Z Tokio - Tomasz Skrzypczyński, WP SportoweFakty
Czym zszokowała wszystkich Królowa Elżbieta II przed ceremonią otwarcia igrzysk w Londynie? Dlaczego do Rio de Janeiro każda ekipa przyjechała z własnym hydraulikiem i jakiego cudu dokonali Koreańczycy w Pjongczangu?
Michael Payne, wieloletni dyrektor ds. marketingu w Międzynarodowym Komitecie Olimpijskim postanowił po raz pierwszy zdradzić zakulisowe historie z igrzysk. W tym roku w sprzedaży pojawiła się jego książka "Toon in!", w której ujawnia nieznane fakty dot. największej sportowej imprezy na świecie.
Nie tylko to jest w niej wyjątkowe. Otóż historie, które widział na własne oczy, są okraszone rysunkami, stworzonymi przez blisko 5000 najlepszych artystów w swoim fachu.
ZOBACZ WIDEO: Ile sprzętu potrzebuje dziesięcioboista? "Jedenasta konkurencja to noszenie sprzętu z lotniska"
- Na pewno nigdy jeszcze nie powstała taka książka o igrzyskach, na dodatek pełna rysunków i karykatur. Nikt jeszcze tego nie próbował. Dlaczego się tego podjąłem? Zawsze podziwiałem kreatywność rysowników i zadziwiającą prostotę. Zwykły obrazek może przekazać więcej niż tysiąc słów - przekonuje Payne w rozmowie z WP SportoweFakty.
- W swoim biurze w MKOL zawsze miałem kilka rysunków, od lat byłem ich fanem, one naprawdę mogą wiele przekazać w najprostszej formie. Pomyślałem, że pewnego dnia fajnie będzie przedstawić historię igrzysk w takiej formie, ale nie spodziewałem się że do tego dojdzie tak szybko - dodaje.
Proces stworzenia książki przyspieszyła pandemia koronawirusa. Przyzwyczajony do ciągłych podróży Brytyjczyk znalazł czas na pisanie oraz znalezienie odpowiednich rysunków.
- Przez 40 lat byłem blisko igrzysk, te w Tokio będą moimi 20. w historii. Stwierdziłem, by pokazać ludziom to, co dzieje się poza kulisami, wiele historii nie zostało dotąd opowiedzianych.
Na blisko 500 stronach książki Michael Payne ujawnia więc nieznane fakty dot. igrzysk olimpijskich w których brał udział. Np. zaskakującą historię dot. ceremonii rozpoczęcia IO w Londynie w 2012 roku, w którym udział wzięła sama Królowa Elżbieta II.
- Wszystko przebiegało w całkowitej tajemnicy, nie chcieliśmy, by dowiedziały się o tym media. Jednak plan był taki, by tak naprawdę to jedna z aktorek zastąpiła królową. Jednak na dzień przed zdjęciami zadzwoniono do nas z Buckingham Palace, by zapytać, jaką sukienkę ma nosić Królowa Elżbieta II. Na dodatek była przekonana, że będzie miała rolę mówioną, czego nikt nie zakładał. W ostatniej chwili ktoś nabazgrał kilka słów na odwrocie koperty i to ostatecznie weszło do scenariusza - opowiada Payne.
Co ciekawe, być może najwięcej problemów organizacyjnych pojawiło się podczas ostatnich igrzysk w Rio de Janeiro i w Pjongczangu.
Payne: - W Rio de Janeiro kibice widzieli świetne sportowe widowiska, to wszyscy oglądali w telewizji. Jednak ja zapamiętałem także to, co działo się za kulisami. Czyli że gospodarze nie mogli sobie poradzić z organizacją, ciągle coś nie działało, nic nie było gotowe na czas. MKOL w kocu musiał przejąć stery od gospodarzy i naprawiać błędy. Wiecie, że do wioski olimpijskiej ekipy przyjeżdżały z własnymi hydraulikami? Po prostu nic nie było gotowe na czas.
Chwile grozy Międzynarodowy Komitet Olimpijski przeżył też w Korei Południowej.
- Podczas ceremonii otwarcia zepsuła się cała technologia. Było jasne, że ktoś zhakował się do systemu igrzysk i go zawiesił. Koreańczycy jednak dokonali cudu i w ciągu nocy przywrócili go jednak do stanu używalności. To był po prostu cud.
Kto to zrobił? - Śledztwo trwało rok. Na początku wskazano Koreę Północną, ale to nie miało sensu, bo dwa tygodnie przed igrzyskami ogłoszono, że ich sportowcy pojawią się na igrzyskach. Potem wskazano Rosjan, umoczonych w skandal dopingowy. Dowodów nie znaleziono.
- Podobne nerwy przeżyliśmy w 1996 roku w Atlancie. Pierwszego dnia igrzysk doszło wtedy do totalnej katastrofy, cały system komputerowy padł, wszystko się rozsypało. Nikt z dziennikarzy nie widział niczego na swoich ekranach, nie było wyników. Na szczęście szybko udało się go przywrócić - wspomina.
Igrzyska w Tokio najtrudniejsze w historii
I jak na złość dla MKOL, igrzyska w Tokio również nie zapowiadają się na bezproblemowe. Więcej - według Payne'a będą najtrudniejsze do przeprowadzenia w całej historii olimpizmu.
- Soczi, Rio, Pjongczang - każda z tych imprez była dla nas bardzo wymagająca. Gdy na organizatora kolejnych wybrano Tokio, wszyscy odetchnęli. Byliśmy pewni, że wreszcie organizacja będzie na najwyższym poziomie, Japończycy są znani ze swojej perfekcji w tym względzie. A tu nagle wyskoczyła pandemia koronawirusa. I teraz czeka ich ogromne wyzwanie.
- Japończycy już jednak zrobili ogromną robotę. Przełożenie igrzysk o rok było konieczne. Sytuacja nadal jest trudna, cały czas działają w bardzo ciężkich warunkach - przekonuje Payne.
Ma za sobą 19 igrzysk olimpijskich. Gdy pojawia się pytanie o najbardziej pamiętną historię ze wszystkich imprez, przyznaje, że to najtrudniejsze zadanie.
- Dla mnie najcenniejsze są wspomnienia ze sztafety związanej z przekazaniem ognia olimpijskiego. To zawsze budowało, łączyło ludzi. Reakcja ludzi na płomień olimpijski zawsze była pozytywna. Na przykład Nagano - już o 6 rano trasa była pełna, 10 tysięcy ludzi, to było niesamowite. Ludzie na wózkach inwalidzkich byli tam po to, żeby zobaczyć płomień. W takich momentach rozumiesz, ile igrzyska znaczą dla ludzkości.