W tym artykule dowiesz się o:
Andy Murray - 4 (skala ocen 0-5)
Do sześciu razy sztuka? Brytyjczyk pięciokrotnie przegrywał już bój o tytuł w Melbourne, ale tym razem chce zrobić wszystko, aby to się zmieniło. Tenisista z Dunblane ma za sobą znakomitą końcówkę zeszłego sezonu. Zasłużenie wskoczył na pierwsze miejsce w światowym rankingu i teraz będzie polował na czwarte wielkoszlemowe mistrzostwo. Formę przed Australian Open sprawdził w Dosze, gdzie doszedł do finału.
Novak Djoković - 3,5 (skala ocen 0-5)
Po triumfie na kortach Rolanda Garrosa "Nole" stanął i pozwolił Andy'emu Murrayowi zdobyć fotel lidera. Serb zakończył współpracę z Borisem Beckerem, wyleczył duszę i teraz chce powrócić na zwycięską ścieżkę. Zaczął bardzo dobrze, bowiem wygrał turniej na kortach twardych w Dosze. Teraz chce po raz siódmy w karierze wygrać Australian Open i sięgnąć po 13. wielkoszlemowe mistrzostwo. Nie ulega wątpliwości, że w Melbourne Djoković tanio skóry nie sprzeda.
Milos Raonić - 1,5 (skala ocen 0-5)
Kanadyjczyk zakończył 2016 rok na trzeciej pozycji w świecie i jest spragniony kolejnych sukcesów. Zmiana trenera na Richarda Krajicka daje jasno do zrozumienia, że tenisista z Kraju Klonowego Liścia chce w najbliższym czasie wygrać turniej wielkoszlemowy. W ubiegłym sezonie był w Melbourne w półfinale, teraz znowu będzie się liczył. Milos Raonić sprawdził formę w Brisbane, gdzie na etapie półfinału lepszy od niego był Grigor Dimitrow.
Stan Wawrinka - 1,5 (skala ocen 0-5)
Człowiek orkiestra jeśli chodzi o turnieje wielkoszlemowe. W zawodach tej rangi "Stan" jest nieprzewidywalny i zawsze jest w stanie włączyć się do walki o wyższe cele. W 2014 roku w wielkim stylu wygrał Australian Open, a w kolejnych latach triumfował jeszcze w Paryżu oraz Nowym Jorku. Stan Wawrinka zajmuje obecnie czwarte miejsce w rankingu ATP. Rok zainaugurował występem w Brisbane, gdzie w półfinale zatrzymał go Kei Nishikori.
Rafael Nadal - 1 (skala ocen 0-5)
W 2009 roku "Rafa" wygrał Australian Open i od paru sezonów chce zostać pierwszym tenisistą w Erze Open, który dwukrotnie zwycięży w każdej imprezie wielkoszlemowej. Zdrowy Hiszpan zawsze będzie groźny i będzie się liczył w walce o największe trofea. Problem z nadgarstkiem zniknął, dlatego Rafael Nadal zamierza stopniowo odzyskać dawną formę. Przed turniejem w Melbourne wygrał pokazówkę w Abu Zabi oraz dotarł do ćwierćfinału w Brisbane. 15. Szlem za dwa tygodnie? Tego nie można wykluczyć.
Mogą sprawić niespodziankę!
Zaczynamy od weteranów, od postaci Rogera Federera. 17 triumfów w Wielkim Szlemie mówi samo za siebie, ale forma i postawa Szwajcara jest wielką niewiadomą. Także dwukrotny półfinalista Australian Open Tomas Berdych będzie chciał zajść w Melbourne daleko. Czech jest tutaj wyjątkowo regularny, a do tego potrafi wykorzystać korzystną drabinkę.
Grigor Dimitrow wygrał turniej w Brisbane i od razu przypomniał o swoim niemałych umiejętnościach. W 2014 roku był w Melbourne w ćwierćfinale i teraz bardzo chciałby powtórzyć lub poprawić tamten wynik. Nie można także skreślać Keia Nishikoriego, którego Bułgar pokonał w finale imprezy w Brisbane. Japończyk dotarł do ćwierćfinału Australian Open w 2012, 2015 i 2016 roku.
Gospodarze będą przede wszystkim liczyć na Nicka Kyrgiosa. Australijczyk chce poprawić wynik z sezonu 2015, kiedy bez powodzenia bił się o półfinał. Interesująco zapowiada się także występ Lucasa Pouille'a, który potrafi zaskoczyć w Wielkim Szlemie. Na swoją chwałę będzie pracował wszechstronny Alexander Zverev. Zdolny Niemiec będzie chciał po raz pierwszy dojść do drugiego tygodnia wielkoszlemowej imprezy.