W tym artykule dowiesz się o:
Polskie korzenie
Rodzice Karoliny Woźniackiej są Polakami. Mama Anna (na zdjęciu sprzed ok. 20 lat z córką) uprawiała siatkówkę. Tata Piotr był piłkarzem m.in. Miedzi Legnica i Zagłębia Lubin. W latach 80. ubiegłego stulecia wyjechał z kraju za chlebem. Najpierw występował w II i III lidze niemieckiej, by w 1985 r. podpisać kontrakt z duńskim klubem B 1909 Odense. Karolina i jej brat (Patryk) urodzili się już w Danii.
- Fakt, że moi rodzice są Polakami, tutaj się urodzili i spędzili wiele lat życia przed wyjazdem do Danii, nie jest bez znaczenia. Chyba przekazali mi to w genach, bo czuję, że mam w sobie polską krew - powiedziała jedna z najlepszych tenisistek świata w wywiadzie dla magazynu "Prestiż".
Uwielbia polską kuchnię
Woźniacka - jak sama mówi - jest "pół-Dunką" i "pół-Polką". Jeśli jednak rozpatrywać pod kątem upodobań kulinarnych, to "Caro" z pewnością bliżej do Polski. Tenisistka wprawdzie lubi sushi, włoskie makarony czy duńskie klopsiki, ale kocha rozkoszować podniebienie daniami z kuchni polskiej.
- Mam sentyment do niektórych dań. Bardzo lubię pierogi, kopytka, rosół... W zasadzie, mogłabym tak długo wymieniać. Pamiętam, że zawsze jak przyjeżdżałam do dziadków, jedzenie było znakomite. Zostało mi to do dzisiaj - zdradziła mediom.
Patryk połamał rakiety ze złości
Karolina od dzieciństwa przejawiała talent do gry w tenisa. Sparingpartnerem dziewczynki był starszy od niej o cztery lata brat Patryk. Nie trwało to jednak długo. Patryk skończył z treningami na korcie, kiedy po raz pierwszy przegrał z siostrą.
- Był tak wściekły, że jeszcze w trakcie meczu złamał rakietę. Kiedy zdobyłam ostatni punkt, druga rakieta wylądowała w koszu. Wpadł w szał, bo nie dość, że przegrał z młodszą od siebie dziewczyną, to na dodatek była to jego siostra. Podczas rodzinnych spotkań zawsze wracamy do tamtego meczu - przyznała Woźniacka w rozmowie z ESPN.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: łzy Jermaina Defoe. Jego młody przyjaciel umiera (WIDEO)
Zachwyciła następcę tronu
W wieku 12 lat Woźniacka (na zdjęciu) zaczęła ogrywać na korcie nie tylko rodziców i swoich rówieśników, ale też zawodniczki w klubie tenisowym. Utalentowaną nastolatką zainteresowała się telewizja.
- Pokazała ją duńska telewizja w reportażu o złotych dzieciach. Zobaczył to następca tronu, książę Fryderyk. Jakiś czas później zaprosił nas do pałacu. Tak polubił Karolinę, że postanowił ufundować jej stypendium, za które mogła jeździć na zagraniczne turnieje - zdradziła mama tenisistki w wywiadzie dla "Super Expressu".
Lubi futbol i Fernando Torresa
Tenisistka pasjonuje się piłką nożną. Jest fanką Liverpoolu. Jednym z jej ulubionych zawodników jest Fernando Torres (Hiszpan występował w barwach klubu z Anfield w latach 2007-11). Wiąże się z tym pewna anegdota.
Przed świętami Bożego Narodzenia w 2009 r. Dunka dostała na Gwiazdkę paczkę. W środku znajdowała się koszulka hiszpańskiego napastnika. - Naprawdę nie wiem, jak to się stało. W każdym razie w przesyłce, którą otrzymałam, znajdował się jego autograf, gratulacje oraz życzenia dalszych sukcesów. Bardzo się ucieszyłam, ale do dzisiaj nie ukrywam zaskoczenia tym faktem - powiedziała była liderka rankingu WTA.
Jest słaba w grze w koszykówkę
W dzieciństwie - oprócz tenisa - Woźniacka świetnie spisywała się też w pływaniu. - Byłam bardzo dobra na pływalni. Pewnego dnia stanęłam przed wyborem - pływanie czy tenis. Jedynym sportem, w którym jestem naprawdę słaba jest koszykówka. Nie mam techniki i moja gra na parkiecie wygląda okropnie - zdradziła.
Nienawidzi przegrywać w potyczkach rodzinnych
Największą wadą duńskiej tenisistki jest to, że nie potrafi znieść porażki. Szczególnie, jeśli chodzi o rywalizację z bliskimi. - Nie umiem sobie poradzić z porażką podczas gier i zabaw rodzinnych. Kiedy przegram w jakąkolwiek grę, to potem nie odzywamy się do siebie przez kilka dni - przyznała Woźniacka w rozmowie z mediami.