W tym artykule dowiesz się o:
Szwajcarzy mogą czuć się szczęściarzami, bo już wiedzą, że w mikście w Rio de Janeiro zobaczą "superparę" - Rogera Federera i Martinę Hingis. W Hiszpanii sporo mówi się o propozycji wspólnej gry, jaką Rafael Nadal wysunął Garbine Muguruzie. We Włoszech nieoficjalnie wiadomo, że Fabio Fognini zagra razem z Robertą Vinci. Serbowie natomiast marzą o połączeniu sił Novaka Djokovicia i Any Ivanović.
A w Polsce? O ewentualnej Biało-Czerwonej superparze nie mówi się wiele. Wiadomo, że podstawą takiego duetu byłaby Agnieszka Radwańska. Krakowianka na temat swojego występu w mikście milczy. Ale gdy wyrazi chęć, z pewnością nie będzie mogła narzekać na brak potencjalnych partnerów do wspólnej walki o medal. W chwili obecnej kandydatów jest czterech. Który jest najlepszy?
Mimo nieudanego sezonu 2015, Fyrstenberg to wciąż uznana marka w deblowym świecie. Mijający rok był dla warszawianina bardzo trudny. W poszukiwaniu punktów w listopadzie występował nawet w challengerach. Ale to cały czas bardzo solidny tenisista z wielkim bagażem doświadczeń i sporymi umiejętnościami. 17 wygranych turniejów głównego cyklu oraz występy w finale wielkoszlemowego US Open i Finałów ATP World Tour nie wzięły się znikąd.
Para Radwańska / Fyrstenberg na pewno gwarantowałaby solidność. Sęk w tym, że w grach mikstowych o wiele więcej zależy od mężczyzny. To właśnie facet musi dołożyć od siebie coś "ekstra". A z tym w przeszłości u "Fryty" różnie bywało.
Najlepszy polski singlista ze wspólnej gry z Radwańską ma miłe wspomnienia. W 2015 roku wspólnie wygrali pierwszy w historii polski Puchar Hopmana, w całym turnieju nie ponosząc ani jednej porażki. Ich współpraca w Perth przebiegała wzorowo. Janowicz nazywał swoją partnerkę "szefową", a Radwańska chwaliła sobie współpracę z łodzianinem oraz jego serwis.
Gdyby zagrali wspólnie w Rio, odżyłyby pięknie wspomnienia z Perth. Kłopot leży jednak w tym, że Janowicz w grach podwójnych występuje okazjonalnie oraz iż to tenisista bardzo spontaniczny, który niekiedy zamiast umysłem, gra sercem. I to bardzo często prowadzi go do zguby.
"Człowiek-kameleon" - jak go niektórzy nazywają. I coś w tym jest, bo Kubot posiada niezwykłą umiejętność błyskawicznego przystosowania się do otaczających go warunków. W 2015 roku wygrał cztery turnieje na trzech nawierzchniach z czterema różnymi partnerami. Żaden inny tenisista w tourze nie może pochwalić się takim osiągnięciem.
Podobnie jak Fyrstenberg, Kubot to ogromna solidność i doświadczenie. Jako jedyny z polskich aktywnych tenisistów ma w dorobku wielkoszlemowy tytuł (Australian Open 2014). Na korcie wyróżnia go regularność i niesamowity return - kluczowy aspekt w grach podwójnych. Poza placem gry - niesamowita pracowitość.
Lubinianin bardzo poważnie traktuje przyszłoroczny sezon. W Rio de Janeiro chce powalczyć o medal w deblu razem z Marcinem Matkowskim, ale z pewnością nie odmówiłby występu w mikście u boku Radwańskiej. Grając w parze z Kubotem, Isia miałaby pewność, że niezależnie od okoliczności, jej partner nie zszedłby poniżej określonego wysokiego poziomu.
Marcin Matkowski Szczecinianin jest najwyżej sklasyfikowanym w rankingach polskim tenisistą (16. w zestawieniu deblowym). Ma w dorobku 16 wygranych deblowych turniejów głównego cyklu oraz udział w finale US Open oraz turnieju Masters. Na korcie to przede wszystkim siła. Matkowski posiada jeden z najlepszych serwisów w deblowych rozgrywkach. Nieco słabiej u niego z kondycją i poruszaniem się po korcie, ale w grach podwójnych, gdy tenisista kryje tylko połowę kortu, to nie są aż tak ważne aspekty jak w singlu.
Matkowski to wspaniały deblista, ale w mikście także radzi sobie znakomicie. W 2012 roku w parze z Kvetą Peschke był o jeden wygrany punkt od triumfu w US Open w mikście. Z kolei minionym sezonie wraz z Lucie Hradecką doszedł do finału Rolanda Garrosa.
Radwańska i Matkowski to mieszanka wirtuozerii i mocy. Połączenie tych dwóch rzeczy może dać wielki wynik, ale może też przynieść rozczarowanie. Jak podczas igrzysk w Londynie, kiedy krakowianka i szczecinianin pożegnali się z turniejem już po I rundzie.