W tym artykule dowiesz się o:
Novak Djoković - 4 (skala ocen 0-5)
Choć po Wimbledonie nie dołożył do kolekcji ani jednego tytułu, lider rankingu i tak zgodnie jest typowany na największego faworyta US Open. Za Djokoviciem najlepszy cykl US Open Series od 2012 roku. Dochodził do finału, zarówno w Montrealu, jak i w Cincinnati, lecz w obu przypadkach przegrywał mecze o tytuł. - Oczywiście, że chciałem wygrać te finały, ale przegrywałem z tenisistami, którzy zasłużyli na triumf - mówił Serb, dodając, iż te przegrane sprawiły, że do imprezy na kortach Flushing Meadows przystąpi jeszcze mocniej zmotywowany. - Analizowałem te mecze ze swoim sztabem i wiem, co robiłem źle. Dzięki temu mogę dokonać pewnych korekt i lepiej przygotować się do US Open. [ad=rectangle] Djoković po tytuł w Nowym jorku sięgnął jeden raz, w 2011 roku, wygrywając morderczy finał z Rafaelem Nadal. Aż czterokrotnie (w sezonach 2007, 2010 i 2012-2013) przegrywał decydujące starcia o trofeum. W zeszłym sezonie niespodziewanie odpadł w półfinale, przegrywając w olbrzymim upale z Keiem Nishikorim.
Jeżeli Djoković zwycięży w US Open, powtórzy swoje osiągnięcie z 2011 roku, gdy także zakończył sezon z trzema wielkoszlemowymi tytułami. - Jestem inną osobą niż w 2011 roku. W mojej grze są pewne różnice, a także uważam, że jestem mocniejszy mentalnie i fizycznie. Myślę, że moje wyniki są zbliżone do tych sprzed czterech lat, ale naprawdę trudno to porównywać - skomentował.
Roger Federer - 3,5 (skala ocen 0-5)
Maestro spędził lipiec spokojnie trenując w domowym zaciszu oraz odbywając wizytę charytatywną w Afryce. Zrezygnował z występu w Rogers Cup i na kortach pojawił się dopiero w Cincinnati, gdzie zachwycał swoją grą. Federer w stolicy stanu Ohio prezentował zapierający dech w piersiach ultraofensywny tenis. Zdobył trofeum bez straty seta oraz podania, w drodze po mistrzostwo ogrywając dwóch największych konkurentów - Djokovicia i Murraya. [ad=rectangle] W latach swojej dominacji być może nie w Wimbledonie, a właśnie w Nowym Jorku Federer grał swój najlepszy tenis. Szwajcar na Flushing Meadows zwyciężał w sezonach 2004-08, pokonując wszystkich najlepszych tenisistów tego okresu. Jego imponującą serię przerwał Juan Martín del Potro, wygrywając z bazylejczykiem w finale US Open 2009. Od tamtej pory Maestro ani razu w amerykańskiej lewie Wielkiego Szlema nie przebrnął fazy półfinałowej.
Po fantastycznym występie w Cincinnati akcje Federera poszły w górę. Szwajcar nie może również narzekać na drabinkę, bo na swojej drodze ma rywali groźnych, ale takich, z którymi wielokrotnie wygrywał. Pytanie, jakie najczęściej zadają sobie kibice, brzmi: czy 34-letni Federer w decydującej fazie turnieju wytrzyma trudy pojedynków toczonych w formule do trzech wygranych setów. Sam zainteresowany nie wybiega myślami aż tak daleko. - Nie mogę tak wybiegać w przyszłość. W pierwszej rundzie zawsze pojawiają się nerwy, dlatego po zwycięstwie odczuwam ulgę. Im dłużej trwa turniej, tym mam więcej informacji odnośnie rywali i warunków. Najważniejsze, aby dobrze wyjść z bloków.
Andy Murray - 3 (skala ocen 0-5)
Dla Murraya będzie to pierwszy turniej wielkoszlemowy pod wodzą Jonasa Björkmana. Brytyjczyk zmagania na kortach twardych w Ameryce Północnej rozpoczął od falstartu, za jaki należy uznać porażkę w II rundzie w Waszyngtonie z Tejmurazem Gabaszwilin, ale dzięki zwycięstwu w Rogers Cup i półfinałowi w Cincinnati wygrał cykl US Open Series, co oznacza, że w Nowym Jorku powalczy o ekstra premię finansową. Jeżeli wygra US Open, wzbogaci się dodatkowo o okrągły milion dolarów. - W ostatnich miesiącach pracowałem, by moja gra stała się jeszcze bardziej różnorodna. Uważam, że w tym roku mi się udaje - mówił tenisista z Dunblane. [ad=rectangle] US Open to szczególny turniej dla Murraya. Właśnie w Nowym Jorku Szkot pierwszy raz w karierze zagrał w wielkoszlemowym finale (w 2008 roku przegrał z Federerem), a cztery lata sięgnął po premierowy tytuł Wielkiego Szlema, w wietrznym finale pokonując Djokovicia. Ostatnie dwa starty kończył jednak na ćwierćfinale, co z pewnością nie zaspokoiło jego ambicji.
Z grona faworytów US Open 2015 Murray miał najmniej szczęścia w losowaniu. Już w I rundzie trafił na bardzo wymagającego rywala, Nicka Kyrgiosa. - On uwielbia grać na wielkich kortach, gdzie pokazuje swój najlepszy tenis. Wygrywałem z nim w tym roku w Australian Open i Rolandzie Garrosie, ale to były trudne mecze. Mierząc się z nim, zawsze muszę wymyślać coś specjalnego, by utrudniać mu poczynania. Jestem gotowy na ten pojedynek - zapowiedział reprezentant Zjednoczonego Królestwa.
