwujących, choć Polka dzięki dwóm błędom rywalki miała 0-30 przy jej serwisie. Serena wyratowała się, zdobywając cztery kolejne punkty. Radwańska czuła się na korcie coraz pewniej. Dłuższe wymiany przynosiły jej punkty, dzięki temu pojawiła się szansa na odrobienie strat w ósmym gemie. Polka wykorzystała ją, dzięki błędowi Amerykanki. Williams od tej pory grała słabiej, zdołała wygrać tylko jednego gema, a pozostałe padły łupem krakowianki. Radwańska wykorzystała już pierwszego setbola korzystając z błędu rywalki. [ad=rectangle] Pierwsze gemy w decydującej partii padły łupem serwujących. Radwańska, choć musiała bronić dwóch break pointów, wyszła z opresji w bardzo dobrym stylu. Przy 2:1 dla Polki były tylko cztery uderzenia piłki: wszystko to asy Sereny (49 sekund). Amerykanka wróciła do najlepszej gry. Dzięki agresywnej postawie przy siatce udało jej się przełamać krakowiankę na 3:2. Znów serwis Williams funkcjonował znakomicie, a Radwańska nie nadążała wyciągać rakiety w kierunku piłki. Po drugim przełamaniu, na 5:2, Serena miała serwis na mistrzostwo, a po chwili cieszyła się z piątego triumfu w Wimbledonie.
Radwańska, której awans do historycznego finału i powtórzenie wyczynu Jadwigi Jędrzejowskiej (1937; także finalistki US Open 1937 i Rolanda Garrosa 1939), dało odniesione we wspaniałym stylu zwycięstwo nad Andżeliką Kerber, zaserwowała dwa asy i popełniła pięć podwójnych błędów serwisowych oraz 14 niewymuszonych błędów przy 13 uderzeniach kończących. Przy siatce Polka punktowała 13 razy na 21 akcji. Serena Williams zaserwowała 17 asów i przy okazji pobiła swój własny rekord z 2010 roku, gdy w całym turnieju zanotowała 89 asów, podczas gdy tegoroczny Wimbledon zakończyła z dorobkiem aż 103! Po pierwszym trafionym podaniu wygrała 82 procent piłek. Kończących uderzeń naliczono Amerykance aż 58 oraz 36 niewymuszonych błędów.
- Wciąż się jeszcze bardzo trzęsę, uważam jednak, że były to najlepsze dwa tygodnie w całym moim życiu. Oczywiście, ona zagrała dzisiaj zbyt dobrze. Mam już wspaniałe wspomnienia z 2005 roku, kiedy wygrałam juniorski Wimbledon. Myślę, że dzisiaj po prostu nie był to mój dzień, ale za rok z pewnością spróbuję ponownie - powiedziała podczas ceremonii dekoracji Radwańska.
- To naprawdę jest nie do opisania. Jestem bardzo szczęśliwa, iż znowu zaszłam tak daleko, zwłaszcza że dwa lata temu leżałam w ciężkim stanie w szpitalu. Nie marzyłam nawet o tym, że ponownie się tutaj znajdę. Po prostu w życiu nie należy się poddawać - wyznała po spotkaniu wzruszona Williams. Dla Amerykanki był to pierwszy wielkoszlemowy tytuł po powrocie do gry po poważnych problemach zdrowotnych (kontuzja prawej stopy i zakrzepica płucna).
***
Trzy lata później Serena zagra w finale Wimbledonu po raz ósmy. Jeśli w sobotę pokona Garbine Muguruzę zostanie pierwszą tenisistką (w Erze Otwartej), która będzie mogła się pochwalić wygraniem trzech z czterech wielkoszlemowych turniejów po sześć razy (po tyle triumfów święciła w Australian Open i US Open).