Kei Nishikori - 1,5 (skala ocen 0-5)
Swoją ulubioną część sezonu Japończyk zainaugurował triumfem w Waszyngtonie. Dobrą formę potwierdził również w Kanadzie, gdzie w 1/4 finału rozprawił się z Rafaelem Nadalem, ale w półfinale otrzymał lanie od Andy'ego Murraya. W Cincinnati Nishikori nie zagrał, tłumacząc się zmęczeniem. [ad=rectangle] Na Flushing Meadows Nishikori uzyskiwał swoje pierwsze poważne wyniki w turniejach wielkoszlemowych. Już przed siedmioma laty dotarł do 1/8 finału tego turnieju, ogrywając po drodze m.in. Davida Ferrera. W zeszłym sezonie natomiast awansował aż do wielkiego finału, w którym przegrał z Marinem Ciliciem.
Nishikori zerwał łatkę wielkiego talentu, którą miał przyklejoną do siebie od lat. Od teraz bez cienia wątpliwości można go określać mianem jednego z najlepszych tenisistów globu i stawiać w roli faworyta najważniejszych turniejach. Ale czy to już czas, by gracz z Shimane wkroczył do panteonu wielkoszlemowych mistrzów?
Stan Wawrinka - 1,5 (skala ocen 0-5)
Nie dość, że Szwajcar w ostatnim czasie nie prezentuje optymalnej formy (w Montrealu skreczował z powodu kłopotów z plecami, a w Cincinnati z trudem dostał się do ćwierćfinału), to musi radzić sobie również z problemami pozasportowymi. Afera, jaką rozpętał Kyrgios, odbiła się piętnem nie tylko na Australijczyku czy Donnie Vekić, ale też na samym Wawrince. A przystępując do wielkoszlemowej imprezy, nie można mieć głowy zaprzątniętej innymi sprawami niż tenis. [ad=rectangle] Wawrinka w US Open zagra po raz 11. Jego najlepszym rezultatem w tej imprezie jest półfinał z 2013 roku, w którym po pięciosetowej batalii przegrał z Djokoviciem. Prócz tego Szwajcar ma na koncie również dwa ćwierćfinały - z 2010 roku i z zeszłego sezonu, gdzie - także po pięciosetowych bojach - przegrywał z Michaiłem Jużnym i Keiem Nishikorim.
Na kortach Flushing Meadows lozańczyk - tak jak lubi - będzie atakował z drugiego szeregu. Jeżeli przygotował dobrą formę, znów może zadziwić cały tenisowy świat. Jednak gdy z jego dyspozycja będzie pozostawiać do życzenia, szybka porażka jest bardzo prawdopodobna.
Niekoniecznie faworyci, ale zawsze niebezpieczni
Pierwszy od wielu lat w gronie ścisłych faworytów turnieju wielkoszlemowego brakuje nazwiska Rafaela Nadala. Ale taki obrót spraw nie może dziwić. Hiszpan jest daleki od swojej właściwej dyspozycji, co odbija się na jego wynikach. W tym roku Rafa notuje wiele niespodziewanych porażek, i to na wszystkich nawierzchniach. W US Open Series także rozczarowywał. W Montrealu odpadł w ćwierćfinale, a z Cincinnati pożegnał się już po III rundzie. Niemniej takiemu wojownikowi nie można odmawiać szans, nawet gdy wydaje się, że brakuje mu argumentów. [ad=rectangle] Formą nie zachwyca również zeszłoroczny mistrz US Open, Marin Cilić. Mało kto wyobraża sobie, by Chorwat obronił tytuł, lecz on sam zapewnia, że jest na to gotowy. - W ostatnich dwóch miesiącach moja forma stale idzie w górę. Jestem przekonany, że z moją grą jest wszystko w porządku i będzie to widocznie tutaj, w Nowym Jorku - powiedział.
Zawsze groźni i zdolni do sprawienia sensacji są Tomas Berdych, Milos Raonić czy walczący z kontuzją David Ferrer. Amerykanie liczą, że John Isner swoim serwisem będzie siał popłoch w szeregach rywali i że w końcu reprezentant gospodarzy dotrze do drugiego tygodnia US Open, czego jako ostatni dokonali w 2012 roku niegrający już Andy Roddick oraz Mardy Fish, który po tegorocznej edycji nowojorskiej imprezy zakończy karierę.
Zaciężną armię wystawiają Francuzi. Richard Gasquet, Gilles Simon, Jo-Wilfried Tsonga czy Gael Monfils to tenisiści, którym nie można odmówić wielkiej klasy i przy sprzyjających okolicznościach mogą sporo namieszać w nowojorskim rozdaniu. Podobnie jak młodzi-zdolni Grigor Dimitrow, Thanasi Kokkinakis, Nick Kyrgios i Borna Corić.
Naszym jedynym reprezentantem w turnieju singla będzie Jerzy Janowicz. Łodzianin jeszcze nigdy nie zagrał w III rundzie US Open i aby tego dokonać w tym roku, będzie musiał sobie poradzić najpierw z Pablo Carreno, a następnie Roberto Bautistą bądź Pierre'em-Huguesem Herbertem. Zadanie trudne, ale nie niewykonalne.